"Więzień labiryntu" - recenzja
Dodane: 03-10-2014 22:34 ()
Albert Einstein powiedział kiedyś, że nie wie jakiej broni użyje ludzkość podczas trzeciej wojny światowej, ale wie czym będą się posługiwać ocaleni w kolejnym konflikcie. Luminarze współczesnego kina rozrywkowego starają się ponurą wizję przyszłości ze słów wybitnego naukowca wyraźnie łagodzić. Katastrofy ekologiczne, totalitarne reżimy, wirusy, najeźdźcy z kosmosu czy po prostu ludzka głupota stają się przyczyną zniszczenia dobrze znanej nam rzeczywistości, ale to co powstaje z jej zgliszczy zazwyczaj przypomina nowoczesny świat, w którym władza narzuca jednostce określone zachowania poprzez aparat dogłębnej inwigilacji. Piękny, wyidealizowany świat nieustraszonych gladiatorów tuszujący brud i problemy społeczne („Igrzyska Śmierci”) czy dystopie, w których każdy pełni utylitarną funkcję („Niezgodna”), a emocje są poddawane bezpardonowej kastracji („Dawca pamięci”).
„Więzień labiryntu” wpisuje się w popularny ostatnio nurt kina po „globalnej katastrofie”, w którym dominującą rolę odgrywają nastolatkowie – sól tej, zbrukanej przez ich zachłannych władzy i dóbr materialnych rodziców, Ziemi. Grupa dzieci żyje w rezerwacie otoczonym z wszystkich stron gigantycznym labiryntem, którego drogi prowadzą wprost w objęcia śmierci. Jak twierdzą zapuszczający się w trzewia betonowej bestii zwiadowcy – żaden ze śmiałków uwięzionych w gąszczu rotujących dróg na noc, nie wyszedł ze sprytnie zaprojektowanej pułapki o własnych siłach. Kto prowadzi tę przebiegłą i czasochłonną grę umysłów i dlaczego? Na te pytanie uwięzieni w pozornie bezpiecznym azylu młodzieńcy nie znają odpowiedzi. Ich pamięć pełna jest dziur, a nowo przybyli mają często problem z odpowiedzią na pytanie „kim jestem?”.
Fabuła obrazu rozpoczyna się wraz z przybyciem na zieloną polanę nowego rekruta – Thomasa. Szybko okazuje się, że ciekawski chłopak nie akceptuje warunków bytowych panujących w tej przypominającej odciętą od świata placówkę penitencjarną dla krnąbrnej młodzieży, toteż stara się za wszelką cenę znaleźć drogę ucieczki. Brawura połączona z beztroską i odrobiną szczęścia sprawiają, że jako pierwszy dokonuje rzeczy wydawałoby się niemożliwej. Tym samym zasiewa ziarno nadziei w coraz bardziej wątpiących umysłach uwięzionych w matni intryg. Oprócz nieznanego będzie musiał zmierzyć się również z grupą niedowiarków, którym stabilne życie na łonie natury, z dala od cywilizacji, wybitnie odpowiada.
„Więzień labiryntu” na tle swoich zamożniejszych filmowych braci i sióstr prezentuje się bardzo ożywczo. Od pierwszej do ostatniej minuty napięcie w obrazie nie spada poniżej solidnego poziomu. Fabuła składająca się z wielu niedopowiedzeń co chwila stara się wywieźć w pole widza bacznie obserwującego zasady i reguły panujące w tym eksperymentalnym anturażu. Kolejną zagadką wydaje się być dobór osobników poddawanych niecodziennemu testowi. W grupie ochotników mierzących się z morderczym labiryntem znajdują się wyłącznie przedstawiciele płci męskiej. Tworząc specyficzny organizm, którego sprawne funkcjonowanie i zapewnienie przeżycia gwarantuje jedynie odpowiedni podział obowiązków. Pojawienie się intruza burzy dotychczasową hierarchię – sugerując, że w tej łamigłówce jeden z puzzli jest wyjątkowy albo wybrakowany.
Obraz na tle nadmiernego przepychu Panem i krzykliwego show Katniss, rozwleczonej fabuły „Niezgodnej”, a także wysterylizowanego z większych emocji „Dawcy pamięci” z miejsca angażuje widza zatroskanego losem grupy chłopców. Kolejne, szybko następujące po sobie etapy niezwykle intrygującej gry potęgują atmosferę niepokoju, nie pozwalając akcji za bardzo wychłodzić narastającego aż do finału napięcia. Za sukcesem „Więźnia labiryntu” przemawia również umiejętnie skompletowana obsada, w której mało znanego, głównego bohatera, wspierają charakterystyczni aktorzy młodego pokolenia zbierający cenne szlify w serialowych bądź kinowych występach. W sumie wszystkie wspomniane elementy przekładają się na pasjonujące, wyważone kino rozrywkowe, rozbudzające apetyt przed wyczekiwaną z wypiekami na twarzy kontynuacją. Jak na razie jest to najlepszy film reprezentujący nurt młodzieżowej postapokalispy. Gorąco polecam.
6/10
Tytuł: "Więzień labiryntu"
Reżyseria: Wes Ball
Scenariusz: Noah Oppenheim, T.S. Nowlin, Grant Pierce Myers
Obsada:
- Dylan O'Brien
- Aml Ameen
- Ki Hong Lee
- Blake Cooper
- Thomas Brodie-Sangster
- Will Poulter
- Kaya Scodelario
Muzyka: John Paesano
Zdjęcia: Enrique Chediak
Montaż: Dan Zimmerman
Scenograf: Marc Fisichella
Kostiumy: Christine Bieselin Clark Simonetta Mariano
Czas trwania 113 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus