„Biały Orzeł” nr 5: „Wielka draka w Stolicy” cz. 2 z 2 - recenzja druga
Dodane: 19-09-2013 13:26 ()
Wielka draka w Stolicy rozkręca się na dobre. Czego mogą spodziewać się wielbiciele polskiego superbohatera po najnowszej odsłonie jego perypetii? Tego co zawsze w przypadku tej popularnej serii, tj. mnóstwa nieokiełznanej akcji!
Eskalacja perturbacji wygenerowanych za sprawą osobliwej pary Pan Pyta/Pan Odpowiada zdaje się osiągać stan krytyczny. Hordy zalewiaków wciąż przemierzają ulice Warszawy siejąc zamęt pośród jej mieszkańców. Równocześnie w okolicach Mostu Poniatowskiego oddziały stołecznej policji usiłują powstrzymać rozszalałe monstrum rodem ze średniowiecznych bestiariuszy. A wszystko to w natłoku gwałtownie następujących po sobie zdarzeń i apokaliptycznej aury. Zwłaszcza, że nawet wsparcie lokalnych nadistot – w tym także Białego Orła – nie gwarantuje miastu ocalenia.
Tak ujmowanej fabule można rzecz jasna nie mało zarzucić: wtórność względem amerykańskich wzorców, nadmierną schematyzację, kłębowisko powierzchownie nakreślonych osobowości oraz brak satysfakcjonującego wyjaśnienia wcześniej rozpoczętych wątków. I owszem, ogólne zachowanie Mai Pokuszalskiej sprawia wrażenie jeszcze bardziej absurdalnego niż w przypadku wczesnej Lois Lane, a profil psychologiczny tytułowego protagonisty nadal pozostaje płaski niczym modelki Versace. Tylko pytanie czy aby na pewno – przynajmniej na tak wczesnym etapie rozwoju serii – miałaby ona udawać utwór, którym z definicji nie jest? Zwłaszcza, że admiratorzy IX Muzy złaknieni wyszukanej rozrywki dysponują wystarczająco obfitą ofertą. „Biały Orzeł” raczej nie ma szans konkurować z tytułami pełnymi tzw. prawd objawionych o życiu codziennym. Ale też chyba nie temu niniejsza seria ma służyć. Miast tego jej twórcy - być może w aż nazbyt ekspresowym tempie - rozbudowują świat przedstawiony, stopniowo zyskując coraz rozleglejsze tło dla wyczynów Aleksa Poniatowskiego. Niewykluczone zresztą, że na nieco bardziej złożone opowieści, przyjdzie jeszcze czas, w chwili gdy fundamenty „mitologii” Białego Orła będą już w swoim ogólnym zarysie ugruntowane.
W ów popularny i bezpretensjonalny trend wpisuje się również stylistyka zastosowana przez głównego rysownika cyklu otwarcie przyznającego się do inspiracji dokonaniami m.in. Jima Lee. Jednakże o ile w pierwszych dwóch epizodach wspomniane uwarunkowanie było z miejsca dostrzegalne, o tyle wraz z kolejnymi odsłonami serii Adam Kmiołek zdaje się coraz pewniej czuć w podjętej przezeń roli. Przede wszystkim z tego względu, że wraz z kolejnymi epizodami nabiera on stylistycznej indywidualności. Z pewnością jest jeszcze nie mało do zrobienia w kwestii pozyskania pełni rysunkowej swobody. Póki co pewne jest jedno: na ogólnym powabie zyskują udzielające się tutaj panie. A i kolorystyka zaproponowana przez Rexa Lokusa skutecznie podkreśla nastrój danej chwili.
W przeszłości nie raz bywało, że rynkowy byt supebohaterskiej serii podratowywały efektowane ilustracje zdobiące ich okładki. Tak się sprawy miały w przypadku m.in. „Wonder Woman vol.2” w latach 1992-1995, gdy za tę cześć przedsięwzięcia odpowiadał świetnie znany polskim czytelnikom Brian Bolland („Camelot 3000”, „Batman: Zabójczy Żart”). Analogiczny zabieg zastosowali również bracia Kmiołkowie, którzy nigdy zresztą nie kryli się z zamiarem angażowania do realizacji swojej serii innych plastyków. W przypadku niniejszego epizodu „Białego Orła” z wsparciem pośpieszyła Anna Helena Szymborska, ilustratorka znana m.in. z „Szybkiego Lestera” oraz „Rycerza Ciernistego Krzewu” (dostępny jest również drugi wariant okładki tego epizodu autorstwa Adama Kmiołka.).
Kompozycja jej autorstwa okazała się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę wzbudzając mnóstwo emocji na długo przed premierą finału „Wielkiej draki…”. Uczciwie trzeba przyznać, że autorka wywiązała się z powierzonego jej zadania wręcz wzorcowo. Ilustracji tej jakości nie powstydziłby się zapewne redakcje najbardziej poczytnych magazynów prezentujących literaturę fantastyczną. Przekonująco oddana mięsistość struktury materii, podkreślona wyrazistym konturem, wzbudza skojarzenia z manierą stosowaną m.in. przez Tanino Liberatore (współtwórcę RanXeroxa). Już tylko ta okoliczność świadczy, że mamy do czynienia z autorką o nietuzinkowym potencjale artystycznym. Choć nie da się ukryć, że na efekt prawdziwego wyzwania dla rzeczonej – tj. realizacji pełnowymiarowego epizodu serii w manierze zbliżonej do realistycznej – przyjdzie nam poczekać do kolejnego odcinka. W myśl zapowiedzi tej fabuły Biały Orzeł tymczasowo zmieni lokalizacje z Warszawy na Szklarską Porębę. Na podstawie wstępnej wersji okładki numeru szóstego można mniemać, że Aleks „Biały Orzeł” Poniatowski raczej nie ma co liczyć na krzepiący, w pełni zasłużony po „Wielkiej drace…” wypoczynek.
- Pierwszą recenzję "Białego Orła" nr 5 znajdziecie tutaj.
„Biały Orzeł” nr 5
- Tytuł opowieści: „Wielka draka w Stolicy” cz. 2 z 2
- Scenariusz: Maciej Kmiołek
- Tusz i szkic: Adam Kmiołek
- Kolor: Rex Lokus
- Okładka w wariancie A: Anna Helena Szymborska
- Wydawca: Wizuale S.C.
- Data premiery: sierpień 2013 r.
- Okładka: miękka
- Format: 17 x 26 cm
- Papier: offset
- Druk: kolor
- Liczba stron: 32
- Cena: 9,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Wizuale za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus