"Sala samobójców" - recenzja druga
Dodane: 02-04-2011 15:35 ()
Była moda na filmy historyczne, komedie romantyczne czy na tanie sensacje, których poziom spada z zawrotną prędkością. Teraz czas na filmy o polskich nastolatkach.
Impulsem do tworzenia takich obrazów był na pewno film „Galerianki”, który w swoim czasie cieszył się nie lada popularnością. Tam ukazany był problem gimnazjalistek, które sprzedają się za nową parę dżinsów. O wiele więcej wątków ukazuje się w „Sali samobójców”…
W filmie Jana Komasy głównym bohaterem jest Dominik (w tej roli Jakub Gierszał) To nastolatek, który ma bogatych rodziców, mnóstwo znajomych, dziewczyny na kiwnięcie palcem, a nawet własnego szofera. Można powiedzieć, że jest szczęśliwy i nic więcej do życia nie jest mu potrzebne.
Dominik bawi się na studniówce, całuje się ze swoim kolegą i w jednym momencie wszystko zamienia się w piekło. Z popularnego chłopca staje się pośmiewiskiem. Głównie na portalach społecznościowych. Od tego momentu przeżywa istny dramat, zamyka się w sobie. Pomoc odnajduje w sali samobójców, internetowym „drugim życiu”, gdzie ludzie mają podobne problemy.
Już w tym jednym opisie mogę znaleźć wiele wątków filmu, tj. eksperymenty homoseksualne, obraz współczesnych studniówek i imprez nastolatków, coraz większe uzależnienie młodzieży od społeczności internetowych. Jest tego dużo, a to przecież dopiero początek, zawiązanie akcji. I tu moja pierwsza uwaga. Mianowicie, bardzo dużo ciekawych wątków zostało poruszonych, ale są one niedokończone. Komasa uznał je wszystkie za bardzo ważne, a pokazane w tak krótkim czasie niestety zostały mocno przerysowane. Przykładem może być kolejne wydarzenie: Dominik zamyka się w pokoju i dopiero po tygodniu jego rodzice, uświadomieni przez sprzątaczkę co się dzieje, postanawiają działać. Jak to możliwe, że dziecko może tyle przebywać zamknięte w pomieszczeniu i nikt nie reaguje? Ani rodzice, ani szkoła? No właśnie. Niemożliwe.
Co do gry aktorskiej nie mam większych zastrzeżeń. Agata Kulesza jako matka Dominika po raz kolejny zachwyca, podobnie filmowy ojciec - Krzysztof Pieczyński, pozostali też nie odbiegają od normy. Niektórych zapewne może drażnić ciągły płacz, ryk i lament Gierszała, ale taką miał przecież rolę i zrobił to najlepiej jak umiał.
Jeśli chodzi o same efekty wizualne, to nie można zarzucić reżyserowi braku pomysłowości. Łączenie świata realnego z animacją w polskim kinie trzeba uznać za nowatorskie. Co prawda grafika nie była najwyższych lotów, ale liczy się idea i to, że zostało to nieźle skomponowane z resztą obrazu.
Cały pomysł na film nie był zły i warto go obejrzeć, choćby ze względu na ukazane relacje miedzy rodzicami i dzieckiem czy między samymi nastolatkami. Tego typu filmy są popularne, bo mówią o młodzieży, a to właśnie ta grupa wiekowa zasila kina po brzegi, gdy może obejrzeć coś, co ich dotyczy. Można też zauważyć ciekawe zjawisko społeczne. Otóż filmy o młodych przenikają w polską codzienność. Tak jak po wcześniej wspomnianych „Galeriankach” wszyscy wyszukiwali ich w centrach handlowych, tak teraz wiele osób może szukać sal samobójców, których na szczęście, a przynajmniej mam nadzieje, że nie ma.
6/10
Zapraszamy do zapoznania się z pierwszą recenzją "Sali samobójców" autorstwa Miłosza Kozińskiego.
Tytuł: "Sala samobójców"
Reżyser: Jan Komasa
Scenariusz: Jan Komasa
Obsada:
- Jakub Gierszał
- Roma Gąsiorowska
- Agata Kulesza
- Krzysztof Pieczyński
- Bartosz Gelner
- Kinga Preis
- Aleksandra Hamkało
Muzyka: Michał Jacaszek
Zdjęcia: Radosław Ładczuk
Montaż: Bartosz Pietras
Kostiumy: Dorota Roqueplo
Czas trwania: 110 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...