Recenzja książki „Tamta strona świata” Eugeniusza Dębskiego
Dodane: 07-02-2009 13:59 ()
Jak czytamy na okładce: „Ich rozpoznaje się z daleka: borsalino, prochowiec, spluwa (...), niewyparzona morda i smykałka do pakowania się w niewyobrażalne kłopoty... Zwykle na kacu i bez fajek w kieszeni..." Do pokaźnego grona prywatnych detektywów dołącza kolejny.
Owen Yates nie może się pogodzić z utratą siostry, która zginęła w niezrozumiałych dla niego okolicznościach. Znajduje informacje o ludziach, którzy, tak jak ona, diametralnie się zmienili: Mechanik, który został sławnym śpiewakiem, dzieciak z dobrej rodziny, który popełnił brutalne morderstwo, charyzmatyczna aktorka, która stała się zimną suką. Yates wierzy, że te przypadki są ze sobą powiązane i chociaż najlepszy przyjaciel z policji torpeduje jego teorie, on za wszelką cenę postanawia rozwiązać zagadkę.
Ta historia mogłaby zacząć się standardowo. Prywatny detektyw siedzący w swoim zadymionym biurze mógłby pomyśleć sobie, że zapowiadał się kolejny nudny dzień, dopóki w jego drzwiach nie pojawiłaby się piękna długonoga blondynka. Na potwierdzenie jego myśli, drzwi faktycznie by się otworzyły, a kobieta, która by przez nie weszła, siadłaby nonszalancko na biurku, koniecznie zakładając nogę na nogę i poinformowała, że ma dla niego zadanie. Klasyka gatunku. Nie da się ukryć, choćby autor najmocniej się starał.
Książka zaczyna się zupełnie inaczej, a wspomniana wyżej scena została w niej jedynie sparafrazowana, jednak poetyka powieści detektywistycznej, chociaż świadomie zatarta, daje się odczytać. Z jednej strony to bardzo dobrze, że autor starał się wykrzesać coś nowego z powieści o samotnym wolnym strzelcu w prochowcu i ze spluwą w kieszeni, który ma zagadkę do rozwiązania i niewiastę do uratowania. Z drugiej strony dobrze, że nie zatarł tych śladów do końca i pozwolił czytelnikom na zabawę w wyszukiwanie motywów i archetypów, których w powieści detektywistycznej zabraknąć po prostu nie może.
„Tamta strona świata" jest również powieścią science-fiction, co podkreślają nie laserowe spluwy, kosmiczne pojazdy, cyberwszczepy czy mikrokomputery w mózgu, a tak pięknie dopełniające całość szczegóły jak elektroniczny portfel, autopilot w samochodzie czy uniwersalny klucz do większości zamków. Spośród wielu wizji przyszłości ta jest jedną z wiarygodniejszych i bardziej prawdopodobnych. Czy w sprawie, którą prowadzi Owen Yates, jednym z kluczowych elementów jest jakiś rodzaj nowoczesnej technologii, która całkowicie potrafi odmienić człowieka?
Ostatnim - choć właściwie najmocniejszym - argumentem za tym, że warto po raz kolejny przeczytać starą jak zawód prywatnego detektywa historię, jest język jakim została opowiedziana. To niewątpliwy atut książki, ale chyba nikt nie wątpi w to, że Eugeniusz Dębski potrafi posługiwać się słowem. Jego styl pełen jest niebanalnych porównań i bezpretensjonalnej metaforyki, a przy tym bardzo dowcipny. Dzięki temu książkę przyjemnie się czyta, a „pieprzony antykwariat" nabiera nowego zapachu.
korekta: Elanor
Tytuł: Tamta strona świata
Autor: Eugeniusz Dębski
Wydawca: Fabryka Słów
Seria: Asy polskiej fantastyki
Rok wydania: 2008
Wydanie: I
Format: 12,5x19,5 cm
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Cena z okładki: 27,99 zł
Zobacz też:
Recenzja książki "Furtka do ogrodu wspomnień" Eugeniusza Dębskiego
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...