"Królewna Śnieżka i Łowca" - recenzja
Dodane: 07-06-2012 23:32 ()
Lustereczko powiedz przecie, kto najgorzej gra na świecie? Kristen Stewart droga pani, a jej występ był do bani! Jedna z najbardziej znanych baśni braci Grimm po raz drugi w tym roku zagościła na ekranach kin. Tym razem w mroczniejszym wydaniu.
Pomysł na uczynienie ze Śnieżki bohaterki kina akcji należy uznać za znak naszych czasów, a także próbę kreacji silnej osobowości kobiecej. Nie jest to sztuka łatwa, a brak odpowiednich proporcji powoduje, że zamiast przyjemnego w odbiorze obrazu dostajemy poszatkowaną produkcję udającą hit. Może w innych okolicznościach „Królewna Śnieżka i Łowca” okazałaby się dziełem wartym uwagi, przedstawiającym spójną wizję baśniowego świata, a zarazem na tyle oryginalnym, by obronić się przed zarzutami o kopiowanie pomysłów z innych filmów. Może zatem należałoby historię Śnieżki całkowicie odrzeć z bajkowego rodowodu?
Fabuła obrazu oscyluje wokół dobrze znanej kobiecej zazdrości. Zła królowa, która w mig owinęła sobie wokół palca dobrego władcę, po czym bez wahania go uśmierciła, dla podtrzymania swojej urody nie cofnie się przed niczym. Kluczem do nieśmiertelności i wiecznej urody okazuje się być serce ciemnowłosej pasierbicy. Królewnie udaje się uciec spod pręgierza, ale w ślad za nią udaje się nieznający strachu Łowca, który mamiony wizją odzyskania miłości swego życia jest skłonny dostarczyć bezlitosnej władczyni świeżo wyrwane serce Śnieżki.
Lista zarzutów wobec obrazu debiutanta jest dość długa. Rażąco widać brak doświadczenia twórcy, który za wszelką ceną stara się zaciekawić widza dobrze znaną historią, jednak na próżno. Kolejne akcenty są rozłożone nierównomiernie. Początek seansu aż kipi od gorączkowego tempa akcji. Przebiegły plan Ravenny zostaje zrealizowany podczas jednej nocy – ślub i morderstwo? Czemu nie! Niestety później widać efekt tej decyzji w postaci dłużyzn. Brak wprawy Ruperta Sandersa przejawia się także w nieumiejętnym wykorzystaniu postaci i potworów. Cóż z tego, że na ekranie mignie przez chwilę przodek Draculi, a troll o gębie triceratopsa zaryczy dwa razy. Mroczny las mógłby być domem tysiąca magicznych istot, a i tak wiałoby z niego raczej nudą, niż grozą. Brak pomysłu na wkomponowanie ich w fabułę sprawia, że stwory stają się nieistotnym ornamentem, zamiast pełnokrwistym zagrożeniem. Z kolei bohaterskie szarże Williama przywodzą na myśl zmagania Robin Hooda z szeryfem Nottingham. Jego potyczki ze szwarccharakterami wpisują się w tegoroczny trend – wykorzystywania łuku jako broni o znaczeniu iście strategicznym („Igrzyska śmierci”, „Avengers”).
Podobne zarzuty można postawić ośmiu krasnoludkom (jeden gratis), którzy w „Królewnie Śnieżce i Łowcy” zajmują marginalne miejsce, a szczytem ich możliwości są dowcipy o kupie. A szkoda, bowiem do ról wybrano kwiat brytyjskiej szkoły aktorskiej. Warto wspomnieć tylko takie nazwiska jak Hoskins, Winstone, McShane, Jones czy Marsan. Przed okiem widza nie ukryją się także nawiązania do „Drużyny Pierścienia”. Największą wpadką wydaje się być zwieńczenie perypetii Śnieżki fatalną szarżą na zamek królowej i jeszcze gorszą sceną zamykającą, wyjętą jakby z „Mrocznego widma” czy „Nowej nadziei”. Zabrakło tylko medali za zasługi oraz fanfar. Czyżby komuś po głowie chodził sequel?
Aktorstwo w obrazie również pozostawia wiele do życzenia. Powierzenie Kristen Stewart głównej roli to piękny gest w kierunku miłośników sagi „Zmierzch”, którzy dla swojej ulubienicy dokonają szturmu na kasy kinowe. Spośród kandydatek do Śnieżki wybrano najmniej utalentowaną aktorkę, która jakiekolwiek emocje na twarzy wyraża charakterystycznym zaciskaniem warg. Dosłownie Nicolas Cage w spódnicy. Zdecydowanie korzystniej wypada Chris Hemsworth, który Mjolnir zamienił na topór. Niemniej wprowadzenie do fabuły dwóch rywali (jak kto woli to nawet trzech) do smakowitego serca Śnieżki spowodowało, że żaden z nich nie był w stanie wyraźniej zaakcentować swojego występu. Wykorzystała to bez skrupułów Charlize Theron poprzez kreację mrocznej osobowości wzbogaconej o traumatyczne wspomnienia z młodości. Przy charyzmie nagrodzonej Oscarem aktorki Stewart musiałaby wznieść się na wyżyny swoich możliwości, aby choć na chwilę skraść widowisko złej królowej.
Reasumując, powierzenie steru żółtodziobowi zamiast chociażby sprawnemu rzemieślnikowi spowodowało, że otrzymaliśmy obraz nierówny, pozbawiony humoru, z rwaną narracją i Śnieżką z demobilu. Scenografią, zdjęciami czy efektami wizualnymi nie da się podbić serca fanów, tak istotnego w niniejszej baśni. Spragnionym świeżego spojrzenia na dzieło braci Grimm polecam „Królewnę Śnieżkę” w interpretacji Tarsema Singha.
5/10
Tytuł: "Królewna Śnieżka i Łowca"
Reżyseria: Rupert Sanders
Scenariusz: Hossein Amini, Evan Daugherty, John Lee Hancock
Obsada:
- Kristen Stewart
- Chris Hemsworth
- Charlize Theron
- Sam Claflin
- Sam Spruell
- Ian McShane
- Bob Hoskins
- Ray Winstone
- Nick Frost
- Eddie Marsan
- Toby Jones
Muzyka: James Newton Howard
Zdjęcia:Greig Fraser
Montaż: Conrad Buff IV, Neil Smith
Scenografia: Dominic Watkins
Kostiumy: Colleen Atwood
Czas trwania: 127 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus