„Batman” tom 3: „Śmierć rodziny” - recenzja
Dodane: 01-05-2014 22:36 ()
Zdawałoby się, że w obliczu konfrontacji z Trybunałem Sów tradycyjny panteon przeciwników Mrocznego Rycerza straci na swym dawnym znaczeniu. A to dlatego, że w zestawieniu z wszechwładną, quasi-masońską lożą czereda dziwadeł, uprzykrzających żywot mieszkańców Gotham, wzbudzała co najwyżej uśmiech politowania. Okazuje się jednak, że ta opinia była przedwczesna.
Kiedy przed rokiem (i to zarówno w czasie „komiksowym” jak i rzeczywistym) Joker dał o sobie znać w „Obliczach śmierci”, jego występ był co najwyżej symboliczny. Chociażby z tego względu, że on sam względnie prędko ustąpił sceny zupełnie nowemu adwersarzowi. Gwoli ścisłości wypada jednakże nadmienić, że to właśnie na kartach tej opowieści morderczy klaun zdecydował się na wyjątkowo ekscentryczny (nawet jak na niego) ruch, który na ówczesnym etapie stanowił ledwie zapowiedź przyszłych problemów. Zwłaszcza, że Batman borykał się wówczas nie tylko z wspomnianym Trybunałem Sów oraz Dollmakerem ale też rozterkami natury sercowej. Joker tymczasem „wsiąkł” niczym przysłowiowa kamfora. Oczywiście do czasu…
I rzeczywiście, bo po roku nieobecności zdeformowany psychopata powraca wdrażając w życie swój ściśle sprecyzowany plan. Już tylko tytuł tej opowieści ukierunkowuje potencjalnego czytelnika ku jej zasadniczemu wątkowi. Bo podobnie jak w klasycznej historii, zatytułowanej nomen omen „A Death in the Family” Jima Starlina i Jima Aparo, emblematyczny adwersarz Batmana uderza weń nie bezpośrednio, lecz poprzez bliskie mu osoby (podobnie zresztą jak w „Zabójczym żarcie”). Przy czym nadrzędny cel tych poczynań wykracza poza fizyczną eliminacje według schematu postępowania m.in. Pingwina czy Freeze’a. Zwłaszcza, że relacja pomiędzy Jokerem a Batmanem jest dalece bardziej złożona. To nie tylko ścieranie się dwóch zaciekłych oponentów. To przede wszystkim konflikt w wymiarze niemal metafizycznym, z którego obaj uczestnicy nie potrafią się wyplątać. Stąd obecny tu Joker jawi się niczym żywiołak nieokiełznanego zła, a zarazem personifikacja szaleństwa w najczystszej postaci. Do tego stosującym metodykę działania wymykającą się próbom logicznego ogarnięcia. Nawet szczególnie bliska jego sercu (jakkolwiek dziwacznie brzmi to w kontekście Jokera) Harley Quinn zdaje się być zdruzgotana przemianą jaka nastąpiła w ubóstwianym przez nią „Panu J”. Z oczywistych względów próba konfrontacji z tego sortu osobnikiem nie należy ani do standardowych, ani tym bardziej do łatwych.
Przyjęta przez Jokera taktyka okazuje się dla Bruce’a Wayne’a znacznie bardziej dotkliwa niż gdyby głównym celem tradycyjnie był on sam. Tymczasem, w zamiarze ochrony całkiem licznej gromadki swych wychowanków, Batman dzieli się z nimi posiadaną wiedzą wyjątkowo oszczędnie. A to niestety może okazać się korzystne przede wszystkim dla szalonego klauna. Pewne jest natomiast, że w odróżnieniu od różnie ocenianego zakończenia „Miasta Sów” tym razem album jest wyjątkowo udanie spointowany.
Przygnębiająca aura opowieści sprawia wrażenie odpowiednio mrocznej. Jednakże przynajmniej cześć spośród zawartych tu scen aż się prosi o stosowny podkład muzyczny. Bo za sprawą tego typu zabiegu, obłęd towarzyszący poczynaniom Jokera zyskałby niemal nadnaturalnego znaczenia. Plansza otwierająca trzeci epizod „Śmierci…” aż się prosi o „doklimatyzowanie” za sprawą np. utworu „In Doubt” z albumu „Passion” Petera Gabriela. Wydaje się bowiem, że akurat w tym przypadku Scott Snyder dotarł do granic artystycznego wyrazu w ramach komiksowego medium. Stąd dźwiękowe uzupełnienie zarówno warstwy plastycznej jak i fabularnej wydaje się szczególnie wskazane.
Wygląda na to, że odpowiedzialny za zilustrowanie trzonu tej opowieści Greg Capullo stopniowo wyzbywa się etykietki twórcy jednego komiksu (chodzi oczywiście o „Sprawna”). Choćby z tego względu, że w coraz większym stopniu ów plastyk identyfikowany jest z jego zaangażowaniem właśnie na potrzeby miesięcznika „Batman”. Przejawia się to również w ewolucji stosowanej przezeń stylistyki, z której stopniowo eliminuje on groteskowe odkształcenia na rzecz bardziej realistycznego ujmowania świata przedstawionego. Nie da się jednak ukryć, że raczej trudno byłoby uznać Capullo za rysownika tworzącego w stylu realistycznym porównywalnym z dokonaniami Briana Bollanda czy Eduardo Barreto.
Skrajnie odmienną strategie ilustracyjną reprezentuje Jock (właściwie Mark Simpson), który podobnie jak w swoich poprzednich pracach (m.in. „Green Arrow: Year One”, częściowo opublikowanych również w Polsce „Straceńcach” oraz zrealizowanym wspólnie ze Snyderem „Batman: The Black Mirror”) także i tym razem daje się poznać jako zwolennik plastycznego minimalizmu w kontekście doboru elementów scenografii. Miast tego skupia się on na sylwetkach bohaterów opowieści. Wybór rzeczonego autora do zilustrowania fragmentów „Śmierci…” z perspektywy Jokera wydaje się jedną z najbardziej fortunnych decyzji tego przedsięwzięcia. Przede wszystkim ze względu na skłonność Jocka do odkształconej ekspresji, za sprawą której wspomniane sekwencje jawią się niczym majak kompletnego szaleńca.
W odróżnieniu od czasów dominacji TM-Semic współcześni odbiorcy komiksów raczej nie mają powodów do narzekań w kontekście jakości edytorskiej swego ulubionego medium. Twarda oprawa, dobrej jakości papier, kompetentne tłumaczenie oraz dodatki w postaci galerii okładek wydania zeszytowego czy szkiców wybranych plansz to w przypadku kolekcji „Nowe DC Comics” standard. Jakby tego było mało „Śmierć rodziny” zdobi ponadto efektowna obwoluta, identyczna jak w edycji amerykańskiej. Jest zatem szansa, że fani tego typu dodatków będą ukontentowani, bo trzeba przyznać, iż ów formalny zabieg to nie lada niespodzianka.
„Śmierć w rodzinie”, mimo że eksploatuje motywy od lat podejmowane przez wprawnych twórców, stanowi dowód, że w temacie zmagań Batmana i Jokera Scott Snyder potrafi na nowo zinterpretować sedno konfliktu, bez którego nie sposób wyobrazić sobie mitologii Mrocznego Rycerza.
Tytuł: „Batman tom 3: Śmierć rodziny”
- Scenariusz: Scott Snyder i James Tynion IV
- Szkic: Greg Capullo, Jock
- Tusz: Jonathan Glapion
- Kolory: FCO Plascencia, Dave Baron
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
- Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
- Data premiery wersji oryginalnej: 9 października 2013 r.
- Data premiery wersji polskiej: 16 kwietnia 2014 r.
- Oprawa: twarda z obwolutą
- Format: 17 x 26 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 176
- Cena: 75 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku “Batman vol.2” nr 13-17 (grudzień 2012 r. - kwiecień 2013 r.)
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus