Thorgal 24: "Arachnea" - recenzja

Autor: Maciej Wycinek Redaktor: Motyl

Dodane: 13-08-2008 05:14 ()


Ponowna edycja albumów „Thorgala” w sztywnej oprawie to na pewno okazja, by uświetnić swoją kolekcję tej najpopularniejszej w Polsce serii komiksowej. Ale nie tylko. To także przyjemna sposobność do odświeżenia sobie tych rewelacyjnych historii sprzed lat. Pierwotnie wydana prawie dekadę temu „Arachnea” jest 24-tym z kolei albumem z serii.

Akcja rozpoczyna się bezpośrednio po „Klatce”, w której nasz bohater odzyskawszy pamięć (i imię) po wydarzeniach w świecie Gigantów („Giganci”) odnajduje swoją rodzinę. Pomny swych doświadczeń w krajach północy postanawia płynąć na południe. W czasie sztormu rodzina Aegirssonów zostaje rozbita na dwie grupy. W ten sposób obserwujemy przygody duetu Thorgal - Louve. Lądują oni na spowitej dziwną mgłą wyspie, gdzie głównym elementem miejscowej fauny okazują się być pająki. Żeby tego było mało jej mieszkańcy, do złudzenia przypominający obywateli jakiejś greckiej kolonii, składają ofiary z ludzi ogromnej pajęczycy, tytułowej Arachnei. Sytuacja staje się naprawdę dramatyczna, gdy jej następnym oblubieńcem ma zostać sam Thorgal. Ten godzi się na to, gdyż wie że może być to jedyna szansa na odnalezienie jego córki, która zginęła w podziemiach Arachnopolis.

W warstwie artystycznej obaj panowie nie sięgają niestety szczytu swych umiejętności. Fakt, korzystając z tak bogatego warsztatu i doświadczenia duet ten nie ma większego problemu ze stworzeniem dobrej historii tak od nie chcenia. Gorzej, że oddani Thorgalowi fani wyczuwają każde obniżenie poziomu serii. Co sprawia, iż moja ocena tego albumu nie jest wysoka? Składa się na to wtórny, bazujący na utartych schematach scenariusz (vide „Ponad krainą cieni”) sugerujący powolne wypalanie się potencjału twórczego Van Hamme`a w ramach tego tytułu. Po kontrowersyjnym „Piętnie wygnańców”, scenariuszowym majstersztyku jakim była „Korona Ogotaia” i przesiąkniętych mitologią nordycką „Gigantach” pojawia się bowiem album, który wskazuje na zmęczenie postacią i nagły spadek formy. Van Hamme nie radzi sobie z prowadzeniem zbyt licznej ilości postaci, więc dzieli ją na grupy (sztorm), zaś i te są raczej uzależnione od biegu wydarzeń kosztem utraty własnej samodzielności. Na plus można by policzyć swobodną interpretację mitologii greckiej (mit o Tezeuszu), lecz te proste z gruntu historie, tracą swój potencjał przełożone na język komiksu. Podobnie ma się rzecz z Rosińskim. Nie zrozumcie mnie źle: mistrzowi nie można wiele zarzucić. Ale rażą coraz większe oczy głównego bohatera, wskazujące na zmianę stylistyki w kierunku, kto wie, być może bardziej mangowym? Może i jestem zbyt konserwatywny, ale Thorgal to Thorgal i jego aparycja nie powinna podlegać reformom w duchu mody nastolatków.

Z drugiej strony widoki, natura czy podziemia są wręcz wyczarowywane spod ołówka artysty. Odnoszę jednak wrażenie, że gdyby nie umiejętności Grazy (kolory) straciłyby one na swej magii. Żona Zbigniewa Kasprzaka osiąga w tym albumie niesamowite efekty nadając historii klimat osaczenia przez pająki, który wrażliwszych czytelników może przyprawić o arachnofobię.

24-ty „Thorgal” to także przykład tego jak znużeni monotonią wikińskiej tematyki Rosiński i Van Hamme rzucają naszego bohatera jak najdalej od skutej lodem północy. I tak zamiast hord barbarzyńców, długich drakkarów i nordyckich bogów oglądamy porośniętą winoroślą urodzajną wyspę, na której miłujący pokój Helleni założyli swoją polis. Autorzy zdecydowali się tutaj na zestawienie greckiej architektury czy mody z charakterystyczną dla bliskowschodnich despotii (Egipt czy Babilon) aparycją i ubiorem króla Drakona i jego sług. Takie niekonsekwencje można jednak zmieścić w ramach szeroko pojętej swobody twórczej.

Podsumowując: „Arachnea” jest poprawnie napisanym i zilustrowanym komiksem fantasy, którego najmocniejszą stroną są kolory (brawa dla Grazy!). Najsłabszą zaś jest powszechnie wyczuwalne znużenie i zmęczenie ojców serii. Dobrze, że późniejsze odcinki odbijają nieco od przeciętności, bo inaczej czytelnikom groziłaby nie tylko arachnofobia, ale i thorgalofobia.

 

  • Tytuł: "Arachnea"
  • Scenariusz: Jean Van Hamme
  • Rysunek: Grzegorz Rosiński
  • Kolor: Graza
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Liczba stron: 48
  • Format: A4
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 29,90 zł

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...