Recenzja książek "W dół, do ziemi" oraz "Czas przemian" Roberta Silverberga

Autor: Argante Redaktor: druzila

Dodane: 18-02-2009 23:25 ()


  Gdyby zawsze sprawdzała się lemowska zasada, że dobra książka SF musi być nierozerwalnie związana ze światem, w którym się rozgrywa, nie można by było wypowiadać się w pochwalnych tonach o żadnej z dwóch mikropowieści Silverberga zawartych w tym tomie: tak "W dół, do ziemi", jak i "Czas przemian" opowiadają o wydarzeniach, których istota nie zależy od otaczającej bohaterów stechnicyzowanej przyszłości. Świat przedstawiony w obu przypadkach jest bardziej kolorowym tłem niż warunkiem sine qua non zaproponowanej fabuły. Każda z powieści jest raczej przypowieścią niż proroctwem, obie mają podobne, dwuznaczne zakończenia - a mimo to nie jest oczywiste, że obie opowiadają tę samą historię, której przedmiotem nie jest przyszłość, ale przeszłość - ukryta w cieniu teraźniejszości.

Bohater pierwszej z nich, Edmund Gundersen, powraca na Świat Holmana, planetę, na której kiedyś pracował i do której przywiązał się w wyjątkowy sposób. W czasie jego nieobecności dokonało się tam wiele zmian - ludzie, odkrywając w mieszkańcach planety równe sobie inteligentne istoty, oddali im władzę nad nią; Świat Holmana otrzymał imię Belzagor, pochodzące z języka tubylców, a na jego powierzchni władzę przejęły nildory - podobne do słoni, ogromne, spokojne stworzenia, oraz dwunogie, owłosione sulidory. Zmiany wprowadzone przez ludzi powoli zostają zniweczone upływem czasu - budynki i maszyny niszczeją, technika przestaje się rozwijać, a dzika przyroda odzyskuje coraz większe połacie terenu. Gundersen ma zamiar dostać się do Krainy Mgieł, znajdującej się na północy planety, bo mimo długiego pobytu na Belzagorze ma poczucie, że nie wszystko na nim zrozumiał i spodziewa się tam uzyskać odpowiedź na dręczące go pytania - ale aby to zrobić, zgodnie z nowymi przepisami potrzebuje pozwolenia nildorów. Vol'himyor, przywódca nildorów, udziela go pod warunkiem, że Gundersen przyprowadzi stamtąd swego dawnego przyjaciela, który dopuścił się wobec nildorów ogromnej winy. Na niebezpiecznej trasie podróży czeka na Edmunda także kobieta, którą kiedyś kochał, i nildor, którego kiedyś skrzywdził. Najpierw mieszkając wśród tubylców na polecenie Vol'himyora, a potem w towarzystwie danego mu przezeń przewodnika podróżując ku Górze Ponownych Narodzin, Gundersen otrzymuje odpowiedzi na swoje pytania.

Również w "Czasie poznania" główny bohater, Kinnall Darival, syn władcy Salli, żyje w świecie, który dobrze zna, ale którego nie może zrozumieć bez wyruszenia w daleką podróż, w której przewodnikiem jest cudzoziemiec. Jej pierwszy etap zaczyna się, gdy musi opuścić rodzimy kontynent, aby po śmierci ojca zbiec przed zagrożeniem ze strony starszego brata, który zgodnie ze zwyczajem przejął władzę w państwie. Na kontynencie, z którego pochodzi Kinnall, kultura przypomina nieco tę znaną ze starożytnej Sparty - rola jednostki jest maksymalnie ograniczona, nikomu nie wolno odsłaniać się przed innymi, a uświęcony religią i obyczajem dystans pomiędzy obywatelami pozwala każdemu wypełniać jak najstaranniej wyznaczone mu zadania. Wyłącznie specjalnie wyznaczonym kapłanom - "czyścicielom" wolno wysłuchiwać zwierzeń, a w pewnym stopniu może to także robić "rodzeństwo więźne" - przybrany brat i siostra, przydzielany każdemu przy urodzeniu. Tylko barbarzyńcy z drugiego kontynentu nie przestrzegają tych zasad, a nawet mają w zwyczaju przyjmować narkotyk, umożliwiający absolutne duchowe zjednoczenie. Kiedy przybysz z Ziemi, pragnący pojąć istotę wiary, do której sam nie jest zdolny, przemyca jego próbkę na ziemie Kinnalla, ten decyduje się zaryzykować, a jego podróż na kontynent dzikusów zmienia życie jego i jego cywilizacji.

W obu powieściach sceneria SF ma charakter pretekstowy, stanowi metaforę różnych aspektów realnego świata. We "W dół, do ziemi" liczne sygnały kierują uwagę czytelnika ku historii okresu kolonizacji - Silverberg, budując swoją alegorię, nawiązuje do Kiplinga i Conrada. Kurtz Silverberga pod wieloma względami jest inny niż Kurtz conradowski - zdaje sobie sprawę z czyhających na niego zagrożeń i rozumie świat, w którym się znalazł - ale i on skazany jest na straszną porażkę, bo natura "ciemności" jest tu silniejsza od natury człowieka. Mimo to Kurtz nie jest niewinny - mając większą świadomość niż jego pierwowzór, z premedytacją narusza prawa rządzące Belzagorem. Pozostawione przez ludzi maszyny skazane na zagładę przez słoniopodobne nildory przypominają wieś ludzi w sercu dżungli, deptaną w "Księdze dżungli" przez potomków słonia Hathiego - taka jest sprawiedliwość tego świata, a jej zwycięstwo jest zwycięstwem ładu, któremu obcy jest ład człowieka, podróżującego od jednej gwiazdy do drugiej. Optymistyczny spokój nildorów jest groźną siłą, która przetrwa każdego, kto zechce naruszyć jej niezmienność. Pojawiające się w tym kontekście pytanie o znaczenie pojęcia inteligencji, na podstawie którego ludzkość ustala ład swego świata, schodzi na drugi plan przy postawionej przez autora tezie, że ład rządzący światem już istnieje - i będzie istniał zawsze.

Drugą konsekwencją pretekstowości fantastyczno-naukowej konwencji jest fakt, że zmieniający świadomość narkotyk ma działanie "magiczne", niewyjaśnione i w gruncie rzeczy nieistotne; ważny jest jego skutek: zbliżenie do siebie całkowicie różnych świadomości, pozwalające na zrozumienie świata z innej perspektywy. Efekt ten jest wieczny - nie jest chwilowym złudzeniem, ale zrozumieniem prawdy o świecie. Bohaterowie Silverberga odnajdują tę prawdę, powracając do przeszłości sprzed początków swej cywilizacji. Prawdziwy świat, świat nieoswojony przez kulturę i technologię, jest niebezpieczny - wkroczenie do niego jest całkowitą zmianą, która pozbawia wkraczającego cywilizacyjnych korzeni, wyłącza go ze struktur społecznych, w których funkcjonował, a wręcz zagraża jego życiu; niemniej pozytywny wybór jest wyborem na jej korzyść. Obie części książki spaja nietypowe antytechnologiczne przesłanie: narzekający na własną racjonalność Ziemianin Schweiz jest komiczny w swoim dążeniu do zrozumienia istoty religii, w którą nie jest w stanie uwierzyć, ale instrumentalne traktowanie własnej duchowości może także, jak w przypadku Kurtza, doprowadzić do tragedii. Jednocześnie autor nie orzeka niczego na temat samej duchowości czy religii, która w drugiej powieści odgrywa rolę zdecydowanie negatywną, przyczyniając się do utraty wolności przez głównego bohatera, ale w pierwszej jest jednym z czynników prowadzących do wyzwolenia.

Z dopełniającą fabułę scenerią, kojarzącą się z ziemską, koresponduje styl, który momentami - szczególnie w pierwszej części książki - można nazwać poetyckim. "W dół, do ziemi / Czas przemian" tematyką zahaczającą o antropologię przypomina haińskie powieści Ursuli LeGuin, ale nie ma w nich wszechobecnego u niej elementu relatywizacji kultur - Silverberg, przeciwnie, wskazuje na ich wspólny rdzeń, do którego klucz leży w pierwotnej przeszłości. Powieści zawarte w tym tomie mają w sobie coś z baśni - a niezależnie od tego mówią coś o przyszłości; i choćby ze względu na tę ich dwoistość warto przyjrzeć im się uważnie.

korekta: Elanor

 

Tytuł: W dół, do ziemi / Czas przemian

Autor: Robert Silverberg

Wydawnictwo: Solaris

Data wydania: Październik 2008

ISBN: 978-83-7590-015-6

Liczba stron: 440

Wymiary: 130 x 200 mm

Okładka: twarda

 

Dziękujemy Wydawnictwu Solaris za udostępnienie książki do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...