Recenzja książki "Babel-17" Samuela Delany'ego
Dodane: 23-10-2008 16:18 ()
Czytelnik nawykły do wszechobecnych na okładkach informacji o istnieniu kolejnych lub poprzednich tomów cyklu czy sagi musi zwrócić uwagę nie tylko na fakt, że powieść Delany'ego jest samodzielną całością, ale i na niewielkie rozmiary "Babel-17". W dwustu pięćdziesięciu stronach udało się autorowi zmieścić zarówno historię kilku bohaterów na tle kosmicznego konfliktu, jak i podsunąć czytelnikowi uwagi na temat cywilizacji i jej ograniczeń, zabezpieczone przed dydaktycznym posmakiem dzięki staremu trickowi "to nie nasza cywilizacja". Szybkie, może nawet nieco dezorientujące tempo akcji, a także nakreślone grubą kreską sylwetki bohaterów mogą pozostawić wrażenie niedosytu. Wbrew pozorom "Babel-17" to jedna z tych książek, w których najważniejszy nie jest ani któryś z bohaterów, ani świat, ale pewien komentarz do tego świata, który w pewnej mierze dotyczy także świata realnego.
Widać to przede wszystkim dlatego, że międzyplanetarna wojna, w którą wplątana zostaje główna bohaterka - genialna poetka i językoznawca Rydra Wong - służy raczej jako tło, oddziałując na wydarzenia w znacznie mniejszym stopniu niż użycie w nim określonych nietypowych narzędzi: najistotniejszy jest tajemniczy język, w którym przekazują sobie informacje Najeźdźcy, a którego rozszyfrowanie jest zadaniem Rydry, poliglotki biegle poruszającej się w gąszczu lingwistyki. Wong dochodzi do wniosku, że aby rzeczywiście poznać dany język, trzeba wiedzieć, kto się nim posługuje. Wyrusza więc w podróż mającą na celu odnalezienie tych, którzy mówią śmiercionośnym Babel-17 - nie wiedząc jeszcze, że jest on śmiercionośny z zupełnie innego powodu, niż sądził do tej pory Sojusz. Z pomocą załogi, wśród której znajduje się zawołany kucharz, wojownik zarabiający na życie walką na arenie, a także (wskrzeszona przez Wong) ofiara samobójstwa, Rydra odnajduje źródło tajemnicy, którą ma zbadać i wpada w pułapkę języka - struktury zmieniającej umysł, a w konsekwencji i widziany przez nią świat.
Przez całą powieść Wong zdaje sobie sprawę, że jej głównym atutem, pozwalającym znajdować nieszablonowe rozwiązania trudnych problemów, jest umiejętność zmiany języka, w którym myśli - ale dopiero gdy zrozumie, w jak wielkim stopniu ta zmiana wpływa na jej obraz świata, będzie w stanie dobrze wywiązać się z powierzonego jej zadania. Dzięki temu nie tylko, jak można było przewidzieć, uratuje świat, ale także powie mu coś istotnego o jego teraźniejszości i przyszłości. Delany wszystko o czym opowiada - zarówno wydarzenia, jak biorących w nich udział postaci - sprowadza do planu językowego: te z umiejętności bohaterów, które mogą się wydawać przerysowane i nierealne, okazują się być rezultatem opanowania przez nich nieznanych innym pojęć. Wojna to w rzeczywistości problem wzajemnego niezrozumienia społeczności biorących w niej udział, a działania wojenne polegają na konstruktywnym wykorzystaniu tego niezrozumienia przez strategów. To, co wydaje się zabawnym dialogiem, w rzeczywistości jest zaszyfrowaną sekwencją rozkazów; a ważniejszym od wyrażonego w nich planu - i jego wykonania - czynnikiem prowadzącym do zwycięstwa jest sam szyfr, groźny właśnie przez to, że pozornie wydaje się znajomy. Jak w niektórych powieściach Le Guin, nowe możliwości działania przychodzą z chwilą, gdy w słowniku pojawiają się nowe słowa - imiona, które mówią o rzeczach więcej, niż one same o sobie.
Marek Oramus pisze w posłowiu o fascynacji Delany'ego Wittgensteinem; cytuje w tym kontekście "Traktat logiczno-filozoficzny", ale "Babel-17" można także zinterpretować jako ilustrację jego późniejszej filozofii gier językowych. Świat, w którym rozgrywa się konflikt pomiędzy Sojuszem a Najeźdźcami, jest zawieszony w chaosie i spowodowanej nim niepewności. "Ona skacze od świata do świata i zabiera cię ze sobą" - mówi o Rydrze Calli. Różne języki są "niewspółmierne" - oferują różne odpowiedzi na te same pytania, ponieważ nie są to te same pytania. Ale nazwa "Babel-17", kojarząca się z chaosem, przypomina także mityczny stan absolutnego ładu, czasu sprzed czasu, kiedy wszyscy mówili tym samym językiem - aż spróbowali sięgnąć nieba. Książka Delany'ego, rozgrywająca się w erze, kiedy możliwe są podróże międzygalaktyczne, ale także wskrzeszanie zmarłych, opowiada o tej próbie. Proces przejmowania przez język władzy nad człowiekiem, a w konsekwencji nad jego światem, jest w powieści pokazany bardzo dosłownie - i szczegółowo opisany z punktu widzenia kogoś świadomego zmian zachodzących w jego umyśle. Ta świadomość nie wpływa jednak na wiarę w możliwość odnalezienia języka idealnego, nie tylko umożliwiającego sprawną komunikację, ale także precyzyjnie opisującego rzeczywistość. Jeśli świat jest wtórny wobec języka, to język może zapewnić temu, kto go przeniknie, władzę nad światem - podobnie jak Rydra ma ogromny wpływ na ludzi, których myśli zna, zanim jeszcze je wypowiedzą, dzięki doskonałej biegłości w posługiwaniu się ich mową.
Jednak ostatecznie powrót do powszechnego, ścisłego, wszechobejmującego języka jest niemożliwy; każdy język, który przypisuje sobie tę rolę, musi okazać się pułapką. U Delany'ego skazany na upadek mit "świata sprzed Babel" otrzymuje współczesne wcielenie - absolutną precyzję opisu, Graal filozofów, reprezentujący język formalny. Charakterystyczna jest rola poezji w powieści: Wong pojmuje proces twórczy jako rodzaj idealnie wiernego przekładu: na wejściu są ludzkie myśli, na wyjściu - gotowy utwór. Poezja, nie przestając być przekaźnikiem emocji, jest więc także porządkowaniem świata; akcentowany jest jej aspekt odtwórczy, nie twórczy. Nie wszystkie więc wcielenia mitu o języku przekazującym absolutną prawdę zostają w książce zdemaskowane.
Tytuł: Babel 17
Autor: Samuel Delany
Tytuł oryginału: Babel-17
Wydawnictwo: Solaris
Data wydania: Czerwiec 2008
ISBN: 83-89951-86-X
Liczba stron: 270
Tłumaczenie: Jolanta Pers
Dziękujemy Wydawnictwu Solaris za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...