Świdkon - relacja
Dodane: 09-10-2008 18:21 ()
Świdkon, jak sama nazwa wskazuje, odbył się w Świdniku, mieście leżącym niedaleko Lublina. Zorganizowali go miejscowi Architekci Kultury przy wsparciu Miejskiego Ośrodka Kultury, który jednocześnie był siedzibą konwentu.
Jak można było się dowiedzieć na podstawie rozmów z organizatorami impreza była robiona naprędce – nie jednak z winy osób odpowiedzialnych za konwent, ale z powodu biurokracji, której nie udało się przezwyciężyć nawet przy ogromnej przychylności miejscowych władz. Mimo to Świdkon okazał się być naprawdę świetnym miejscem do spędzenia wolnego czasu i okazją do poszerzenia swoich zainteresowań.
Organizatorzy przyznali, że nie mieli wiedzy o planowaniu takich imprez jak konwenty – kilka osób wcześniej odwiedziło Falkon, ale poprzestali na roli widza i odbiorcy, a nie osoby współtworzącej. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ konwent był zaplanowany naprawdę nieźle, mimo braków w doświadczeniu.
Przewidziano cztery główne atrakcje: prelekcje, konkursy, Games Room oraz turnieje Magic: the Gathering. W pierwszym bloku zdecydowanymi gwoździami programu byli Magdalena Kozak, prezentująca swoją twórczość w sobotę, a także Andrzej Pilipiuk prelegujący w niedzielę. Oprócz tego zaplanowano też kilka wykładów poświęconych grom fabularnym.
Blok konkursowy był bardzo zróżnicowany. Można było wziąć udział i sprawdzić swoją wiedzę z zakresu historii, twórczości Tolkiena oraz Gwiezdnych wojen. Tradycyjnie zagościły też pokazywanki – tych było dwa rodzaje – jedne okazały się być „zwykłe”, drugie zaś o określonej tematyce, czyli Dragon Ball vs. Pokemon. Podczas obu punktów programu widać było wielu roześmianych młodych ludzi, którzy skakali z radości po odgadnięciu hasła.
Osobiście uczestniczyłem w dwóch konkursach – historycznym i dotyczącym Gwiezdnych Wojen. O ile pierwszy z nich był taki sobie, o tyle drugim byłem niemal zachwycony. Zorganizowania tego konkursu podjęli się Maksymilian (lat 11) oraz Daniel (lat 9)! Na samym początku zmagań uraczyli uczestników niedługim wstępem, który zrobił na słuchających niemałe wrażenie. Po fazie pytań wszyscy uczestnicy, a było ich aż trzech, mieli tę samą liczbę poprawnych odpowiedzi. Dogrywka okazała się być trudniejsza, ale w końcu wyłoniono zwycięzcę.
W tym miejscu warto wspomnieć o nagrodach, jakie można było wygrać. Organizatorzy przygotowali kilkanaście lektur ze Starego Świata – zarówno przygód o Gotreku i Felixie, jak i tych osadzonych w świecie ”czterdziestki”. Do tego można było wyjechać ze Świdnika z boxem pełnym krasnoludów lub orków wartym naprawdę sporo pieniędzy.
Kolejną atrakcją, jaką wymieniłem wyżej, był Games Room (w informatorze napisano „Game Room”, ale ja będę trzymał się utartych już nazw). Przyzwyczajony do ogromnej ilości gier i do szerokiego wachlarza tytułów prezentowanych na konwentach, lekko się zawiodłem. Organizatorzy nie przygotowali nawet 10 planszówek. Na plus zaś trzeba dodać, że np. można było pograć w „StarCraft: The Boardgame”, czy Blue Moon City. Po chwili zastanowienia i zasięgnięcia języka okazało się, że wszystkie planszówki były zorganizowane we własnym zakresie lub kupione z dotacji – wtedy zmieniłem zdanie i uznałem, że jak na pierwszy raz wybór gier i ich ilość nie były wcale złą decyzją.
Troszkę byłem zaskoczony, że Games Room był zamykany na czas wykładów pisarzy. Dzięki temu zarówno M. Kozak, jak i A. Pilipiuk mieli tłum na sali. Nie jest to minusem, w końcu impreza była przeznaczona dla niewielkiej liczby odbiorców, więc decyzja zamknięcia GR była jak najbardziej zrozumiała – na pewno zależało organizatorom, aby sale były w tym czasie pełne. Dopięli swego.
W turniejach „M:tG” nie uczestniczyłem, bo przygodę z tą karcianką skończyłem kilka lat temu, ale dowiedziałem się, że w Świdniku jest wiele osób, które intensywnie grają w „Magica”.
Równie miło wspominam rozmowy, jakie miały miejsce podczas konwnetu. Rzadko nadarzały mi się poprzednio okazje konwersować z młodymi fanami fantastyki, a w Świdniku takich nie brakowało – przede wszystkim impreza skierowana była do uczniów gimnazjum. Całe szczęście nie byli to „stereotypowi” gimnazjaliści, tylko kulturalne chłopaki, z którymi z powodzeniem szło pożartować. Mam nadzieję, że zobaczymy się na Falkonie!
Przez całą imprezę przewinęło się ponad 150 uczestników. Organizatorzy liczyli na więcej, ale z różnych powodów nie przybyła spodziewana liczba konwentowiczów.
Świdkon będę wspominał naprawdę dobrze. Spędziłem miło czas – grałem, słuchałem, brałem udział w konkursach, a przede wszystkim dużo rozmawiałem. Życzę Świdniczanom, aby ambitne plany, jakie snują, zrealizowali w jak najlepszy sposób. Pamiętajcie, że zawsze możecie liczyć na wsparcie od kolegów bogatszych w doświadczenie.
Korekta: Kwiatosz
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...