"Yuma" - recenzja
Dodane: 12-09-2012 20:33 ()
Każda epoka ma swoją specyficzną rzeczywistość, w której trzeba nauczyć się żyć lub postarać się zmienić i dopasować do własnych oczekiwań. Choć PRL określa się mianem epoki raczej żartobliwie i mocno na wyrost, to nie sposób odmówić czasom w jakich przyszło dorastać naszym rodzicom pewnego specyficznego klimatu. Wielką szkodą jest natomiast to, że klimat szalonych lat 80 w kinie i telewizji starano się oddać w przeważającej mierze w postaci humoresek, które miały za zadanie wykpić i obłaskawić szarą rzeczywistość. Z zadań tych doskonale wywiązywała się „Wojna domowa”, „Alternatywy 4”, „Miś” i wiele innych rodzimych produkcji. Z przyczyn oczywistych zabrakło obrazów ukazujących prawdziwe, ale o wiele mniej zabawne i pocieszne oblicze komuny w jej schyłkowym okresie. Takiego filmu doczekaliśmy się wraz z wejściem na ekrany polskich kin „Yumy”.
„Yuma” to obraz wielowątkowy, którego trzon fabuły osadzony jest wokół młodego chłopaka - Zygmunta „Zygi” i grupki jego przyjaciół, oraz ich pierwszych kroków w świecie procederu tyleż nielegalnego, co społecznie usprawiedliwionego przez niemal wszystkich otaczających ich ludzi. Zyga to młody chłopak mieszkający w zapadłej mieścinie, nieopodal granicy z Niemcami. Ma on dość szaroburego życia pozbawionego perspektyw. Głodny przejawów luksusu, jakie widuje za zachodnią granicą, za namową swojej ciotki podejmuje się szmuglowania przez granicę papierosów. Przebywając za granicą zachłystuje się widokiem wszelakiego, nieosiągalnego dla niego dobra, które dla mieszkańców Niemiec stanowi codzienność. Zdesperowany i rozżalony rozpoczyna na własną rękę kraść i przewozić kontrabandę do Polski. W szybkim tempie staje się królem „jumania” i de facto beneficjentem całej lokalnej społeczności. Nowo nabyta pozycja społeczna oraz uznanie i estyma, jaką zaczynają go darzyć miejscowi, powodują że Zyga popada w prowadzącą na dno spiralę arogancji i samouwielbienia.
Osobiście lubię filmy o młodych gniewnych. Jest w nich coś, co udowadnia, że każdy może się czegoś w życiu „dochrapać”. W wielu przypadkach dają one też odbiorcom pewnego rodzaju życiową lekcję na tematy liczne i rozległe, jak przyjaźń, zaufanie i samokontrola. „Yuma” jest pod tym względem wyjątkowa, bo zakorzeniona w naszych rodzimych realiach. Na plus produkcji wypada również to, że w obrazie w zasadzie każdy znajdzie coś dla siebie ze względu na ilość wątków, które zgrabnie przeplatane, tworzą razem unikalną historię. Miłośnicy kina gangsterskiego znajdą coś dla siebie śledząc losy zatargów i konfliktów pomiędzy Zygą, a rosyjskim handlarzem spirytusem. Kobiety docenią naturalnie wypadający i nie sprawiający wrażenia doklejonego na siłę wątek miłosnego trójkąta pomiędzy Zygą, Majką i Bajaderą.
Na uznanie zasługuje również gra aktorska. Szczerze mówiąc pamiętając rolę Gierszała w „Sali samobójców” do jego występu w „Yumie” podchodziłem ze znaczną rezerwą. Na szczęście moje obawy okazały się płonne. W swoim najnowszym obrazie Gierszał wypada o wiele bardziej przekonująco i znacznie mniej antypatycznie, niż we wspomnianym koszmarku. Emocje i uczucia, jakie stara się wyrazić grą aktorską, wypadają bardzo autentycznie. Dzielnie partneruje mu Katarzyna Figura, która w roli nieco „rozmemłanej” burdelmamy i kręcącej lewe interesy kobiety biznesu jest wręcz niepokojąco realistyczna. Jeśli dorzucimy do tego Tomasza Kota, jako powracającego z wojny w Afganistanie weterana parającego się przemytem i gangsterką, otrzymamy naprawdę doborową obsadę. Dzięki nim oraz licznym aktorom odgrywającym mniej lub bardziej ważne role obraz wypełnia się życiem w sposób niewymuszony i autentyczny.
Co się zaś tyczy scenografii, kostiumów i rekwizytów to filmowcom należą się brawa. Mieścina, którą zamieszkują bohaterowie powieści wieje wręcz przytłaczającą beznadzieją, a świat zachodu bije po oczach splendorem. Kostiumy świetnie odzwierciedlają naturę i cechy postaci, a wszystko to toczy się w rytm przebojów schyłku epoki PRLu. Brawo.
„Yuma” to produkcja, która zainteresuje wielu odbiorców. Pobudza do myślenia, czasem wzrusza, czasem przeraża. Stanowi świetny obraz świata u schyłku epoki PRLu, świata, który poznać możemy tylko z opowieści. Wciąga widza mnogością intrygujących wątków i niebanalnymi bohaterami. Daje też kilka życiowych lekcji i jest przy tym wolna od dydaktycznego smrodku zniechęcającego do wzięcia sobie tych lekcji do serca. Szczerze polecam.
6,5/10
Tytuł: "Yuma"
Reżyseria: Piotr Mularuk
Scenariusz: Piotr Mularuk, Wojciech Gajewicz
Obsada:
- Jakub Gierszał
- Jakub Kamieński
- Krzysztof Skonieczny
- Katarzyna Figura
- Helena Sujecka
- Karolina Chapko
- Tomasz Kot
- Aldona Struzik
- Jerzy Schejbal
Muzyka: Jan P. Muchow
Zdjęcia: Tomasz Dobrowolski, Paweł Dyllus, Jacek Podgórski
Montaż: Agnieszka Glińska
Scenografia: Barbara Komosińska
Kostiumy: Magdalena Jadwiga Rutkiewicz-Luterek
Czas trwania: 113 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus