Recenzja książki "Wiosna Helikonii" Briana W. Aldissa

Autor: Argante Redaktor: druzila

Dodane: 21-10-2008 15:54 ()


  Początkiem "Helikonii" był, jak mówi sam Aldiss, pomysł świata, w którym całe ludzkie życie mogłoby zmieścić się w obrębie jednej pory roku. Opowieść o cywilizacji, której rozkwit trwał rok, rozpoczyna się opisem wiosny dającej narodziny nowej epoce; "Wiosna Helikonii", otwierająca panoramę helikońskiego roku, to opowieść o początku. Obce sobie kultury, szczególnie w dzieciństwie, bywają podobne - i Helikonia odbija Ziemię jak lustro. Ziemskimi obserwatorami ze stacji Avernus kieruje badawcza ciekawość; jeszcze nie wiedzą, że i oni znajdują się wewnątrz nieuchronnie posuwającego się naprzód mechanizmu, przewidują zakończenie historii Helikonii i przyglądają się, jak zaczynają je przewidywać sami bohaterowie. Podobnie - wiedząc, co nastąpi za chwilę - obserwuje te wydarzenia czytelnik. Na razie jest coraz więcej światła - Helikonia wchodzi w erę wiosny, a ci, którzy zastanawiają się nad jej przyszłością, wiedzą coraz więcej.

Powieść zaczyna się podróżą Julego, który po stracie ojca zamordowanego na polowaniu przez nienawistne fagory, dostaje się do podziemnego miasta, gdzie zostaje kapłanem i poznaje wszystkie sekrety owego miejsca, rządzących nim ludzi i mechanizmy. Sam nie staje się jednak częścią tego, co zastał - ucieka, ratując życie synowi przyjaciół i po długiej podróży zakłada własną osadę - Oldorando. Podporządkowuje sobie ludzi, którzy mieszkali przedtem na wybranym przez niego terenie, u stóp niewielkiego wulkanu, w świetle słońca. Nie ma jednak postaci, którą można by nazwać głównym bohaterem książki - powieść Aldissa jest przede wszystkim o świecie. Z rozdziału na rozdział perspektywa się zmienia, niedawne dzieci starzeją się, a Oldorando wzrasta, nieprzerwanie znajdując się pod czujnym okiem ludzi z Avernusa. Layntal Ay, jedna z nielicznych postaci istotnych w fabule od początku do końca "Wiosny..." jest przede wszystkim obserwatorem - nie chce mieszać się w bezustanne walki o władzę między jego kuzynami, nie interesuje go zbytnio Akademia założona przez dumną Shay Tal. Ludzie z Helikonii budzą się do życia jak pszczoły - uczą się uprawiać zboże, polować na zwierzęta, a potem oswajać je; zabijają się, aby piąć się w górę, wreszcie rozmawiają ze swymi zmarłymi, złorzeczącymi żywym z głębi swego podziemnego świata.

Ale wątek Julego jest istotny nie tylko ze względu na to, co zrobił dla założonej przez siebie społeczności. Oldorando rozwija się niemal od zera - służąc za model "wiosennej" cywilizacji - ponieważ jest odcięte od świata. Losy Julego to mit założycielski - każdy z przywódców będzie od tej pory porównywany do niego, a jego życie oraz to, czego się dowiedział i to, czego nie zdążył poznać, odciśnie piętno na jego mieście. Juli był kapłanem, ale religia, której służył, była obca jego naturze - nakazywała mu kryć się przed światłem w mroku podziemi, a jej dogmaty zapamiętał jako zbiór bezdusznych formuł; dlatego w Oldorando nie będzie kapłanów, co dla jego mieszkańców stanie się symbolem niezależności. Juli chlubił się pochodzeniem z rodu wojowników, toteż władcy Oldorando także będą wojownikami, a pobratymcy Julego w imię swej siły przejmą władzę nad spokojniejszymi mieszkańcami Embruddocku. Juli zrezygnował z nadarzającej się okazji poznania odpowiedzi na najbardziej nurtujące go pytanie - i wiosnę jego ludu bez końca zakłócać będzie konieczność dokonywania wyborów pomiędzy spokojem a nową wiedzą. Młoda społeczność Oldorando jest jak jeden człowiek - dziecko. W jego pamięci Juli Kapłan wyrył szlak, którym jego potomkowie będą podążać.

Aldiss nie chciał, by jednostki tworzące młodą helikońską cywilizację były herosami; każda z nich jest jednak symbolem - cechy charakteru poszczególnych ludzi wyjaśniają podejmowane przez nich decyzje i ich skutki. Wiele miejsca zajmuje opis sporu między Aozem Roonem a Shay Tal, z których każde wskazuje społeczeństwu inną drogę. Aoz Roon, typ silnego władcy, prowadzącego swój lud do zjednoczenia poprzez wyznaczenie każdemu określonych obowiązków i w ten sposób wyznaczającego ład, mówi, że najważniejsza jest jedność i praca - zaś Shay Tal, dumna i niezależna uczona, walczy o inne prawa dla jednostek pragnących poświęcać czas wyłącznie na zdobywanie wiedzy. Mimo, że przywódcy tacy jak Aoz Roon spajają i umacniają społeczeństwo, a w oczach ludzi stanowią jego centrum, historia Oldorando nie jest historią zmieniających się wodzów, ale ciągłego poszukiwania prawdy o świecie - także o jego przeszłości. Ludzie i fagory są trybikami w maszynie, którą starają się poznać: w historiozofii Helikonii najważniejszym procesem jest walka o wiedzę, bo zwycięstwo w niej pozwala w pewnym stopniu zapanować nad procesami rządzącymi życiem cywilizacji.

Mechanizm ponownych narodzin ludzkiej kultury jest zarysowany tak wyraźnie dzięki pokazaniu w wielkiej skali świata, w którym się znajduje. "Wiosna Helikonii" opowiada o początku jednej z wielu podobnych historii, które musiały się zdarzyć i zdarzyły się. Cała wiedza o świecie, którą zdobywają bohaterowie, związana jest z faktem, że to, co przeżywają, jest jednym z ogniw wielkiego cyklu - a prosty zabieg zmiany skali czasowej, w której rozgrywają się zdarzenia, posłużył także jako narzędzie do ukazania pewnych aspektów naszej rzeczywistości. Niezależnie od tego narodziny kultury zapoczątkowanej przez czwórkę uciekinierów są ciekawe także wtedy, jeśli nie szuka się w nich żadnych nawiązań do współczesności - ostatecznie, czytelnik w znacznym stopniu dzieli perspektywę naukowców z Avernusa, widzących w niej przede wszystkim nieznany, skomplikowany układ, w którym życie jest inne niż to, które znają.

 

Tytuł: Wiosna Helikonii

Autor: Brian W. Aldiss

Wydawnictwo: Solaris

ISBN: 978-83-89951-95-3

Liczba stron: 475

Wymiary: 120 x 200 mm

Wydanie:1

Tłumaczenie: Marek Marszał

 

Dziękujemy Wydawnictwu Solaris za udostępnienie książki do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...