"Mury Samaris" - recenzja
Dodane: 04-12-2008 16:38 ()
Czasami cuda się zdarzają – tak jednym zdaniem można podsumować wydanie w Polsce „Murów Samaris”. To, co od dawno wydawało się niemożliwe, stało się realne. Na naszym rynku ukazała się wreszcie pierwsza odsłona „Mrocznych Miast”.
Wydawnictwo Manzoku od początku swojego istnienia, czyli przeszło dwa lata temu zapowiedziało, że opublikuje komiks autorstwa Francoisa Schuitena i Benoîta Peetersa. Jednakże zanim album ujrzał światło dzienne po drodze napotkał na wiele przeszkód. Jak w podobnych sytuacjach bywa, wydawca konsekwentnie dążył do celu i tak możemy przeczytać jedną z ciekawszych pozycji tego roku.
Warto wspomnieć, że „Mury Samaris” mają już swoje lata, pierwotnie ukazywały się ponad 25 lat temu w magazynie "A Suivre". Mimo upływu lat historia nadal należy do interesujących, z którą warto się zapoznać. Album rozpoczyna się niesamowitą wizją twórców przedstawiającą miasto Xhystos, gdzie budynki zostały zaprojektowane w stylu art nouveau. Poznajemy jednego z bohaterów historii - Franza, który otrzymuje trudną misję do wykonania. Musi udać się do odległego Samaris i sprawdzić, co kryje się za tajemniczym znikaniem ludzi, którzy wyjechali tam, by już nigdy nie powrócić. Podróż zajmuje mu wiele czasu. Na miejscu Franz nie może wyjść z podziwu na widok wyglądu miasta. Jednaka Samaris jest bardziej tajemnicze i niebezpieczne niż się mu początkowo wydaje. Niewielkie, kręte uliczki sprawiają wrażenie przesmyków prowadzących donikąd, a uczucie błądzenia w ich labiryncie jest wszechogarniające.
Klimatem tajemnicy, a także sposobem zarysowania zagadki „Mury Samaris” przypominają odrobinę „Rorka” czy „Koziorożca”. W komiksie nic nie jest wyjaśnione, a i zakończenie nie udziela klarownych odpowiedzi. Mimo, że śledzimy misję Franza i tak głównym bohaterem albumu jest tytułowe miasto. Twórcy zadbali o pieczołowite przedstawienie wszystkich architektonicznych detali miasta, a na planszach dość często widnieją kolejne fragmenty budowli, nad którymi może zachwycać się czytelnik. Rysunki są bardzo przejrzyste, obfitują w liczne szczegóły, co powoduje, że nad lekturą opowieści spędzamy więcej czasu niż normalnie.
Oparcie fabuły komiksu na przedstawieniu portretu miasta to śmiały i nowatorski pomysł na zilustrowanie historii. To nie postacie ani widoki natury zapierają dech w piersiach, lecz to metropolia sprawia, iż całość nabiera niepowtarzalnego wyrazu. Samaris ma wiele oblicz – jasnych i ukrytych w cieniu, przerażających i wzbudzających zachwyt. Rysownik w kunsztowny sposób oddał różnorodny charakter miasta.
Warto zwrócić uwagę, że Schuiten kreuje własny świat – czy też odrębną rzeczywistość. W trakcie podróży Franza możemy zaobserwować kolejne środki lokomocji, które tylko z pozoru przypominają znane nam pojazdy. Podobieństwo w pewnych elementach zostało zachowane, jednakże twórcy zadbali o to, aby wszystkie mechanizmy bądź wehikuły konstrukcją i specyfiką pasowały w miarę możliwości do stylu budowli. Trudno jest także sklasyfikować epokę, w której dzieje się akcja albumu. Można powiedzieć, że ubiory odpowiadałyby początkom XX wieku, ale myślę, że jest to spora nadinterpretacja.
„Mury Samaris” to jeden z europejskich tytułów, z którym warto się zapoznać, tym bardziej, że mało brakowało, aby wcale nie pojawił się na naszym rynku. Manzoku należą się brawa za wydanie tego albumu. Mam nadzieję, że na kontynuacje nie będzie trzeba długo czekać. „Mroczne miasta” to seria godna uwagi i zakupu. Polecam.
Korekta: Ania Stańczyk
Tytuł: "Mury Samaris"
Scenariusz: Benoît Peeters
Rysunek: François Schuiten
Kolor: François Schuiten
Wydawca: Manzoku
Data wydania: 10.2008
Stron: 64
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Cena: 29,90 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...