The Darkness II - recenzja

Autor: Tomasz "Sting" Chmielik Redaktor: Ivan

Dodane: 26-03-2012 17:19 ()


Jaki jest przepis na udaną grę? Po pierwsze, dobra historia, która zainteresuje gracza. Po drugie, bohater, który będzie na tyle ciekawy, że jego dalsze losy nie będą grającym obojętne. Po trzecie, dobry silnik i optymalizacja, co w dzisiejszych czasach bywa niestety rzadkością. Wszystkich tych cech brakowało Dungeon Siege III", ostatniego zaś Deus Ex: Human Revolution", czyli tytułom, które miałem okazję recenzować wcześniej. Tym razem nastała jednak ciemność, czyli „The Darkness II" - gra, która udowadnia, że można wszystkie te trzy cechy połączyć w jednym tytule.

 

Jackie Estacado, główny bohater gry, to postać dobrze znana w komiksowym światku. „The Darkness" jest głośnym poza granicami naszego kraju komiksem autorstwa Marca Silvestri, Gartha Ennisa i Davida Wohla. Jest to również gra z 2007 roku, którą znają posiadacze konsoli PlayStation 3 i Xboxa 360 (niestety port „jedynki" nie ukazał się nigdy na komputery osobiste). Ci, którzy nie mieli okazji zagrać w pierwszą część, dowiedzą się o niej nieco więcej już na początku sequelu, jednak warto nakreślić w kilku słowach, z czym mamy tutaj w ogóle do czynienia.

 

Jackie był kiedyś cynglem mafii, który w nagrodę za swoje usługi został zamordowany w dwudzieste pierwsze urodziny na polecenie dona Pauliego Franchettiego. I tutaj pewnie cała historia skończyłaby się napisami, gdyby nie fakt, że Jackiego odnalazła Ciemność, czyli tajemnicza siła, która wskrzesiła go i uczyniła całkiem zabójczym skurczybykiem. Niestety, nie była ona miłym kumplem z sąsiedztwa, tylko podłą istotą, która marzyła wyłącznie o tym, aby przejąć pod swoją całkowitą kontrolę pana Estacado. Dlatego też pozwoliła na to, aby Paulie wykończył na jego oczach Jenny Ramaro, miłość jego życia. Skracając całość do minimum, Jackiemu w końcu udało się zapanować nad Ciemnością, a „wujek" Paulie smutno skończył. Estacado został donem rodziny Franchetti, niestety nie dane mu  było żyć długo i szczęśliwie, ponieważ, jak to mówią, licho nigdy nie śpi, a definitywne zakończenia nie przynoszą dalszych zysków.

 

The Darkness II" rozpoczyna się mocnym uderzeniem, czyli atakiem konkurencyjnej rodziny mafijnej na restaurację, w której stołuje się Jackie. Jak nietrudno się domyślić, nasz protagonista zmuszony jest przywołać moc Ciemności i cały misterny plan jej kontrolowania bierze w łeb. Jakby tego było mało, na jego trop wpada tajemnicze Bractwo, które stawia sobie za cel pozbawienie go Ciemności za pomocą - uwaga - tajemniczego artefaktu o nazwie Syfon (tak, wiem jak debilnie to brzmi, ale angielski „Siphon" wcale nie jest lepszy), stworzonego przez potężną istotę o imieniu Angelus. Dla gracza oznacza to mniej więcej tyle, że na jego drodze stanie wielu złych gości, których należy rozstrzelać lub rozerwać na strzępy.

 

Wadą skrótowego przedstawiania fabuł w taki sposób, aby nie zdradzić żadnych sekretów jest fakt, że trącą one banalnością i debilizmem seriali pokroju „Na dobre i na złe". Uwierzcie mi jednak, że w „The Darkness II" fabuła nie jest zbiorem przypadkowo dobranych scen i idiotycznych nazw dla artefaktów. Została ona naprawdę bardzo głęboko przemyślana, a kolejne sceny składają się na spójną całość. Przede wszystkim toczy się ona na dwóch płaszczyznach - realnej, czyli tej, w której Jackie rozprawia się z hordami wrogów i delirycznej, w której pan Estacado jest... pensjonariuszem zakładu psychiatrycznego. A może jest zupełnie na odwrót? W pewnym momencie gracz nie ma pewności czy gra mrocznym herosem, czy też uczestniczy w wydarzeniach  dziejących się w wyobraźni wariata. Już sam ten fakt powoduje, że jest to gra wybitna, a uwierzcie mi, że to tylko wierzchołek góry lodowej.

 

Gameplay to standard dla współczesnych gier FPS. Miłośnicy eksploracji i zakręconych poziomów z pewnością poczują się bardzo rozczarowani, ponieważ dominującym w „The Darkness II" stylem jest kompletny railroading - żadnego zbaczania z jasno wytyczonej ścieżki i zero jakiejkolwiek swobody działania. Co ciekawe, ów zabieg wychodzi grze jedynie na dobre. To chyba pierwsza tego typu produkcja, w której zupełnie mi to nie przeszkadzało. Dzięki temu zabawa jest szybka, a historia nie zwalnia nawet na moment. Niestety, przekłada się to na długość gry, którą można ukończyć w zaledwie osiem godzin. Z jednej strony jest to o tyle dobre, że nie zdążymy zanudzić się na śmierć, z drugiej zaś za tę samą cenę możemy kupić tytuł, który pozwoli na o wiele  dłuższą zabawę. Na pocieszenie można jedynie dodać, że zakończenie gry sugeruje, iż niedługo otrzymamy część trzecią.

 

Radosną rozwałkę ma dodatkowo osłodzić system rozwoju postaci, który korzysta z klasycznego rozwiązania znanego już od czasów „Diablo". W „The Darkness II" otrzymujemy możliwość rozwoju bohatera poprzez inwestowanie punktów w umiejętności z kilku różnych drzewek. Jedynym problemem tego rozwiązania jest fakt, że poszczególne umiejętności wnoszą do rozgrywki w zasadzie niewiele nowego. Ot, więcej amunicji, celniejsze strzały, profity za rozchlapywanie przeciwników w walce wręcz i tak dalej. Fajnie, że postanowiono zaimplementować tego typu rozwiązanie, ponieważ ożywia ono nieco zabawę, jednak nie zapewnia zbyt wielu ciekawych możliwości, jak miało  to chociażby miejsce w „Devil May Cry 4", gdzie każda kolejna umiejętność faktycznie wnosiła coś nowego do rozgrywki.

 

Komiksowa grafika to coraz częstszy chwyt na rynku gier komputerowych. Dzięki jej zastosowaniu gra nie starzeje się tak szybko, a całość nabiera interesującego klimatu. W „The Darkness II" element ten wykonano poprawnie, chociaż niektóre postaci wyglądają słabo. Szczególnie rozczarowany jestem Jenny, której model jest zwyczajnie brzydki. Niejednokrotnie zastanawiałem się, co kierowany przeze mnie bohater widział w takiej pokrace. Wydaje mi się, że twórcy gry mogli przyłożyć się tutaj nieco bardziej, ponieważ jest to jedna z głównych postaci tej opowieści. Co jednak ważniejsze, silnik gry działa sprawnie i tylko raz zdarzyła mi się sytuacja, w której gra „nie zaskoczyła" i musiałem skorzystać z zapisu stanu gry,  aby kontynuować zabawę. Optymalizacja również wypada bardzo dobrze i gra praktycznie nigdy się nie przycina.

 

The Darkness II" to gra godna uwagi. Posiada ciekawą historię i świetnego bohatera, którego nie sposób nie polubić. Sporo w niej humoru, romantycznych wzruszeń i dynamicznych walk. Jedyną poważną wadą jest fakt, że jest to produkcja „na jeden raz", dodatkowo bardzo krótka. Lepsze to jednak od kolejnej nudnej gry o niczym, której nigdy nie ukończymy, ponieważ nie będzie to miało żadnego sensu. Kontynuując serialową analogię, „The Darkness II" jest niczym „Firefly", a nie „Moda na sukces".

 

Moja ocena: 8/10

Testowano na: PC

 


comments powered by Disqus