"Burrit" - recenzja trzecia
Dodane: 29-08-2012 20:40 ()
„Burrit” Klaudiusza Kunickiego to pełna humoru historia z pogranicza kryminału i powieści detektywistycznej, przedstawiona niebanalnie, bo w formie parodii.
Burrit, prywatny detektyw, podejmuje się odnalezienia niejakiego Pufiego. Pech sprawia, że już na samym starcie śledztwa wpada w zastawioną na niego pułapkę. Jednak to dopiero początek przygód. Zanim sprawa zostanie rozwiązana naszemu bohaterowi przyjdzie stanąć oko w oko z okolicznymi mafiosami, wielokrotnie wykazywać się doskonałą znajomością karate, mierzyć się z pewną słonicą afrykańską oraz wyjść (nie zawsze) bez szwanku z sytuacji, których nawet on sam się nie spodziewał.
Najbardziej rzucającą się w oczy cechą „Burrita” jest bardzo złożona fabuła. Autor wprowadza wiele postaci, główny bohater ma do zbadania wiele poszlak, a wzajemne powiązania pozostałych są nierzadko nieźle skomplikowane. Jednak ta zawiłość działa jak najbardziej na plus, tym bardziej, że mamy do czynienia z historią bądź co bądź detektywistyczną. W komiksie ciągle „coś się dzieje”, co chwilę pojawiają się nowe osobistości czy wątki w śledztwie. Nie znajdziemy też żmudnych, ciągnących się przez całą powieść analiz jednego śladu. Dzięki temu historia „płynie” i po prostu nie nuży.
Fabuła to w zasadzie jedyna tak zagmatwana kwestia. Kunicki zdaje się wychodzić naprzeciw czytelnikowi zdezorientowanemu w labiryncie gangsterskich machinacji i przedstawia historię w sposób logiczny i uporządkowany. Doskonale wiadomo, kto jest kim, i po co pojawia się w opowieści. Dobrego wrażenia dopełniają bardzo staranne czarno-białe ilustracje.
Jak wspomniałam we wstępie, komiks jest parodią i to bardzo zręcznie napisaną. Duży plus za to, że autor zachowuje równowagę między tym, co warto obśmiać (ale nie wyszydzić), a tym co lepiej przedstawić „na poważnie”. Mamy zatem groteskowych gangsterów o komicznych pseudonimach, stereotypową głupią blondynkę, psychopatę uzależnionego od sztucznej krwi. Jednak sam przedmiot sprawy – poszukiwanie zaginionego mężczyzny – jest całkiem serio. Dzięki temu komiks sprawia wrażenie zabawnego, lecz w subtelnym, niewymuszonym stylu.
Jednak pastisz opowieści kryminalno – detektywistycznej to jedna strona medalu. Z drugiej strony autor funduje nam zręcznie napisaną satyrę na absurdy dnia codziennego. Pod płaszczykiem żartu Kunicki ukazuje konszachty stróżów prawa z mafią, pasjonatów z pomysłem na ciekawy biznes, którym na drodze stanęli lobbyści i biurokracja, głupawość mass mediów. W krzywym zwierciadle odbija się nawet sam Burrit, który z braku zajęcia „i tak bierze wszystkie zlecenia”, i można by się zastanawiać, czy skądś już tego nie znamy.
Tytułem podsumowania można powiedzieć, że lektura „Burrita” to przede wszystkim dobra zabawa. Z pewnością nie można odmówić komiksowi oryginalności, inteligentnego humoru, a Kunickiemu tego, że jego dzieło po prostu zapada w pamięć. Jeśli takie było zamierzenie autora, to wykonał swoje zadanie perfekcyjnie.
- Przeczytaj także pierwszą recenzję i drugą recenzję "Burrita".
Tytuł: "Burrit"
- Autor: Klaudiusz Kunicki
- Wydawca: Lubelskie Stowarzyszenie Fantastyki „Cytadela Syriusza”
- Data premiery: 20.07.2012
- Miejsce wydania: Lublin
- Liczba stron: 104
- Okładka: miękka
- Format: 250 x 176
- Cena: 35 zł
comments powered by Disqus