"Ku chwale" - II miejsce w konkursie "Chwała Paradoksowi"
Dodane: 21-10-2008 10:09 ()
Ku chwale
Miasto skąpane w promieniach porannego słońca budziło się do życia. Właściciele sklepów i karczm ociężale sunęli do swych przybytków aby rozpocząć kolejny dzień interesów. Dzieci lawirujące pomiędzy znużonymi życiem handlowcami goniły za piłką, bosymi stopami kopiąc ją przed siebie. Jednak nikt z pełnego kontrastów społeczeństwa nie przypuszczał, że dzisiejszy dzień przyniesie zmiany, które na trwałe zagoszczą w ich świadomości.
Niedługo przed południem zawitał do miasta nieznajomy. Niziołek o czarnych włosach i przenikliwym spojrzeniu jechał wolno na swoim drewnianym wozie, patrząc na miasto będące wylęgarnią braku jakiejkolwiek kultury. Wiązał z nim jednak ogromne nadzieje, hulające teraz w jego głowie . Zrobił dwie rundki wokół zapuszczonego rynku. Drewniane koła wozu i stukot podków koni rozniosły się echem w uliczkach. Stanął niedaleko karczmy zwanej Paradoks. Zsiadł z wozu, wyjął spod plandeki płaskie pudło większe od niego i dostojnie wszedł do środka.
W karczmie było tylko kilka osób, na pewno z racji pory. Gość podszedł do lady, położył swój tobołek na ziemi i wspiął się na krzesło, wzrokiem przywołując barmana. Ten podszedł po chwili i obnażając swoje niekompletne uzębienie zapytał basowym głosem
- co podać?
- piwo – odpowiedział wesoło niziołek, a po chwili śledzenia karty dań dodał z nieukrywanym parsknięciem – i ciacho.
Gdy został obsłużony, wypił spory łyk z kufla i zagadał do człowieka zza lady
- powiedz mi, przyjacielu, czemu wasza karczma zowie się Paradoks?
- dziwna to historia, niziołku. Dawno temu – zadziwiająco pięknym językiem rozpoczął barman- gdy miast mego przybytku była tu tylko ziemia oraz szkice budowli w głowie architekta, doszło do małej sprzeczki właśnie w tym miejscu – barman zaczerpnął łapczywie haust powietrza – sprzeczki pomiędzy niziołkiem, takim jak Ty oraz potężnie zbudowanym człowiekiem. Paradoksalnie, niziołek wygrał starcie i stąd nazwa karczmy. Gdybyś przyjrzał się z bliska tabliczce na drzwiach frontowych, zobaczyłbyś, nieznajomy, że oprócz monumentalnej nazwy „Paradoks”, widnieje dopisek „Pod Niziołkiem”.
- zaiste, interesujące jest, co mówisz. Ale proszę, nie mów już do mnie nieznajomy, zowią mnie Tod.
- czy masz może do mnie jakiś interes – barman znów zachłysnął się powietrzem – Tod? Zwykle ci, którzy tu witają, nie przedstawiają się już po pierwszym kuflu piwa.
-zali mam, człowieku. Mam coś, co z pewnością przyniesie Ci ogromne dochody i sprawi, że to miasto odżyje kulturalnie.
- mówi zatem, pókim trzeźwy, Tod
Niziołek wygodniej usytuował się na krześle, napił się z kufla i zaczął swą opowieść.
- jeszcze kilka lat temu trudniłem się kupiectwem. Jeździłem od miasta do miasta chcąc sprzedać zwoje niosące ze sobą bogate treści, poematy, opowiadania. Za drobną opłatą opowiadałem również o nowinkach ze świata, o których donosili mi moi współpracownicy. Stwierdziłem, że zbyt wielu niechlujnych troli intelektualnych żyje w miastach, wolą chodzić do karczm czy oberż, w ogóle nie interesując się kulturą…
- i co mi do tego? – odpowiedział rozdrażniony barman – w końcu jestem właścicielem jednej z karczm, do których chodzą takie, jak to określiłeś – trole intelektualne
- otóż to – pospiesznie odpowiedział Tod w zabawny sposób gestykulując prawą ręką– może pan sprawić, że ludzie ukulturalnią się chodząc jednocześnie do karczmy, jednym słowem, będą czytać głębokie teksty pijąc piwo!
- jak? – przeciągając zapytał barman
- wynalazłem urządzenie w kształcie przypominające blat stołu. Jednak jest ono zupełnie, jak to nazwałem, interaktywne, przez co ciekawe i pochłaniające uwagę!
Niziołek zeskoczył z krzesła, porwał karton i wdrapał się z nim z powrotem. Otworzył opakowanie i wyjął drewniana deskę. Nakreślił okrąg palcem i odczekał kilka sekund. Po chwili blat zaczął mienić się różnymi kolorami, znikąd pojawiły się napisy: Strona główna, Literatura, Fandom, Iluzja, Gry bitewne, Gry Karciane, Muzyka, Nauka, Rozrywka, Sztuka, które ułożyły się w jednej kolumnie.
- Widzisz? – z pasją w głosie powiedział Tod – jest tu wszystko, czego potrzeba gorliwym, lecz jeszcze ospałym, zapijaczonym umysłom! Każdy będzie mógł uzupełniać zbiory pism czy informacji ze świata. Tego typu „stoły” mam zamiar rozwieść po wielu miastach, dzięki nim będzie można się również kontaktować nawet z odległości wielu kilometrów!
Barman patrzył zafascynowany na wynalazek, nie wydając z siebie nawet słowa. W jego oczach odbijały się kolory, którymi mieniła się strona.
- tylko – ciągnął Tod – nie wiem, jaką nadać nazwę mojemu dziełu, które ukształtuje te papki zwane mózgami przeciętnych obywatela…
- Paradoks – jednym tchem odparł właściciel karczmy – od nazwy pierwszej knajpy, w której ten cudaczny wynalazek się pojawił! – na twarzy człowieka pojawił się szeroki uśmiech.
- masz rację przyjacielu, intrygująca i zachęcająca nazwa – wynalazca podrapał się po brodzie.
- tylko powiedz mi, Panie Tod, jak można dodać teksty do zbioru?
- cóż – Niziołek zastanowił się chwilę – macie tu jakiegoś barda?
- o tak, wegetuje tam, od wczoraj – bez przejęcia odparł barman i wskazał na kąt sali. Leżał tam upity do granic możliwości człowiek, poplamiony świeżo strawionym śniadaniem. Tod z lekkim obrzydzeniem podszedł do trubadura i spytał
- miły panie, ma pan jakiś swój wiersz na sprzedaż?
Zapijaczony trubadur wyjął jakiś świstek i zaczął coś bełkotać. Tod zrozumiał jedynie słowo „piwo” więc od razu zamówił złoty napój dla poety. Na swój koszt. Przeczytał treść świstka, pokiwał potakująco głową i podszedł do blatu – Paradoksu. Odsunął małą szufladkę i włożył tam świstek po czym posypał go zielonkawym proszkiem i zamknął szufladkę. Po 10 sekundach na środku blatu pojawił się ów wiersz, którego pierwsze słowa brzmiały „Od tragedii do komedii/ wiodę życie pełne bredni…”
- To naprawdę stanie się popularne, Tod – przyznał barman.
- Mam nadzieję, i liczę, że oprócz zapijaczonych bardów wkrótce sami magowie czy kapłani zaczną zamieszczać swoje teksty w Paradoksie. Cieszę się, że cię przekonałem mój drogi.
Z czasem wynalazek Niziołka zdobył ogromną popularność. Nie ustawiano go już tylko w karczmach i tawernach, lecz także w prywatnych domach. Ludzie zaczęli się rozwijać intelektualnie, ustały wojny, pijaństwo a szlaki handlowe były bezpieczniejsze. Każdy mógł spełnić się literacko. Tod dorobił się ogromnego majątku i zasłużył na wdzięczność, jaką obdarzyło go społeczeństwo. Ten niepozorny niziołek podarował ludziom coś bardzo cennego, wiedzę i możliwość spełnienia.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...