"Oko Jelenia, t. 1" - recenzja

Autor: Daniel "Delfin" Furlepa Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 27-07-2008 13:22 ()


Andrzej Pilipiuk to pisarz niezwykle płodny. Co roku ukazuje się kilka jego książek, cieszących się dużą popularnością. Kolejną propozycją Andrzeja Pilipiuka jest „Droga do Nidaros”, pierwszy tom trylogii „Oko Jelenia”. Książka opowiada historię pewnego informatyka, który wraz z całą ludzkością stanął nad krawędzią przepaści, jaką jest bez wątpienia groźba zagłady całej rasy ludzkiej.

Autor od pierwszych kart powieści rzuca nas w wir dynamicznych wydarzeń, zakończonych... zagładą Ziemi. Jednak książka tak szybko – po kilkudziesięciu stronach nie mogłaby się skończyć. Musiał być w tym ukryty sens, a samo wydarzenie miało dać początek fascynującym przygodom. Pilipiuk zatem wymyślił interesującą historię rozpoczynającą się od destrukcji naszego świata.

Na scenie pojawia się nowa postać. Jest nią kosmita Skrat, który zbiera dobytki cywilizacji z każdej galaktyki, jaką odwiedzi. Miłym zaskoczeniem jest to, iż w chwili zagłady pojawia się on na Ziemi. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności następuje spotkanie kosmity i naszego głównego bohatera. Informatyk poświęca się dla swojej własnej potrzeby, czy też ze strachu przed własną śmiercią i staje się poddanym Skrata. Ziemia zostaje zniszczona, jednak nasz bohater, wraz ze Staszkiem – pomysłowym studentem, który dokonał takiego samego wyboru, zostają wysłani w naszą przeszłość, a mianowicie w okolice XVI stulecia. Lądują w protestanckiej Norwegii, gdzie mają znaleźć tytułowe Oko Jelenia.

Sytuacja, przed którą znalazł się główny bohater jest stosunkowo dziwna. Sam w swojej przeszłości, z myślą o tym, że za kilka wieków Ziemia zostanie zniszczona. Pomysł na takie skonstruowanie fabuły jest niezwykle intrygujący. Ukazanie starań bohatera w dążeniu ku nieznanemu, tarapaty związane ze znalezieniem się w całkowicie odmiennej od pierwotnej rzeczywistości powinny w efekcie dać niezwykle interesującą fabułę. Niestety, nie jest tak do końca.

Nasz bohater staje przed różnorakimi problemami. Ma problemy z przystosowaniem się do otoczenia, nie zna podstawowych obyczajów i umiejętności właściwych ludziom epoki. Wreszcie zadanie, które ma do wykonania, nie jest łatwe. Powinien więc mieć ogromne problemy z pokonywaniem tych trudności. W powieści jednak udaje mu się wszystko z niezwykła łatwością. Niemała w tym zasługa nie tylko głównego bohatera, ale też otoczenia, w jakim przyszło mu żyć, niemniej jednak wydaje się to trochę nienaturalne i rozczarowujące. Odnosi się wrażenie, że autor prowadzi bohatera za rączkę przez całą książkę. Przykładem może być sytuacja, gdzie nasz informatyk siedzi sobie w knajpie i rozmyśla nad sposobem, jak odnaleźć Alchemika, który może wiedzieć coś o Oku Jelenia. Nagle, ni stąd ni zowąd, pojawia się staruszek i zaczyna opowiadać... właśnie o Alchemiku. Z tym szczegółem, że nie głównemu bohaterowi, a zwykłym bywalcom knajpy siedzącym nieopodal. Motyw prowadzenia bohatera za rączkę psuje trochę przyjemność lektury. Jest wciąż ciekawie, czasami zaskakująco, ale za każdym razem wiemy, że bohater wykaraska się z tarapatów w sposób łatwy, zbyt łatwy.

Na pochwałę zasługuje bez wątpienia bardzo dobrze opisana sytuacja w Norwegii w tamtym czasie. W kraju panuje protestantyzm, a katolików prześladują, paląc na stosach lub też wieszając. Rzeczywistość przedstawiona jest interesująco, miejscami naturalistycznie, co może być niezłym pokazaniem historii życia codziennego z szesnastowiecznych fiordów.

Książkę czyta się szybko i sprawnie. Jest nieźle napisana, bez zbytnich dłużyzn, czy sążnistych opisów. Fabuła niekiedy zaskakuje, jednak rzadko. Otrzymujemy więc książkę, którą czyta się przyjemnie i bez zacięć, jednak brakuje jej trochę dramatyzmu, mocnego przykucia czytelnika do lektury. Połączenie science fiction i historii było bardzo ciekawym pomysłem i wszystko byłoby dobrze, gdyby autor stawiał większe wyzwania przed bohaterem, gdyby mu tak nie pomagał.

Podsumowując, uważam, że książka powinna spodobać się miłośnikom prozy Pilipiuka. „Drogę do Nidoras” mogę również polecić każdemu czytelnikowi, który poszukuje lektury lekkiej, nie wymagającej większego zaangażowania. To niezła lektura na plaże lub do pociągu, jednak nie sądzę, aby osiągnęła status kultowej, jak opowiadania o Jakubie Wędrowyczu.

 

 

Tytuł: Oko Jelenia. Droga do Nidaros

Autor: Andrzej Pilipiuk

Wydawca: Fabryka Słów

Data wydania: 28 marca 2008 r.

Liczba stron: 400

Oprawa: miękka

Wymiary: 125 x 195 mm

Cena: 29,99 zł

 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...