"Batman i syn" - recenzja
Dodane: 21-07-2008 21:46 ()
Wydawnictwo Egmont co jakiś czas raczy nas kolejnymi historiami z Batmanem w roli głównej. I dobrze, bo miłośników tej postaci w Polsce nie brakuje, a na fali premier kolejnych filmowych adaptacji tego komiksu wręcz ich przybywa. Cechą charakterystyczną wszystkich zaprezentowanych dotąd albumów jest zdecydowanie wysoki poziom i sygnowanie nazwiskami artystów wielkiego formatu.
Tak jest też w wypadku recenzowanego przeze mnie tytułu „Batman i syn”. Odpowiedzialni za jego stworzenie są bowiem Grant Morrison („New X-Men”, „JLA2”, „All Star Superman”, etc) i Andy Kubert („X-Men”, „Wolverine: Origin”, „1602”, etc.). Obaj panowie również w Polsce cieszą się należnym uznaniem i szacunkiem. Czy utrzymują poziom także i w tym przypadku?
Morrison słynie z umiejętności do przewracania “do góry nogami” światów bohaterów, których przygody przyszło mu pisać (wspomniani „New X-Men”). Przejmując w 2006 roku serię „Batman”, podszedł do niej z podobnym zamiarem. Historia zaczyna się w chwili, gdy nasz bohater pokonuje ostatniego łotra w Gotham City – Jokera. Następujący po tym wydarzeniu przymusowy urlop zostaje brutalnie przerwany przez byłą żonę Wayne`a oraz jego syna - Talię Al-Ghul i Damiana. Problem polega jednak na tym, że potomkini Ra`s Al-Ghula wychowała syna na całkowite przeciwieństwo swego biologicznego ojca. Morrison odwołał się tutaj do dawno zapomnianego epizodu z życia Batmana, zaprezentowanego pierwotnie lata wstecz w one-shocie „Son of the Demon” (1987 rok). To wtedy Bruce ożenił się i przeżył „śmierć” swego dziecka. Wprowadzenie do fabuły kilkunastoletniego Damiana daje autorowi możliwość ukazania kilku ciekawych wątków, takich jak na przykład: zacieranie się granicy między milionerem i nietoperzem (Damian - syn Batmana czy Bruce`a?), konflikt z zaadaptowanym Robinem czy narastająca izolacja społeczna Wayne`a. Ostatecznie jednak mamy do czynienia z typowym serialem, gdzie tego typu wątki pozostają w cieniu szybkiej akcji i efektownych eksplozji.
W warstwie rysunkowej „Batman i syn” nie dorównuje klimatem innemu dziełu Andy`ego Kuberta „Batman vs. Predator”. Wynika to przede wszystkim ze zmiany linkera (Jesse Delperdang) i kolorysty (Guy Major i Dave Stewart), którzy postawili raczej na lekkość przekazu niż na wypełnione czernią grube linie. Szczególnie drażni kontrast, jaki pojawia się w zestawieniu mrocznych jaskiń, kanałów i podziemi Gotham City i Londynu z kolorową aparycją Jokera czy jaskrawą garderobą Robina. Historia ta zatem stanowczo odbiega od przesiąkniętych gotykiem wizji Tima Burtona czy ostatnio Christophera Nolana. A szkoda... Z drugiej jednak strony nie sposób nie docenić klimatycznych okładek i rewelacyjnych scen walki z komiksowymi obrazami, inspirowanymi pop-artowskimi pracami Roya Lichtensteina. Robi wrażenie!
Cała opowieść ma zdecydowanie rozrywkowy charakter. Wciągająca intryga, hordy nietoperzy ninja, szybka akcja i jeszcze szybszy finał rozegrany w strugach nagłej ulewy. Jeśli dodać do tego kilka ciętych dowcipów i charakterystycznych dla Morrisona efektownych cliffhangerów, to mamy niezłą lekturę na deszczowe, letnie popołudnie.
- Tytuł: "Batman i syn"
- Scenariusz: Grant Morrison
- Rysunek: Andy Kubert
- Wydawca: Egmont
- Data wydania: 06.2008
- Wydawca oryginału: DC Comics
- Stron: 104
- Format: 170x260 mm
- Oprawa: miękka
- Druk: kolor
- Cena: 39 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...