„Batman" tom 4: „Rok zerowy – tajemnicze miasto” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 22-09-2014 06:20 ()


Historię tę opowiadano już po wielokroć, a na jej współczesny kształt swój wpływ mieli twórcy tej klasy co Alan Moore, Frank Miller i Dennis O’Neil. Najwyraźniej jednak potencjał fabularny początków aktywności Mrocznego Rycerza wciąż nie został wyczerpany. Stąd kolejne pokolenie scenarzystów usiłuje uzupełnić ten etap życiorysu Bruce’a Wayne’a o nowe  fakty. Tego zadania podjął się również Scott Snyder, odpowiedzialny za takie hity jak „Trybunał Sów” i „Śmierć Rodziny”.

Po kilku latach nieobecności dziedzic fortuny Wayne’ów powraca do rodzinnego miasta. Wzbogacony o wiedzę i umiejętności nabyte w trakcie podróży m.in. po Azji Południowo-Wschodniej rozpoczyna realizację swojej misji. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że już wówczas dysponował on w pełni skonkretyzowanym planem działania. Stąd młody Bruce wyraźnie improwizuje usiłując przy tym zachować swój powrót w ścisłej tajemnicy. Jedyną osobą świadomą jego obecności jest Alfred Pennyworth, wierny kamerdyner rodu Wayne’ów. Pech w tym, że relacje obu panów, delikatnie rzecz ujmując, do najserdeczniejszych nie należą. Tymczasem Gotham terroryzuje coraz śmielej poczynający sobie gang Red Hooda. Co więcej ów przestępca tylko wizualnie przypomina kuriozalnego złodziejaszka trudniącego się np. kradzieżą wypłat dla pracowników miejskich stołówek. Wpływy organizacji powstałej z inicjatywy zamaskowanego gangstera sięgają bowiem znacznie dalej niż można byłoby się tego spodziewać. Podobnie zresztą jak i jego zamierzenia. Zwłaszcza, że Red Hood zdaje się przejawiać rodzaj obsesji na punkcie rodziny głównego bohatera. Równocześnie na horyzoncie pojawia się osobnik nazwiskiem Nigma. Póki co nie szermuje on jeszcze zagadkami tak jak w swojej klasycznej odmianie. Już teraz jednak zapowiada się na wyjątkowo problematycznego oponenta.

Podejmując się zadania reinterpretacji początków Mrocznego Rycerza Snyder zdawał się po trosze zaklinać rzeczywistość. Być może udało mu się zignorować wiążącą się z dużą odpowiedzialnością tremę, ale niestety pułapu wyżej wzmiankowanych mistrzów nie osiągnął. Nie pomogły także incydentalne nawiązania do ekranowych adaptacji przygód Batmana (nie wyłączając pastiszowego serialu z Adamem Westem w roli głównej). Stworzył on natomiast przejmującą opowieść o młodym człowieku szukającym pomysłu na realizację swojej krucjaty. Ponadto Red Hood w jego wykonaniu okazuje się kimś więcej niż tylko przypadkową ofiarą niesprzyjającego splotu okoliczności. Trudno nie dostrzec, że w kontekście zakończenia kariery tej postaci (a przy okazji genezy innej, znacznie bardziej popularnej) Snyder mimochodem polemizuje z klasyczną wersją Moore’a. Natomiast wielkim rozczarowaniem tej opowieści jest zmarnowanie wątku iskrzenia w relacji pomiędzy Alfredem i Brucem. Zwłaszcza, że ten element fabuły zapowiadał się wyjątkowo obiecująco. Natomiast intrygująco jawi się pierwsza scena albumu, z pozoru nijak mająca się do zasadniczej części „Roku Zerowego”. Na jej wyjaśnienie przyjdzie nam zapewne poczekać do premiery kolejnego tomu.

Tym razem rysunki Grega Capullo sprawiają wrażenie nieco oszczędniejszych niż miało to miejsce w poprzednich odsłonach serii. Ta okoliczność wynikła zapewne ze zmiany na stanowisku nakładacza tuszu (znakomicie radzącego sobie Jonathana Glapiona zastąpił ustępujący mu talentem Danny K. Miki).  Mniejsza skala dbałości o detal nie uchybia jednak ogólnie dobrej jakości jego prac. Owa skłonność do uproszczeń sprawia, że niektóre sceny (np. rozmowa wuja Bruce’a z przyszłym Riddlerem) wzbudzają skojarzenia ze stylistyką stosowaną swego czasu przez Norma Breyfogle’a. Zresztą sam tytułowy bohater incydentalnie sprawia wrażenie niemal żywiołaka mroku, tak jak to miało miejsce właśnie w wersji współtwórcy m.in. „Ostatniego Arkham”. Ponadto niegdysiejszy ilustrator perypetii Spawna z dużą swadą nawiązuje do stylistyki zaproponowanej przez Boba Kane’a i Billa Fingera u zarania kariery Batmana. Przejawia się to przede wszystkim w sięgnięciu po wczesną wersję kostiumu tej postaci, użytkowanym przezeń ekwipunku oraz ilustracji parafrazującej słynną okładkę „Detective Comics” nr 27 (tj. debiutanckiego występu Mrocznego Rycerza). Co ciekawe, rozpoczynający swoją karierę Riddler (tym razem w wykonaniu Rafaela Albuquerque) do pewnego stopnia zdaje się przypominać Crimson Avengera, zamaskowanego pogromcę przestępców, który również miał okazję udzielać się na łamach wspomnianego magazynu. Metoda wizualizacji pomysłów Snydera tradycyjnie naznaczona jest chęcią zapewnienia odbiorcom tej serii mnóstwa emocji generowanych licznymi scenami walki i karkołomnymi pościgami. Capullo nie szczędzi też ołówka przy okazji rozrysowywania przezeń gadżetów. Choć te mogą razić swoją nieprzystawalnością do wizerunku Mrocznego Rycerza z czasów, gdy za serie z jego udziałem odpowiadali Alan Grant i Peter Milligan. Z tego powodu nieco starsi wiekiem czytelnicy mogą odczuwać pewną dozę dysonansu. Z drugiej strony czas nie stoi w miejscu, a wydawca musi dbać o pozyskiwanie odbiorców także wśród młodszego pokolenia. Stąd wyraźnie dostrzegalne wysiłki na rzecz olśnienia czytelnika technologicznymi innowacjami.

 

W dodatkach do niniejszego albumu znalazła się tylko jedna alternatywna okładka. A to z tego względu, że większość miejsca przeznaczonego na tę część wydania zbiorczego zajmuje skrypt scenariusza do 21 epizodu serii. We wstępie tego tekstu Snyder kieruje do współpracującego z nim zespołu dość buńczuczne exposé, w którym zdaje się on deklarować zamiar stworzenia klasyka nie gorszego od kanonicznych dzieł z drugiej połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Wspomniane założenie okazało się jednak ponad jego siły i zdolności. Niełatwo bowiem konkurować m.in. z „Rokiem Pierwszym” Franka Millera i Davida Mazzucchelliego. Stąd „Rok Zerowy – tajemnicze miasto” wypada ocenić w kategorii przemyślanej i solidnie rozpisanej fabuły, która ma szansę dostarczyć swoim odbiorcom satysfakcjonującą rozrywkę (przy czym warto pamiętać, że jest to część większej całości na którą złoży się przynajmniej jeszcze jedno wydanie zbiorcze). Trudno jednak przypuszczać, aby ta opowieść znalazła dla siebie miejsce wśród najlepszych historii z udziałem Zamaskowanego Krzyżowca. Co nie zmienia faktu, że jako kolejny rozdział w jego burzliwym życiorysie rzecz jest w pełni godna polecenia.

 

Tytuł: „Batman" tom 4: Rok zerowy – tajemnicze miasto” 

  • Tytuł oryginału: „Batman Volume 4: Zero Year – Secret City”
  • Scenariusz: Scott Snyder i James Tynion IV 
  • Szkic: Greg Capullo, Rafael Albuquerque
  • Tusz: Danny K. Miki, Rafael Albuquerque  
  • Kolory: FCO Plascencia, DaveMcCaig
  • Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska 
  • Data premiery wersji oryginalnej: 7 maja 2014 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 8 września 2014 r.
  • Oprawa: twarda z obwolutą
  • Format: 17 x 26 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 176
  • Cena: 75 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku “Batman vol.2” nr 21-24 (sierpień - grudzień 2013 r.)

 Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

 


comments powered by Disqus