"Kot w butach" - recenzja pierwsza
Dodane: 04-01-2012 22:50 ()
Casanova? Zorro? Nie, to Kot w butach! Tego futrzastego pożeracza kobiecych serc nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. Kot w butach, który dołączył do bandy Shreka w drugiej części jego kinowych przygód, jest postacią niezwykle barwną. Na oczach widzów przechodzi metamorfozę: z bezwzględnego łowcy głów staje się wiernym przyjacielem swej niedoszłej ofiary. Do końca pozostaje jednak niezwykle skryty i tajemniczy. Jakie cienie krążą nad jego przeszłością?
„Kot w butach” to typowy prequel. Produkcja ta skupia się na przedstawieniu wcześniejszych - dotychczas nieznanych - losów kociego bohatera, który zdobył już powszechną sympatię widzów. Niczym „Batman – Początek” lub „X-Men Geneza: Wolverine” szczegółowo (acz nie do końca chronologicznie) wyjaśnia zagadkę pochodzenia rudego awanturnika: ukazuje jego burzliwe losy od kołyski aż po dojrzałość, a także przedstawia jego pierwszych przyjaciół, rywali oraz wrogów.
Obraz wprowadza w niejednokrotnie mroczny, podziemny koci świat, w którym mleczko leje się strumieniami, pojedynki, pościgi i bijatyki są na porządku dziennym, a marzenia i bajki spełniają się w sposób nie budzący niczyich podejrzeń. Tych ostatnich zresztą nie mogłoby tutaj zabraknąć. „Kot w butach”, w podobnej jak wszystkie poprzedzające go części „Shreka” mierze, bazuje na intertekstualnych odniesieniach do znanych baśniowych toposów: cytatach, aluzjach i zapożyczeniach.
Niestety, to, co jakże mocno bawiło zarówno dorosłych, jak i młodszych fanów ogra i spółki jeszcze 10 lat temu, kiedy to pierwszy „Shrek” święcił triumfy, nie może zachwycać w nieskończoność. Nawet najbardziej wyszukana żonglerka konwencjami i motywami, a także gra z odbiorcą w zgaduj zgadulę i skojarzenia powtórzone na dużym ekranie już po raz piąty po prostu przestają wciągać. I nie pomogą tu ani technologia 3D, ani coraz to doskonalsze efekty animacji cyfrowej. Co prawda w tym szaleństwie dalej jest metoda, ale próżno w niej szukać świeżości.
Ostatecznie jednak, oddając sprawiedliwość oraz podsumowując bilans zysków i strat należy zaznaczyć, że pod względem fabularnym film plasuje się na bardzo przyzwoitej pozycji. W sposób jasny i klarowny kreśli granice dobra i zła czy też odwagi i tchórzostwa. Udowadnia również, iż ten, kto z różnych przyczyn znalazł się na złej drodze, może z niej zawsze zawrócić, a w każdym, nawet najbardziej niepozornym i wystraszonym stworzeniu, potrafi kryć się olbrzymi potencjał. Wszakże „Kot w butach” to opowieść o Kocie, który został bohaterem!
- Zapraszamy do zapoznania się z drugą recenzją filmu.
Tytuł: "Kot w butach"
Reżyseria: Chris Miller
Scenariusz: David H. Steinberg, Tom Wheeler, Jon Zack, Brian Lynch
Obsada:
- Antonio Banderas
- Salma Hayek
- Zach Galifianakis
- Billy Bob Thornton
- Amy Sedaris
- Constance Marie
- Guillermo del Toro
Muzyka: Henry Jackman
Montaż: Eric Dapkewicz
Scenografia: Christian Schellewald, Guillaume Aretos
Czas trwania: 90 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...