Recenzja drugiego tomu książki "Wrota" Mileny Wójtowicz

Autor: Wiktoria Redaktor: Elanor

Dodane: 25-07-2008 12:52 ()


„Być może istniały na tym świecie królewny żywiące się poranną rosą i wędzonymi skrzydełkami motyli, ale Salianka z pewnością do nich nie należała. Zaczynała dzień od czegoś konkretnego, na przykład od półmiska pieczonych golonek…..”

Oto jeden z pierwszych wersów drugiego tomu powieści Mileny Wójtowicz p.t. „Wrota”, dający przedsmak klimatu przenikającego powieść i wprowadzający nas w niesztampowe aspekty charakteru głównej bohaterki.

Jak zapewne pamiętacie, Salianka – władczyni mrocznej Twierdzy – uposażona z racji urodzenia w magiczne, zagnieżdżone w jej głowie wrota do piekła, wyruszyła razu pewnego do królestwa Dolin, gdzie zrobiła karierę jako konserwator powierzchni płaskich. Przy okazji zawarła również znajomość z miejscowym księciem – Gawarkiem, któremu pomogła odzyskać magiczną moc i status wielkiego bohatera. Nie znalazła, biedactwo, tylko jednego – świętego spokoju. Wróciła przeto do własnego kraju, gdzie z kolei zmagać się musiała z Radą – zgromadzeniem starych, żądnych władzy pierników. Zmuszona przez doradców do wojny z sąsiednim krajem, radzić sobie musiała nie tylko z obowiązkami władczyni-wojowniczki, ale również z problemami natury osobistej. Otaczający dziewczynę nimb mroku, zła i ciemności skutecznie odstraszał potencjalnych zalotników. W końcu pani twierdzy, służebnica piekieł, musiała być starą, pryszczatą wiedźmą!

Trzeba przyznać, iż niedoszły zalotnik, wraz z grupą egzorcystów próbujący spalić potencjalną ukochaną na stosie, doprowadzić ją może do stanu co najmniej zbliżonego do depresji. Snująca się po okolicy mamusia-czarodziejka, o wyglądzie podstarzałej lafiryndy również potrafi zaleźć córeczce za skórę. Wobec szeregu problemów i niepowodzeń natury tak osobistej jak i zawodowej, kłopoty wywołane przez osobistego faworyta z piekła rodem wydają się królewnie jedynie nic nieznaczącym dodatkiem.

Porwana przez egzorcystów dziewczyna, poważnie ranna, traci Wrota, które przenoszą się do głowy jej matki. Uzależniona od ich obecności jest w stanie przeżyć tylko dzięki pomocy Virvena- osobistego demona. Wyposażona w jego nieziemską siłę i wytrzymałość, rozpoczyna nowy rozdział w życiu. Tylko co z tego, jeśli śmierć ciągle depcze jej po piętach? Porwana po raz kolejny przez egzorcystów zostaje wywieziona daleko, za góry, do tajemniczego Konventu. Spotka tam wielu ciekawych ludzi i nieludzi, którzy gorzko pożałują jeśli staną jej na drodze. Skończyły się bowiem czasy, kiedy księżniczki siedziały cicho w wieży i czekały pokornie na bohaterskich rycerzy. Tym razem to królewna osobiście skopie tyłek smokowi i wyśle zdegustowanego księcia do diabła (w dosłownym tego słowa znaczeniu). Zadzieranie z rozwścieczoną panną o świecących bursztynowo oczach może się skończyć tragicznie.

To co rzuciło mi się w oczy już na początku lektury, to fakt że świat w którym żyje królewna jest bardziej mroczny i bezwzględny, niż ten znany z pierwszego tomu. Salianka to już nie delikatne dziewczę przerażone otaczającym ją światem i własnymi możliwościami, lecz dojrzała, pewna siebie władczyni potrafiąca korzystać ze swej mocy. Mamy tu więc do czynienia z dosyć nietypową bohaterką, nie mieszczącą się w tradycyjnych schematach, ale to chyba znak naszych czasów. Pełniąca szereg ciekawych ról Salianka jest nie tylko władczynią mrocznej Twierdzy, ale również strażniczką wrót do świata demonów, wykwalifikowaną sprzątaczką i bezwzględną wiedźmą władającą siłami ciemności. Tym razem zmienia się również w niezwyciężoną wojowniczkę o sile i zwinności demona. Choć jest to popularny obecnie chwyt, wykorzystywany w wielu powieściach i filmach, to czy można mieć pretensje do autorki, że poszła w tym kierunku? Widok delikatnej dziewczyny potrafiącej dać w kość wielkiemu facetowi, opisany na dodatek ze swadą i poczuciem humoru, na pewno nie znudzi. Wręcz przeciwnie. Z góry ostrzec muszę, że czytanie tej powieści w autobusach nie jest rozsądnym rozwiązaniem. Nie raz i nie dwa, a prawdę powiedziawszy i nie dziesięć razy zdarzyło mi się, że wybuchłam śmiechem w ucho jakiegoś bogu ducha winnego współpasażera, wywołując jednocześnie jego pełne oburzenia spojrzenie. Dziwnie się ludzie na mnie patrzyli, kiedy tak chichotałam bez opamiętania jedną ręką trzymając się jakiegoś uchwytu, zaś w drugiej dzierżąc książkę.

Z niecierpliwością czekam na kolejny tom z życia Salianki. Mam nadzieję, że wreszcie coś się wyklaruje w życiu tej z gruntu zwyczajnej dziewczyny, która po prostu musiała się przystosować do nietypowych okoliczności. Wyszło jej to, trzeba przyznać, całkiem nieźle, co ilustrować może szeroki uśmiech na twarzy czytelnika. Z góry podkreślam, że nie życzę sobie czekać na trzeci tom tak długo jak na drugi. Do roboty, Milena!

 

 

Tytuł: „Wrota” t.2

Autor: Milena Wójtowicz

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Rok wydania: 2008

Wymiary: 125 x 195

Liczba stron: 352

Oprawa: miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...