Recenzja książki "Dom burz" Iana MacLeolda

Autor: Ola M. Redaktor: druzila

Dodane: 12-02-2009 11:14 ()


  Ta książka jest jak jej okładka - piękna w formie, pełna magicznego nastroju. Jest napisana niezwykle bogatym i ozdobnym językiem. Realia przedstawione przez autora tworzą niepowtarzalny klimat łączący industrialną Anglię z czasów rewolucji przemysłowej ze światem magii opierającej się na  wykorzystywaniu substancji zwanej eterem. Oprócz tych niepodważalnych zalet powieść posiada również sporą wadę w postaci fabuły.

Jest to historia Alice Meynell - niezwykłej, silnej kobiety, obdarzonej magicznym talentem, który w połączeniu z bezwzględnymi metodami pozwolił jej osiągnąć bogactwo oraz bardzo wysoką pozycję Arcycechmistrzyni Cechu Telegrafistów. Jak to często w literaturze bywa, osoba majętna, o życiu pełnym sukcesów, nie może się w pełni cieszyć swymi zdobyczami. Tak jest i tym razem - jedyny syn Alice, Ralph, jest śmiertelnie chory i nie udaje się go wyleczyć żadnymi tradycyjnymi czy magicznymi sposobami. Ostatnią deską ratunku wydaje się jej wywiezienie syna do małej miejscowości Invercombe na zachodnim wybrzeżu Anglii. Wierzy bowiem w zbawienny wpływ nadmorskiego klimatu oraz, co ważniejsze, liczy na pomoc mieszkających w pobliżu odmieńców. Są to odrzuceni przez społeczeństwo, zniekształceni przez nadmiar magicznego eteru ludzie. Dla ratowania syna zawiera z nimi tajemny pakt, który może być  tragiczny w skutkach. Syn Alice cudownie zdrowieje, co pozwala mu na rozszerzenie kręgu zainteresowań poza książki naukowe, które do tej  pory były całym jego światem. Młody człowiek zaczyna poznawać uroki życia pod czułą opieką młodej, zgrabnej pokojówki Marion Price. Oboje wspólnie prowadzą badania naukowe rozwijając pasję Ralpha. Nowatorskie, w mniemaniu Ralpha, teorie skłaniają go do myśli o ucieczce od skostniałego w swych poglądach społeczeństwa angielskiego. Młodzi planują wyjazd, lecz Alice ma zupełnie inne plany wobec przyszłości syna.

Fabuła, która na początku wydaje się mieć spory potencjał, w dalszej części okazuje się być niejasna i nudna. Wybory bohaterów oraz motywy nimi kierujące stają się coraz bardziej obce, wręcz irracjonalne. O ile hierarchia społeczna i rozwiązania technologiczne są spójnie przedstawione, o tyle elementy dotyczące magii są jedynie mgliście zarysowane tworząc pełną niedomówień, oniryczną atmosferę. Świat do końca pozostaje obcym, a przeżycia bohaterów budzą raczej obojętność. Podczas lektury trudno jest zapomnieć, że czyta się książkę.

Subiektywnie oceniając jest to ciężki utwór - dawno nie zdarzyło mi się czytać powieści przez parę miesięcy i gdyby nie obowiązek zrecenzowania, prawdopodobnie pozostałaby niedoczytana. Warto jednak podkreślić, że nie jest to zła książka. Nie sposób odmówić autorowi  talentu do operowania słowem i umiejętności tworzenia klimatu. Dla mnie jednak wrażenia odczuwane podczas obcowania z lekturą przypominają bardziej oglądanie nastrojowego obrazu niż interesującego spektaklu.

korekta: Druzila

 

Tytuł: Dom Burz

Autor: Ian MacLeod

Wydawnictwo: Mag

Data wydania: Marzec 2008

Oprawa: twarda

Ilość stron: 528

Wymiary: 135 x 205 mm

 

Dziękujemy Wydawnictwu MAG za udostępnienie książki do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...