Recenzja zbioru opowiadań pt. "Czerwone Oko"
Dodane: 18-11-2008 11:56 ()
Szczerze powiedziawszy, antologie zawsze darzyłam swoistym sentymentem. Z reguły są to bowiem urozmaicone historie osadzone w konkretnym klimacie, trzymające się jakiejś głównej myśli przewodniej, a zaskakujące treścią. Dlatego też sięgnęłam po tę antologię. Niestety, znajdujące się w niej teksty umieszczone są w świecie gry Neuroshima, zatem jeżeli nie jesteście jej fanami, a w dodatku nie bawi was postapokaliptyczna wizja świata, to zdecydowanie omijajcie tą pozycję. Ja tego systemu nie znam, dlatego też pewne motywy i zdarzenia były dla mnie nie do końca - a właściwie całkowicie - niezrozumiałe. Natomiast mogę powiedzieć co nieco o opisach - które są aż nazbyt przekonujące, niekiedy w wysublimowany sposób budzą dreszcze tudzież obrzydzenie - zależnie od potrzeb. Nie jestem jednak w stanie ocenić, na ile oddają czar systemu. Z zasięgniętych opinii powtórzyć mogę, że zbiór wiernie ów system oddaje. Na pewno mocną jego stroną są dialogi, które ciekawią, bawią, a niekiedy także irytują. Akcja poszczególnych opowiadań skrojona jest w sposób przyjazny dla czytelnika i łatwy do przyswojenia.
Szczególnie przypadł mi do gustu „Trzeci kontakt" ze względu na „znajomych" bohaterów. Mamy tutaj do czynienia z detektywem w klasycznym stylu, byłym policjantem z problemami, który jak to bywa w tego typu opowiadaniach, z powodu własnego uporu wdepnął w niezbyt przyjemną sprawę. Oprócz rzecz jasna akcji kryminalno-detektywistycznej pojawiają się tam mutanci, Tornado, mafia i całe dostępne zaplecze świata Neuroshimy.
„Końce bywają początkiem" to oprócz pasji poszukiwania skarbów, opowiadanie jak dla mnie bardzo filozoficzne, traktujące o sensie istnienia. Włóczędzy żyjący z dnia na dzień, osoby, które określiło by się mianem wyrzutków społecznych, natrafiają na informację, która nadaje sens ich egzystencji. Dowiadują się o istnieniu agencji antynarkotykowej, z czasów przedwojennych, podejrzewają iż w magazynach owej agencji znajdują się najróżniejsze używki. Odnoszę wrażenie, że w opowiadaniu tym jest tzw. drugie dno, sugerujące czytelnikowi pytanie o egzystencję. Czy posiadając cel stajemy się lepsi? Czy dla wyidealizowanej mrzonki posuniemy się do wszystkiego? Gdzie są granice?
„Zima na First Avenue" również zwróciła moją uwagę. Tornado, magiczny czarny proszek, który przenosi nas do Stanów sprzed wojny, pokazując świat jaki znamy, proste problemy tak odległe dla ludzi po zagładzie. Niestety, za marzenie płaci się słono, Tornado zabija powoli, boleśnie, gwałtownie uniemożliwiając egzystencję. Czy dopiero zagłada znanego nam świata pozwoli nam docenić proste piękno życia?
Podsumowując, jest to zbiór idealny zarówno dla fanów Neuroshimy, jak również miłośników gatunków postapokaliptycznych, traktujących nie o samej zagładzie, ale o jej konsekwencjach, mających miejsce nawet kilka, kilkanaście lat po owym niezbyt pozytywnym zdarzeniu. Zbiór czyta się przyjemnie, opisy są bogate, całość urozmaicona, choć dla mnie osobiście nieco zbyt pesymistyczna.
Przedmowa
Paweł Królak - Trzeci kontakt
Krzysztof Miernik - Końce bywają początkami
Marcin Mortka - Ciężka noc w Kanionie Świstów
Marcin Kaliński - November Hotel
Tomasz Kucza - Czerwone Oko
Mikołaj Kawalec - Pewnego razu
Filip Kotarski, Mateusz Jabłoński - Sygnał
Michał Krupko - Zima na First Avenue
Korekta: Elanor
Tytuł: „Czerwone oko"
Wydawnictwo: Portal
Rok wydania: 2007
Oprawa: miękka
Dziękujemy Wydawnictwu Portal za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...