Recenzja książki "Rytuał" Mariusza Kaszyńskiego
Dodane: 21-02-2009 19:15 ()
Wprowadzenie
Horrorzystów było wielu, lecz żaden nie śmiał zagrać przy Jankielu... Chwileczkę, to nie o tym miałem pisać. Jest taka książka. Na okładce jest wanna pełna krwi, a z tej wanny wynurza się, o zgrozo, zakrwawiona kobieca dłoń z pierścionkiem na palcu. Krew na glazurze i terakocie swoją czerwienią przywodzi na myśl pełne usta zakochanej dziewicy, ale pochodzi z ciemnego świata ludzkich żył. Świata, który powinien być na zawsze zakryty, chyba że ktoś dopuści się zbrodni. Tam-tam-tam! (muzyka rodem z horroru)
O czym jest ta książka?
Streszczenie fabuły można wyszukać sobie samemu. Autor oficjalnego podsumowania wybrał wszystkie najbardziej zachęcające kawałki - Grzegorz pracuje w banku, ale nie jest to zwykły bank, bo ten bank ma nową szefową i jest ona podejrzana. Odkąd się pojawiła, jego znajomi są mordowani jedno po drugim. A poza tym, to normalny bank, żartowałem tylko, że jest w nim coś niezwykłego. Z innych informacji: Grzegorz ma psa, który jest bardzo mądry i tak inteligentnie na człowieka patrzy.
Nowa szefowa to Wioletta, a stara przyjaciółka to Renata. Nowa szefowa jest piękna i dobra, a Renata to stara przyjaciółka, poza tym żaden facet nie chce kobiety, która go od lat pragnie.
No i ktoś tych ludzi morduje, nie? Jakiś potwór, czy to człowiek, czy diabeł jakiś, tego nikt nie wie. Czytelnik dowiaduje się stopniowo, aż w końcu jest całkowicie zaskoczony. Oczywiście od samego początku są jakieś wskazówki - jakiś tajemniczy jegomość na dworcu, starszy niż by się mogło wydawać. Starszy niż najstarszy góral, chciałoby się rzec.
Ale nie zdradzę nic więcej.
Jak to jest napisane?
Napisane jest jak film. Opowiedziane z perspektywy kamery, czyli narrator przyjmuje obiektywny punkt widzenia, czasem tylko wnikając w psychikę postaci. Poza tym jest wielu bohaterów, aż trudno ich spamiętać, ale na szczęście większość dość szybko ginie. Mówię na szczęście nie dlatego, żebym ich nie lubił, ale po prostu głupio mi, że pięć minut po odłożeniu książki nie pamiętam kto jest kim.
Poza tym na usta ciśnie się jedno słowo: Hollywood. Pewnie część z Was już rozpoznała motyw „starej koleżanki" i „nowej super-laski". Tak, dość wyeksploatowany, tak samo jak potwór zabijający pojedynczo wszystkich z obsady. Ale czy tutaj te motywy są takie same, jak w powszechnie znanej konwencji filmowej? Zachęcam do lektury, możecie być mile zaskoczeni.
Co do potwora, to zastanawiałem się kiedyś czemu on w ogóle zabija. Czasami jest to trochę bez sensu, zabija, bo jest potworem, i tyle. Ale tutaj mamy wyjaśnienie - doczytajcie do końca, jeśli jesteście ciekawi.
Powieść, jak to powieść, różni się jednak od filmu. Głównie długością. Jeśli ktoś z Was ma ochotę na hollywoodzki horror trwający kilkadziesiąt godzin, to zachęcam do lektury. Świetne w poczekalni do specjalisty.
Kto jest tak naprawdę głównym bohaterem?
Wydawałoby się, że to Grzegorz, w końcu on jest w oficjalnym streszczeniu. Ale jednak pierwszy rozdział opowiedziany jest z perspektywy kobiety, która szybko zginie, zaś drugi z perspektywy wymarzonej super-laski Wioletty. Grzegorz jest dopiero trzeci. Nie drażni mnie to jako błąd, jest tylko trochę rozczarowujące. Bo widzicie, Wioletta jest piękną kobietą - smukłą z dużymi piersiami. To rzadkość w przyrodzie, ale kobiety tego typu często występują w filmach. Poza tym dostała ogromy spadek, ma więc piękny dom. Spadek był po chłopaku, jest więc wolna. Została właśnie szefową zespołu w banku, ma więc perspektywy na przyszłość. Nie zrozumcie mnie źle, mam narzeczoną i jestem z nią szczęśliwy, ale wolałbym, żeby ta książka była o Wioletcie, a nie o jakimś zapuszczonym Grzegorzu, który gapi się na nią z wywalonym na brodę jęzorem jak pies na kawał schabu.
Czy warto czytać?
A czy warto w ogóle cokolwiek czytać? Po co te wszystkie książki? Jeżeli warto czytać w ogóle, to „Rytuał" też warto przeczytać, bo można się sporo dowiedzieć o współczesnej literaturze. Poza tym można zabić sporo czasu i przy okazji się ubawić. Pod spodem wyliczam jeszcze kilka powodów w formie listy, żeby było różnorodniej:
Powieść napisana jest nieźle, przejrzystym językiem, bez zbędnych metafor czy różnorodności.
Fabuła nie męczy.
Postaci nie narzucają się, tylko giną posłusznie, z wyjątkiem tego wrednego Grzegorza.
Narrator nie popisuje się wiedzą jak niektórzy narratorzy, których znam (a których czytam z Wikipedią na podorędziu).
Akcja nie rozgrywa się w miasteczku Devil Iscoming w stanie Maine, tylko w starej dobrej Warszawie, czyli pretensjonalność ograniczona do absolutnego minimum.
Książka polska, a bez martyrologii.
Zakończenie
Na koniec dziękuję za przeczytanie mojej recenzji i polecam się na przyszłość. Komentujcie, jeśli ta recenzja była pomocna.
korekta: Elanor
Tytuł: Rytuał
Autor: Mariusz Kaszyński
Wydawnictwo: Agencja Wydawnicza Runa
Data wydania: Październik 2008
ISBN: 978-83-89595-49-2
Liczba stron: 472
Wymiary: 125 x 195 mm
Dziękujemy Wydawnictwu Runa za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...