Armada tom 2: "Kolekcjoner" - recenzja
Dodane: 08-01-2009 17:39 ()
Kilka miesięcy temu drugi tom Armady doczekał się reedycji. Niezmiernie mnie to zaskoczyło, bowiem wznowienia komiksów w naszym pięknym kraju ciągle należą do rzadkości. Jednak, jeśli zastanowić się nad tym dłużej chyba nie powinno to dziwić. Armada przecież jest bardzo popularną serią zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie. Jej twórcy: Morvan i Buchet stworzyli dziesięć albumów o przygodach Navis (głównej bohaterki cyklu), a już słyszymy o zapowiedziach wydania kolejnej części tej space-opery.
Navis pomyślnie przeszła proces asymilacji. Z pół-dzikuski, jaką niewątpliwie była (1 tom) przeistoczyła się w pełni cywilizowanego członka wielorasowej i kulturowej społeczności Armady. (No może nie w 100%, ale jednak!) Dla kosmicznej wspólnoty jest kimś wyjątkowym – jedynym przedstawicielem swojego gatunku, jak również posiadaczką zdumiewającej dla reszty ras zdolności. Sama bohaterka mimo szybkiej adaptacji do nowych warunków w głębi duszy czuje się samotna. Szuka przyjaźni, akceptacji, i zrozumienia. W takim momencie poznaje tytułowego Kolekcjonera, który okazuje jej swoje zainteresowanie oraz zrozumienie. Jednak, jak to często bywa, jego intencje nie do końca są szczere. A Navis w tej historii pozna ciemną stronę „wspaniałej” Armady.
Po przeczytaniu albumu nasuwa się myśl o niewykorzystanym potencjale. Ta historia miałaby szansę stać się czymś więcej niż czysto rozrywkowym komiksem przygodowym, z wartką akcją wypełnioną kosmicznymi pościgami i walkami na różnego typu bronie. Mogłaby, ale wtedy mielibyśmy pewnie do czynienia z zupełnie nowym komiksem. Skierowanym do innej grupy wiekowej. Wracając do samego komiksu. Morvan sprawnie poprowadził fabułę, tak, aby przy okazji ujawnić przed czytelnikiem wiele nowych informacji o świecie przedstawionym. Jednocześnie zadbał o to, aby go nie zanudzić. Osobiście uważam, że drugi tom jest słabszy od poprzedniego (co nie oznacza, że jest zły). Całość jest nieco zbyt „przejrzysta”, prawie czarno-biała, mało zaskakująca. Jednak są też plusy. Na przykład poboczne wątki humorystyczne dotyczące Bobo i jego braci Prolosów oraz robota Navis – Snivela. Warto również zwrócić uwagę na wiarygodne przedstawianie postaci drugoplanowych. Pokazanie motywacji ich zachowań oraz wyborów.
Niezależnie od scenariusza druga „Armada” jest rysowana równie dobrze jak pierwsza, a może nawet lepiej. Scenarzysta zostawił spore pole do popisu Buchetowi. Musiał on zapełnić plansze różnorakimi statkami kosmicznymi – co wyszło mu znakomicie. Na kadrach komiksu możemy oglądać konwój Armady w całej okazałości. A po przejrzeniu plansz nie powinniśmy mieć wątpliwości, dlaczego seria została nazwana tak, a nie inaczej. Styl rysunków nie zmienił się od poprzedniej części. Nadal nie grzeszy szczegółowością, a nieco pastelowe kolory są miłe dla oka.
Ciekawym elementem komiksu jest jego okładka. Polska reedycja, podobnie jak francuska, została opatrzona jej nową wersją - ładniejszą wersją! Szkoda, że Buchet tak pieczołowicie nie rysował całości.
Podsumowując, "Armada": "Kolekcjoner" jest niezłym, rozrywkowym albumem. Daleko mu jednak do wielkich arcydzieł X muzy. Jednak "Armada" do grona takich dzieł nawet nie pretenduje.
Armada tom 2
Tytuł: "Kolekcjoner"
Scenariusz: Jean-David Morvan
Rysunek: Philippe Buchet
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont
Liczba stron: 46
Format: A4
Oprawa: miękka
Druk: kolor
Wydanie: II
Cena: 24,90 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...