Recenzja książki "Rytuał" Mariny i Siergieja Diaczenków

Autor: Shanni Redaktor: Elanor

Dodane: 08-08-2008 21:56 ()


Do tej pory ani razu nie wzięłam do ręki żadnej książki Mariny i Siergieja Diaczenków. Nie wiem czemu – może dlatego, że po przeczytaniu Strugackich miałam złe skojarzenia? Teraz jednak widzę, jak dobrze się złożyło, że wzięłam do recenzji akurat „Rytuał”.

Okładka zapowiada piękny baśniowy świat. Utrzymana w tonacji zieleni, w tle wodospad, a na pierwszym planie niewątpliwa piękność w masce, pochylająca się nad magicznym kwiatem. Do myślenia dają dwa widmowe skrzydła kobiety. Może to część ubioru? I kim jest owa rusałka? Na rewersie książki kolejna kobieta – zapewne księżniczka, o czym świadczy diadem na głowie. Leci na smoku. Jeżeli to miałaby być aluzja do opowiadania „Rytuał”, to czemu smok ma uprząż? W dodatku jest ładny, to nie jest maszkara o której mowa!

 

Opowiadanie pierwsze: Rytuał

Z początku czytelnik nie bardzo wie, o co chodzi. Nie ma też zbędnych opisów, choć można wyobrazić sobie miejsce akcji dzięki napomknieniom autora. Po tym chaosie słów, runów i przepowiedni zostajemy przeniesieni do pałacu w Werchniej Koncie, gdzie szykuje się wielkie Święto Kapeluszy. Poznajemy trzy księżniczki, w tym nieszczęśliwą Jutę. Od tej chwili co jakiś czas przeskakujemy z zamku Armana, nieszczęśliwego smoka, do Werchniej Konty, uwolnionej od nieszczęśliwej księżniczki.

W tej opowieści można zauważyć pewną wielowątkowość. Przeplata się tu zniecierpliwienie smoka, miłość bohaterów, niesnaski polityczne, oraz wątek przeznaczenia. I – mimo, że tekst czasem odbiega od tej reguły – podlega stereotypowi opowiadań fantasy. Arman odbywa podróż-pielgrzymkę do ziemi Prajaszczura. Z początku jest również zniewolony – żyje w strachu przed przepowiednią. Dzięki Jucie przechodzi metamorfozę. Eukatastrofa występuje, choć nie w standardowej formie, nie na wielką skalę. Tylko Arman zyskuje, sprzeciwiając się losowi.

Zazwyczaj w fantasy od początku do końca jest „ten zły”, tu jednak jest inaczej. Książę Ostin to tylko nadęty władca, morski działa jedynie zgodnie z odwiecznymi prawami. Bohaterowie toczą więc wojnę jedynie ze swoim przeznaczeniem. Podoba mi się sposób opisania narastającej miłości Juty i Armana dzięki wypadkom w zamku. Do tego subtelny humor smoka potęguje jeszcze wrażenie pozostające po fragmentach jego poezji na początku każdego z rozdziałów. Chciałabym zaznaczyć, jak pięknie brzmią w oryginale.

 

Opowiadanie drugie: Tron

Po bajkowości ”Rytuału”, „Tron” wydał mi się z początku zbyt realistyczny. Przechodzimy od runów i magii przeznaczenia do samolotów i… magii przeznaczenia. Konwencja podobna, jednak forma ZUPEŁNIE inna.

Tajemnicza szkoła na wyspie przyjmuje sierotę Elizę w poczet swoich uczennic. Eliza nie wie, co ją czeka. Jednak w opiekunie szkoły znajduje nauczyciela, dzięki któremu być może potrafi odwrócić katastrofę, w której zginęli jej rodzice.

Najlepsze w tym opowiadaniu są krótkie zdania podkreślające więź między Elizą a Opiekunem, którzy rozumieją się prawie bez słów.

 

Opowiadanie trzecie: Zoo

„Zoo to niezwykły pastisz na telewizję i rankingi oglądalności, a także przyrównanie realisty show do zwierzęcego wybiegu.” (cytat z wnętrza okładki) Jedyne, co można powiedzieć poza tymi słowami, to opisanie akcji.

Dwóch naukowców ratuje zoo przed upadkiem, podwyższając inteligencję zwierząt. Gdy zaczynają rywalizować, zmuszają stada by odgrywały sceny walk, grupy do teatru godnego telenoweli brazylijskiej, a pojedyncze osobniki zmieniając w klaunów.

 

Opowiadanie czwarte: Ostatni Don Kichot

„Ostatni Don Kichot” jest pełen spisków, ukrytych motywów i fantazji o szaleństwie. To opowieść o rodzie, w którym utrzymuje się tradycja Don Kichota. Bohater przygotowuje się do corocznej podróży w świat w imię wyższego dobra, a otoczenie usiłuje mu w tym przeszkodzić.

To opowiadanie nie spodobało mi się, ponieważ było za mało bajkowe. Dla mnie istotny jest klimat i ciekawe charaktery, a tego zabrakło w ostatnim utworze z książki Diaczenków.

 

 

Tytuł: „Rytuał”

Autor: Marina i Siergiej Diaczenko

Przekład: Iwona Czapla

Wydawnictwo: Solaris

Rok wydania: 2008

Oprawa: miękka

Liczba stron: 439


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...