Recenzja książki "Wywyższenie Horusa" Dana Abnetta

Autor: Abad. Redaktor: druzila

Dodane: 24-02-2009 21:58 ()


 

Dan Abnett urodził się 12 października 1965 r. w St. Edmund Hall. W 1988 rozpoczął swoją karierę pisarską. Jest autorem wielu bestsellerowych książek osadzonych w realiach Warhammera 40 000. Każdy, kto choć trochę interesuje się tym uniwersum, zna nazwisko Abnetta, każdy też przyzna, że książki opowiadające o Pierwszym i jedynym z Tanith czy o inkwizytorze Eisenhornie są jednymi z najlepszych, jakie może zaoferować należące do Games Workshop wydawnictwo Black Library. Czy jednak "Wywyższenie Horusa" jest równie dobre? Jeszcze miesiąc temu, przebijając się po raz trzeci przez pierwsze sto pięćdziesiąt stron, powiedziałbym, że nawet tak dobry pisarz jak Abnett nie jest w stanie uczynić z Astartes postaci wartych zapamiętania...

Jednak po kolei.

W „Wywyższeniu" Abnett przenosi nas do trzydziestego pierwszego milenium, gdzie pod rządami nieśmiertelnego władcy Imperium Człowieka rozciąga się na całą galaktykę. Jest to najwspanialszy okres w dziejach. Z Terry wyruszają floty ekspedycyjne, których celem jest odnalezienie rozsianych po całej galaktyce planet, milenia wcześniej zasiedlonych przez ludzi. Część z tych zapomnianych przez wieki kolonii chętnie przyłącza się do swoich pobratymców z Ziemi. Ci zaś, którzy mają inne zdanie, bardzo szybko zapoznają się z Adeptus Astartes. Kosmiczni Marines stanowią główną siłę uderzeniową Wielkiej Krucjaty. Są super-żołnierzami, najdoskonalszą bronią Imperium. Odziani w pancerze genetycznie zmodyfikowani wojownicy nie mają sobie równych w boju. Dwadzieścia legionów Astartes, dowodzonych przez Primarchów, swoimi bolterami rozsiewa imperialną miłość.

"Wywyższenie" opisuje działania legionu Wilków Luny, dowodzonych przez Mistrza Wojny Horusa. Głównym bohaterem jest kapitan dziesiątej kompanii, Garviel Loken.  W książce opisane są dwie bitwy prowadzone na planecie oznaczonej jako 63-19. Na początek Abnett, niczym Hitchcock, rozpoczyna od trzęsienia ziemi.  Opisy szturmu na pałac "Imperatora", jak i walki, która ma miejsce później w komnacie tronowej, są naprawdę dobre. Niestety potem napięcie zamiast rosnąć, opada. Fabuła przeskakuje kilka miesięcy do przodu, gdy do sześćdziesiątej trzeciej ekspedycji dołączają spamiętywacze. I zaczyna się trwająca kilkadziesiąt stron męczarnia opisująca sposób działania, myślenie i poglądy na świat członków tej cywilnej formacji dziennikarsko-kronikarskiej.  Jest też w międzyczasie mowa o moralności i sensie Wielkiej Krucjaty. Wątpliwości Lokena, jak i uzasadnienia działań Imperium są dość sztuczne i widać, że autor dodawał je na siłę. Jednak zabieg ten nie jest do końca chybiony. Dzięki niemu możemy jakoś zidentyfikować się z mającym ponad dwa metry, posiadającym dwa serca, zakutym w zbroję olbrzymem. Kiedy już dowiemy się wszystkiego o działaniu krucjaty, autor wysyła Lokena ponownie na powierzchnię 63-19, aby pozbyć się niedobitków wciąż wiernych "Imperatorowi". Od tej chwili akcja nabiera tempa, a wstawki o personelu cywilnym są już zdecydowanie ciekawsze i wreszcie nie czuje się nudy.

Po ostatecznym wyczyszczeniu planety z rebeliantów (przynajmniej tych dobrze zorganizowanych), sześćdziesiąta trzecia ekspedycja wyrusza w podróż na glob oznaczony jako 140-20. W czasie podróży mamy okazję przyjrzeć się bardziej prywatnej stronie życia Astartes. Pojawia się tu pewna tajna organizacja, która powstała wewnątrz legionu. Zaobserwować też możemy narodziny kultu Imperatora, jak również zawiązujące się przyjaźnie pomiędzy żołnierzami, a personelem cywilnym.

Na 140-20 mamy okazję poznać przedstawicieli kolejnych dwóch legionów. W nierównej walce z całą planetą zamieszkałą przez ogromne arachnidy biorą udział Dzieci Imperatora i Krwawe Anioły. Tutaj Abnett pokazuje, na co go stać, sceny walk opisane są wyjątkowo dobrze. Potyczki niewielkiego oddziału Marines ze zdecydowanie przeważającymi siłami megarachnidów sprawiają, że krew zaczyna szybciej krążyć. Na 140-20, nazwanej przez ludzi na niej walczących Kaźnią, możemy zaobserwować to, co jest właściwie znakiem rozpoznawczym Marines. Upór i lojalność sprawiają, że grupka sześciu wojowników bez nadziei na zwycięstwo staje do walki z setkami bestii.

Kolejny przeskok w czasie pozwala nam uniknąć opisów kampanii przeprowadzonej na powierzchni Kaźni. Zamiast krwawych scen Abnett na kolejnych stronach ukazuje nam oblicze ulubionego syna Imperatora, Mistrza Wojny - Horusa. W czasie, kiedy walki na 140-20 jeszcze trwają, w przestrzeni kosmicznej zajętej przez siły Imperium pojawiają się statki interexu - imperium stworzonego przez ludzkich osadników, które swoją technologią przewyższa osiągnięcia Imperium. Dalecy kuzyni mieszkańców Terry przybywają, aby sprawdzić, co dzieje się na jednej z planet, które otoczyli swoja "opieką". Horus, pomimo wielu sprzeciwów, postanawia nawiązać kontakty dyplomatyczne z interrexem. Dzięki temu możemy dokładniej przyjrzeć się psychice tego, którego herezja zagrozi w niedalekim czasie całej galaktyce. Oczywiście wszystko to komentuje kapitan Loken, których chyba najlepiej ze wszystkich doradców Mistrza Wojny rozumie, jak wielki ciężar spoczywa na barkach Horusa.

Tłumaczenie książki stoi na naprawdę wysokim poziomie. Wszystkie ewentualnie problematyczne słowa czy zwroty zostały przełożone tak, aby nie kłuć w oczy tych, którzy zetknęli się z książką w oryginale. Troszeczkę gorzej spisała się korekta tekstu. Literówki, jak i błąd ortograficzny (przynajmniej tylko jeden dostrzegłem) co prawda nie przeszkadzają w czytaniu, można jednak było tego bez problemu uniknąć, dzięki czemu książka dorównałaby angielskiemu oryginałowi. Czy zatem "Wywyższenie Horusa" jest równie dobre, jak inne książki Dana Abnetta osadzone w uniwersum Warhammera 40K? Nie, lepiej wydać te pieniądze na „Duchy Gaunta". Jednak w żadnej mierze nie jest to książka zła. O ile tylko przymkniemy oko na dość słabe fragmenty traktujące o problemach moralnych/religijnych/światopoglądowych. Jeżeli ktoś dopiero rozpoczyna swoją przygodę z ponuro-mroczną przyszłością, w której jest tylko wojna, ta książka będzie bardzo dobrym wprowadzeniem. Czytając ją, tak jak i w następnych pozycjach z cyklu "Herezja Horusa", czytelnik będzie mógł prześledzić zmiany, jakie zachodzą w Imperium pod wpływem Chaosu.

Podsumowując: "Wywyższenie Horusa" to lekka lektura, niewymagająca od czytelnika prawie żadnej wiedzy o uniwersum. Abnett wyjaśnia już na pierwszych stronach kto jest kim i jakie ma zadania, każdy przedmiot, który został wymyślony w przyszłości również jest dokładnie opisany. Największym problemem jest chyba jednak to, że ktoś kto wie o Warhammerze więcej niż tylko: "Chacha, elfy w kosmosie", już zna zakończenie większej części książek traktujących o ostatnich dniach sprzed Herezji. Jeżeli dopiero ktoś zaczyna przygodę z Warhammerem 40K, książka ta jest jak najbardziej trafnym zakupem. Jeśli chodzi o osoby już znające to uniwersum na wylot... też ją kupcie. Mimo kilku potknięć jest to naprawdę ciekawa książka.

korekta: Elanor

 

Tytuł: Wywyższenie Horusa

Autor: Dan Abnett

Seria: Warhammer 40000 / Herezja Horusa

Wydawnictwo: Copernicus

Liczba stron: 416

Format: 12,5x19 cm

Oprawa: broszurowa

Rok wydania: 2007

ISBN: 978-83-86758-93-7

 

Dziękujemy Wydawnictwu Copernicus za udostępnienie książki do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...