Baśnie: "Kroniki miłosne" - recenzja

Autor: Tomek Wnuczek Redaktor: Motyl

Dodane: 13-10-2008 14:03 ()


 

            Jakiś czas temu miałem przyjemność recenzować dwa pierwsze tomy cyklu Billa Willinghama pt. „Baśnie”. W obu przypadkach otrzymałem solidny kawał niegłupiego rozrywkowego komiksu, opartego na żonglerce znanymi motywami z baśni, popkultury i literatury. Nic więc dziwnego, że na kolejny odcinek czekałem z niecierpliwością, spodziewając się komiksu przynajmniej równie dobrego. Zawiodłem się. Nie był to zawód, na tyle silny, by odstraszyć mnie w ogóle od serii, ale jednak.

            Zaczynając od początku, trzeci tom, w przeciwieństwie do poprzednich, nie zawiera jednej historii, lecz zbiór krótkich nowelek, których wspólnym mianownikiem miałaby jakoby być miłość. Taa, równie dobrze tym wspólnym mianownikiem mogłyby być zwierzęta leśne i polne. Miłość odgrywa istotną rolę ledwie w jednej z czterech historii, zatem tytuł „Kroniki miłosne” to klasyczny „hłyt makekinowy”. Owe historie nie tylko nie mają wiele wspólnego poza miejscem (nie zawsze) i bohaterami (też niekoniecznie), ale prezentują też zupełnie różny poziom, zajmując właściwie całą skalę, od 2 do 5 w skali akademickiej.

            Pierwsze opowiadanie zawiera jedną z przygód Jacka (tego od ziaren fasoli), który w okresie wojny secesyjnej podróżuje przez południe Stanów. Scenariusz jest wyraźnie skrojony na kształt baśni o cwaniaku, który zawsze spada na cztery łapy i nawet samego diabła ogra w karty. Ale pozostawiając baśniowy klimat, Willingham usunął typowe dla dziecięcych historyjek niedopowiedzenia, co dało efekt bliższy rubasznej historii opowiadanej przy ognisku. W miarę miłe wrażenie psują nieco toporne rysunki Bryana Talbota. Ale i tak, to drugi najlepszy odcinek w tym tomie.

            „Operacja Sharp”, czyli druga w kolejności historia, jest dla odmiany narysowana naprawdę dobrze. Wyraźna ostra kreska, ładne cieniowanie i naprawdę świetna ostatnia plansza sugerują, że Lan Medina powinien być częściej zatrudniany przy „Baśniach”. Ale co z tego, skoro fabuła jest zwyczajnie nudna. To prosta, pseudosensacyjna historia, o zmaganiach Baśniowców z dziennikarzem na tyle głupim, by wiedzę o świecie czerpać z powieści Anne Rice. Jedynie brudna zagrywka z Pinokiem zaskakuje czytelnika. Reszta jest do bólu przewidywalna.

            Najlepiej wypada trzecia najdłuższa historia. Jako jedyna kontynuuje ona wątki z poprzednich tomów, a więc wzajemne podchody między Śnieżką a Bigbim, czy historię głównego szwarccharakteru, czyli Złotowłosej. Do tego dochodzą spiski Sinobrodego i kontrspiski Księcia Uroczego oraz krótkotrwałe rządy małpy Buffkina. Scenariusz naprawdę trzyma poziom. Nie jest źle również z rysunkami. Znany z poprzednich tomów Mark Buckingham jest rysownikiem może nie wyjątkowym, ale solidnym. Pewnym wyjątkiem może być postać Bigbiego, który w wersji wilczej wygląda naprawdę świetnie (zalatuje lekko Mignolą), ale w wersji człowieczej... Cóż, chyba chodziło o nadanie jego rysom elementów zwierzęcych (większa część historii rozgrywa się w dziczy), ale efekt kojarzy się raczej z Gębodupą z cyklu o Kaznodziei.

            W przypadku ostatniej nowelki na usta ciśnie mi się pytanie: co to tutaj robi?!? Zarówno rysunki rodem z kolorowanki dla pięciolatków, jak i scenariusz godny dobranocki sugerują historyjkę dla maluchów. W sumie, po przerobieniu jednego zdania z końcówki, można by bez obaw zaserwować ją dzieciakom z zerówki. Powinno się podobać. Ech... Ja rozumiem, że to „Baśnie”, ale nie przesadzajmy.

            Ogólne wrażenia po „Kronikach miłosnych” mam mieszane. Tom jest strasznie nierówny i do tego ewidentnie Billowi Willinghamowi nie bardzo wychodzą odskoki od głównego wątku historii. Gdyby nie owa centralna najdłuższa nowela, uznałbym ten tom za stratę czasu. Miejmy nadzieję, że to jednorazowa wpadka.

Baśnie tom 3

Tytuł: "Kroniki miłosne"

Scenariusz: Bill Willingham

Rysunek: Mark Buckingham, Lan Medina, Brian Talbot

Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski

Wydawnictwo: Egmont

Data wydania polskiego: 09.2008

Tytuł oryginału: Fables

Wydawca oryginału: DC Comics - Vertigo

Liczba stron: 192

Format: 170x260 mm

Oprawa: miękka

Papier: matowy

Druk: kolor

Cena: 45 zł


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...