Recenzja książki „Kroniki Jakuba Wędrowycza” Andrzeja Pilipiuka
Dodane: 15-02-2009 11:47 ()
Postaci Jakuba Wędrowycza nie trzeba chyba nikomu przedstawiać - prawdopodobnie stuletni kłusownik, egzorcysta amator i, co nie najmniej istotne, bimbrownik z Wojsławic. Staruszek w esesmańskiej kurtce, wyjątkowo sprawny fizycznie jak na swój wiek, z niepokojącym błyskiem w oku i ukrytą pod stodołą bronią, której wystarczyłoby dla średniej wielkości oddziału ciężkiej artylerii. Emeryt o wyraźnie antysocjalistycznym poglądzie. Ot, klasyk już polskiej fantastyki, o którym każdy już czytał, wyrobił sobie zdanie i odłożył na zaszczytne miejsce na półce/wyrzucił do kosza.
No właśnie, czemu na zaszczytne miejsce albo do kosza? Tego typu jasne rozgraniczenie jest czymś, co narzuciło mi się pośród czytelników, z którymi miałem przyjemność rozmawiać: Jakuba albo lubi się bardzo, albo tylko kilkanaście stron zupełnie odrzuca swoim stylem. Powodu można dopatrywać się w manierze, jaką Pilipiuk przyjął w swojej twórczości: proste, wiejskie, ksenofobiczne, mocno zakrapiane alkoholem, niekiedy chamskie zachowanie łączy się tutaj z przywodzącymi na myśl Świat Mroku czarnomagicznymi rytuałami. Jeżeli nie czuje się tego klimatu - nie ma po co sięgać po tę książkę. W przeciwnym przypadku - z całego serca polecić mogę zbiór 15 opowiadań, rozpoczynający serię książek o tym niepospolitym alkoholiku.
Całość książki napisana jest prostym językiem, bez przedłużających się opisów. Treść wzbogacona jest oryginalnym przepisem na hot-doga. Główny bohater razem ze swoim najbliższym przyjacielem Semenem Korczaszko, (byłym) kapitanem lejb gwardyjskiego pułku kozaków im. Św. Niny, dzięki swojej ogromnej i czysto praktycznej mądrości życiowej, wytrenowanej długimi latami praktyce alkoholowej wątrobie, a czasami wiernej siekierze, spotyka się z przemytnikami, obcymi, amerykańskimi agentami, no i oczywiście z wiecznie próbującym go złapać porucznikiem Birskim, który z zupełnie niewiadomego powodu wyrobił sobie o tytułowym Jakubie opinię hieny cmentarnej i bimbrownika.
Poważną zaletą „Kronik..." jest ich nowatorskość. Nikt wcześniej na pomyślał o tego typu klimacie, nikt nie próbował tworzyć tego typu bohaterów. Fabuła jest oryginalna, nie narzucają się tu żadne odniesienia do popularnych motywów literackich, choć co bardziej złośliwi mówią, że dokładne opisy pędzenia alkoholu są inspirowane osobistymi doświadczeniami autora. Całość sprawia, że książka wydaje się haustem świeżego powietrza w tłumie podobnych do siebie powieści fantastycznych.
Komu mogę polecić książkę ? Prawie wszystkim. Każda osoba z otwartym umysłem i mająca przynajmniej 14 lat i/lub potrafiąca bez problemów żołądkowych znieść perspektywę polowania, sprawiania, pieczenia i w końcu konsumpcji psa rasy kundel, prawdopodobnie będzie dobrze bawiła się, czytając „Kroniki Jakuba Wędrowycza". W skali dziesięciostopniowej - osiem i pół.
Aha, jeszcze jedno. Nie próbujcie tego w domu.
korekta: Elanor
Tytuł: Kroniki Jakuba Wędrowycza (nowe wydanie)
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2007
ISBN: 978-83-60505-84-7
Liczba stron: 296
Wymiary: 125 x 195 mm
Zobacz też:
Recenzja książki "Czarownik Iwanow" Andrzeja Pilipiuka
Recenzja książki "Wieszać każdy może" Andrzeja Pilipiuka
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...