"Hellboy II: Złota armia" - recenzja

Autor: Wojtek ThorCrom Redaktor: Motyl

Dodane: 05-08-2008 17:04 ()


Po czterech latach oczekiwania na ekranach pojawił się “Hellboy II: Złota armia”, najnowszy film Guillermo del Toro. Stworzony przez Mike’a Mignolę demon o spiłowanych rogach, czołowy agent Biura Badań Paranormalnych i Obrony ponownie wkracza do akcji. Dark Horse to kolejny wydawca wprowadzający kultową już postać komiksu do kin.

Siedemdziesiąt razy siedemdziesięciu żołnierzy. Król elfów zleca skonstruowanie mechanicznej, niezwyciężonej armii mającej powstrzymać hordy ludzi, zyskujących przewagę w batalii trwającej od stuleci. Złota armia bezlitośnie dziesiątkuje zastępy wroga. Zostaje zawarty pakt mający powstrzymać niepotrzebną rzeź. Na jego mocy ludzie mogą żyć w miastach, zaś elfy mają nadal władać lasami. Jednak nie wszystkim warunki traktatu odpowiadają. Książę Nuada opuszcza dwór swego ojca. Nie akceptuje pokoju zawartego z ludźmi. Tyle legendy... Teraz książę powraca, a na jego drodze staje Hellboy i ekipa z B.B.P.O.

Ron Perlman nie zawiódł. Hellboy to rola wręcz stworzona dla niego. Potężna postać w długim płaszczu z nieodłącznym cygarem, wielgachnym “gnatem” w ręku i oczywiście Prawą Ręką Zniszczenia to kwintesencja postaci. Prawdziwy twardziel na zewnątrz, w środku znacznie łagodniejszy gość, o nieco niedojrzałej osobowości, ze słabością do kotów i telewizji. Sekundują mu Liz Sherman (Selma Blair) i Abe Sapien (Doug Jones – którego oglądamy jeszcze w dwóch innych rolach) wyeksponowany w znacznie większym stopniu niż w pierwszym filmie. Do trójki dołącza nowy agent - Johann Krauss stanowiący kontrast dla niezdyscyplinowanego demona. Krauss na ekranie to efekt pracy trzech aktorów: Seth MacFarlane użyczył głosu, zaś John Alexander i James Dodd występowali w kostiumie.

Obraz Del Toro można odbierać w dwóch płaszczyznach. Pierwszą z nich jest akcja i główny wątek filmu, zaś drugą stanowią relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Znacznie lepiej możemy poznać zarówno Hellboya, Liz czy Abe Sapiena. Obie płaszczyzny przenikają się, dzięki czemu produkcja obfituje w widowiskowe sceny akcji i momenty wyciszenia. Wszystko to w połączeniu ze specyficznym poczuciem humoru, który nie każdemu przypadnie do gustu.

Ciekawą postacią jest dyżurny zły, czyli wspomniany wcześniej książę Nuada. Łatwo zrozumieć jego motywy i sposób postępowania. Film oglądamy z perspektywy ludzi, ale równie dobrze można odwrócić role i ustawić B.B.P.O. w pozycji narzędzia zła i represji.

W trakcie seansu nie mogłem oprzeć się porównaniu księcia do Wiedźmina. Właśnie tak powinien wyglądać, walczyć i często zachowywać się Geralt. Myślę, że Del Toro i Luke Goss (Nuada) nieświadomie pokazali polskim filmowcom “jak to się robi”. Porównań zresztą odnaleźć można znacznie więcej. Niektóre sceny przywodzą na myśl “Men in Black”. W zasadzie B.B.P.O. pełni analogiczną funkcję, co faceci w czarnych garniturach. Troll Market jawi się niczym Diagon Alley z przygód Harry’ego Pottera, czy nawet przypomina paradę obcych ras w kantynie Mos Eisley.

Niestety, produkcja Del Toro nie jest wolna od wad. Główny problem można scharakteryzować w następujący sposób, zwyczajnie mówiąc: to widziałem tu, to widziałem tam, itp. Wszystko już było. Oczywiście inspiracja jest bardzo użytecznym słowem, ale jak na mój gust trochę tego za dużo. Pomimo, że poszczególne sceny są niezwykle widowiskowe i perfekcyjnie zrealizowane, to analogie do innych obrazów przeszkadzają, przynajmniej w pierwszym odbiorze filmu. W każdym razie nie na tyle, by nie dostrzec uroku i magii Troll Market czy innych scen.

“Hellboy II: Złota armia” wizualnie prezentuje się doskonale. Spece od efektów specjalnych i charakteryzacji świetnie wywiązali się ze swych zadań. Dynamicznie zmieniające się sceny łączą się z niezwykłą malowniczością, czego doskonałym przykładem są sekwencje kręcone na Manhattanie.

Twórca „Labiryntu fauna” posiada niepowtarzalny talent do kreowania niesamowitych, mrocznych, przerażających postaci i miejsc. Łączy doskonale poetykę horroru i fantasy. To, co cenię w tym dziele najbardziej, to klimat. Otrzymujemy film, w którym czysta akcja przeplata się z czymś nieco trudniej uchwytnym, co sprawia, że “Hellboy II” wciąga, sprawia, że chce się pozostać w ukazanym świecie i to już bez spektakularnych efektów, zwrotów akcji czy innych zawirowań, a finał przyjmuje się niechętnie, dlatego właśnie, że to już koniec przygody.

Teraz trzeba będzie poczekać na część trzecią. Niewątpliwie oczekiwanie sprawi mniej bolesnym wersja DVD, warto prześledzić obraz scena po scenie w zaciszu domowym, aby wyłapać wszystkie smaczki, których w filmie nie brakuje.

 

Tytuł: "Hellboy II: Złota armia"

Reżyseria: Guillermo del Toro

Scenariusz: Guillermo del Toro

Na podstawie komiksu Mike'a Mignoli

Obsada:

  • Ron Perlman
  • Selma Blair
  • Doug Jones
  • Seth MacFarlane
  • Luke Goss
  • Anna Walton
  • Jeffrey Tambor
  • John Hurt

Zdjęcia: Guillermo Navarro

Muzyka: Marco Beltrami, Danny Elfman

Montaż: Peter Amundson, Bernat Vilaplana

Kostiumy: Wendy Partridge, Sammy Sheldon

Scenografia: Stephen Scott, Paul Laugier, Elli Griff, John Frankish

Czas trwania: 120 minut


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...