Recenzja książki „Klub samobójców” Daniela Koziarskiego
Dodane: 25-10-2008 14:34 ()
Chwytliwy tytuł „Klub Samobójców". Zamiast wstępu definicja samobójstwa Durkheima oraz kilkanaście faktów i mitów, na poważnie („Statystycznie ludzie popełniają więcej samobójstw wiosną i latem niż jesienią i zimą") i z humorem („Według brytyjskiego prawa z 1845 roku próba samobójcza była przestępstwem, za które można było być nawet skazanym na karę śmierci."). Czego można się spodziewać po tej książce? Bohaterów o skomplikowanej psychice postawionych w skrajnych sytuacjach? Rozważań eschatologicznych? Nic z tych rzeczy.
Daniel Koziarski przedstawiany na okładce między innymi jako bloger i konsument popkultury opowiedział nam cztery historie, które do złudzenia mogą przypominać przedruki z internetowych pamiętników. Stylistyka blogów - może nie tych „różofych" i „sweetaśnych", czy „mhrocznych" i gotyckich - jest bardzo widoczna, co podkreśla forma narracji, słownictwo (w niektórych przypadkach dość wulgarne), oraz logi z tytułowego kanału na czacie. Bowiem tytułowy klub samobójców to nic innego jak czat internetowy, gdzie spotykają się ludzie owładnięci myślą o śmierci.
Spotkałem się już kiedyś z podobnym motywem. Kilka osób, które poznały się w takim właśnie miejscu, umawia się, by spędzić wspólnie ostatnie dni w uroczym odosobnionym zakątku i tam razem odebrać sobie życie. Nikt nie widzi innego wyjścia z sytuacji. Wszyscy się boją, ale wspierają się nawzajem w podjętej decyzji. Każdy z nich ma do opowiedzenia swoją własną historię.
W klubie samobójców Koziarskiego jest również sporo użytkowników, którzy mogliby wiele o sobie opowiedzieć: Słowacka, której talentu i wrażliwości nikt nie docenia, Mały_Śródmieście, który nie może wyrwać się ze szponów pederasty, przykuty do wózka Tintin z olimpijskimi aspiracjami, homoseksualista Ronaldo, odratowany raz Martens, marzący o samobójstwie symbolicznym Bąbel i wielu innych. Jednak to nic więcej jak postaci tła i epizody, które łączą się tylko z jedną w przedstawionych historii. Przejdźmy więc do meritum.
Bohaterami książki jest czwórka sfrustrowanych nieudaczników, którzy miotają się i nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem. Michał - pracownik naukowy, który nie potrafi zerwać z dziewczyną, a sposobem dowartościowania są dla niego rozmowy z przyszłymi-niedoszłymi samobójcami. Magda - pusta laska myśląca, że swoją charyzmą zawojuje Londyn i nie jest w stanie zrozumieć, że brnie coraz głębiej w bagno. Maciej - literat od siedmiu boleści starający się wydać cokolwiek poza jednym gniotem, który opublikowano jako żart literacki. W końcu doktor Wolniewicz - człowiek, który nie tylko nie powinien być psychologiem, ale sam potrzebuje co najmniej terapii.
Opowiadane historie dzieją się równocześnie. Rozdziały podzielone są na podrozdziały oznaczone literami, z których każdą przypisano innemu bohaterowi oraz tytułami streszczającymi w jednym zdaniu ich zawartość. To daje nie tylko możliwość śledzenia poszczególnych losów osobno, ale także pomijania mniej interesujących historii, co sugerowali już inni krytycy. Poza Michałem i Magdą, którzy pozostają w fikcyjnym związku, pozostałe opowieści krzyżują się rzadko i łączą bardzo luźno. Na dobrą sprawę każda z nich mogłaby się obyć bez pozostałych.
Należy wspomnieć również o wątku kryminalnym, który pojawia się ni stąd ni zowąd w połowie książki, wraz z dziennikarzem, który rzuca podejrzenie, że śmierci kolejnych „klubowiczów", o których czytamy, nie były samobójstwami. Odnoszę wrażenie, że został wprowadzony na siłę, dla uatrakcyjnienia finału i jest mocno niespójny z całością, co dodatkowo podkreśla prowadzenie narracji w formie pamiętnika. Nie wierzę w to, że wspomnienia tak diametralnie mogą różnić się od opisywanych wydarzeń.
Osoby, które wezmą do ręki książkę Koziarskiego muszą być przygotowane, że jest to nic więcej jak ostra satyra polskiej rzeczywistości - czego można się było spodziewać po poprzednich jego tytułach. Wyszydza najgorsze cechy charakteru, upchnięte w czterech osobach, które stały się tak karykaturalne, że męczą lub nużą. Na jednym krańcu mamy Magdę, która klnie, ćpa i puszcza się z kim popadnie, na drugim Macieja, który praktycznie nie robi nic, tylko obsesyjnie produkuje coraz bardziej poronione pomysły na książkę.
Taka literatura z pewnością też jest potrzebna. Zapewne w atrakcyjnej dla niektórych formie mówi o rzeczach, które są obecne w naszej rzeczywistości. We mnie jednak tytuł - o tyle kontrowersyjny, co mylący - wzbudził większe oczekiwania, których książka w żaden sposób nie spełniła.
Tytuł: Klub samobójców
Autor: Daniel Koziarski
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 15.07.2008
Liczba stron: 320
Format: 142 x 202 mm
Oprawa: miękka
Cena z okładki: 29,99 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...