Dni Fantastyki 2008 - relacja

Autor: Paweł "kontento" Kudzbalski Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 17-07-2008 09:34 ()


 

W dniach 27 – 29 czerwca 2008 roku we Wrocławiu już po raz piąty odbyły się Dni Fantastyki. Jak co roku miały one miejsce w Centrum Kultury Zamek, którego budynek idealnie nadaje na miejsce konwentu fantastycznego. Fosa, ponad którą wznosi się most prowadzący do zamku, rozległe podziemia, kręte schody, a przede wszystkim atmosfera panująca wewnątrz – wszystko to sprawia, że każdy miłośnik fantastyki poczuje się w CK Zamek jak u siebie w domu. Szkoda tylko, że nie udało się skończyć remontu budynku przed rozpoczęciem konwentu, przez co cały obiekt nie prezentował się z zewnątrz zbyt okazale.

            Na szczęście wygląd zewnętrzny nie jest najważniejszy. To, po co przyjeżdża każdy miłośnik fantastyki, czyli prelekcje, larpy, spotkania z pisarzami i mnóstwo innych atrakcji, odbywa się przecież wewnątrz.

            Chociaż oficjalnie konwent rozpoczynał się w piątek o 17.00, wchodzić można było już od godziny 10.30, a od 11.00 rozpoczynały się prelekcje. Przy wejściu każdy uczestnik otrzymywał tabelę z programem Dni Fantastyki oraz książeczkę z krótkim opisem każdego z zaproszonych gości, każdej prelekcji, opowiadaniem fantastycznym oraz zwięzłą historią konwentu. Stanowiła ona interesującą lekturę w przerwach między prelekcjami.

            Program Dni Fantastyki 2008 podzielony był na 9 bloków, trudno więc było nie znaleźć czegoś dla siebie, a przy tym obecność na wszystkich prelekcjach była właściwie niemożliwa. Ogromne bogactwo tegorocznej edycji konwentu zrobiło na mnie spore wrażenie. Było mnóstwo interesujących prelekcji, kilka konkursów, dwie sale poświęcone RPG, tyleż samo „Gwiezdnym Wojnom”, cały park i połowa rozległych podziemi stały się królestwem larpowców, a druga połowa zamkowych lochów i cała fosa należała do fanów gier bitewnych. Odbyła się też projekcja znanego filmu „Sekskmisja”, a konwentowicze mieli okazję posłuchać dwóch koncertów: orkiestry symfonicznej wykonującej motywy z filmów fantastycznych oraz artystki grającej muzykę tybetańską. Bardzo dużo wysiłku w przygotowanie tegorocznego programu włożyli członkowie Wielosferu – wrocławskiego ośrodka promującego fantastykę, i gry fabularne. Konwent uświetnili swoją obecnością między innymi: Andrzej Pilipiuk, Rafał Dębski, Andrzej Ziemiański, Milena Wójtowicz, Marcin Przybyłek, Jacek Inglot, Wit Szostak, Artur Szyndler, Dorota Pacyńska, Dominika Repeczko, Adam Cebula, Andrzej Zimniak, Łukasz Orbitowski, Jakub Ćwiek oraz Bartosz Grykowski.

            Bardzo dobrze wypadły prelekcje (przynajmniej większość z tych, na których udało mi się być). Poświęcone były one najrozmaitszej tematyce: od kursu gry w RPG, poprzez tworzenie fantastycznych światów, omówienie poszczególnych systemów, panel tłumaczy, opowieści o ludziach bezdomnych oraz o kotach w fantastyce, aż po tematy zupełnie z fantastyką niezwiązane, takie jak na przykład historia inkwizycji, wolna wola człowieka, najdziwniejsze na świecie zwyczaje kulinarne i erotyczne lub teatr japoński. Jednym słowem prelekcji było mnóstwo i właściwie wszystkie przygotowane na najwyższym poziomie. Nie sposób wręcz wymienić ich wszystkich.

            Konkursy były znacznie bardziej kameralne, przygotowane z mniejszą pompą i widać było, że nie były poprzedzone tak szczegółowym przygotowaniem ze strony twórców. Nie powiem jednak, żeby to psuło zabawę z uczestniczenia w nich. Uważam, iż odrobina improwizacji sprawiła, że atmosfera była jeszcze luźniejsza, a wszyscy dobrze się bawili.

            Gry bitewne zajmowały połowę podziemi i całą fosę. Graczy było naprawdę wielu. Odbyły się warsztaty z malowania figurek, kilka pokazowych bitew, a przy tym każdy początkujący mógł liczyć, że znajdzie kogoś, kto wprowadziłby go w arkana bitewniaków.

            Larpów było niewiele mniej, a co ciekawe, chociaż początkowo zajmowały one tylko pobliski park i część podziemi, to szybko rozprzestrzeniły się na cały zamek (w jednym drużyna miała za zadanie zabić zmutowane karaluchy na drugim piętrze). Z ciekawszych należy wymienić „Pitch Black” i „Fallout”, ale było ich znacznie więcej, a zapisy zajęły praktycznie całą (sporych rozmiarów) tablicę koło punktu informacyjnego.

            Osobną kategorię, jak na każdym konwencie, stanowiły Games Roomy. Organizatorzy dysponowali 7 stanowiskami z Xboxem 360 oraz dwoma z PS3. O ile na konsolach Microsoftu królowało „Halo3”, o tyle na zabawkach firmy Sony gry zmieniały się co kilka godzin. Można było pograć między innymi w „Devil May Cry 4”, „Army of Two”, „GTA 4”, „Motorstorm” oraz kilka innych. Zadziwiającą popularnością cieszyło się „Gitar Hero III”. Naprawdę trudno było się dostać do stanowiska z padem w kształcie gitary.

            W pokoju obok mieścił się Games Room Planszówkowy. Można tam było pograć w kilka dość trudnych do dostania, a przy tym naprawdę skomplikowanych planszówek. Był „Arkham Horror” ze wszystkimi dodatkami, „Game of Throne”, „Risk”, „Osadnicy z Catanu”, „Dungeoneer” wraz z rozszerzeniami, „Doom” oraz wiele innych. Wszystko to stanowiłoby naprawdę smakowity kąsek, gdyby nie czas, jaki trzeba było poświęcić na nauczenie się zasad każdej z tych gier. Był on bowiem tak długi, że niestety nie udało mi się zagrać w nic, czego zasad bym już nie znał, a znalezienie kogoś, kto przybliżyłby reguły gry nie było łatwym zadaniem.

            Na Dniach Fantastyki nie zabrakło również niczego fanom „Gwiezdnych Wojen”. Odbył się pokaz i turniej „Star Wars Miniatures” oraz sporo prelekcji dotyczących sagi. Na zewnątrz zamku znajdował się też posterunek The Polish Outpost. Właśnie na świeżym powietrzu miały miejsce pokazy walk na miecze świetlne, „Mała Akademia Jedi”, „Mała Akademia Imperium” oraz „At - At krocz za mną”. Ponadto ulicami Wrocławia przeszedł się oddział wojowników rodem właśnie z filmów Lucasa.

            Znacznie słabiej było z organizacją konwentu. Nagrody za konkursy nie były znane, i miały zostać przysłane pocztą, kilka prelekcji w ogóle się nie odbyło, a po swoją medialną akredytację musiałem naprawdę sporo poczekać, pomimo, że nie było mowy żadnej kolejce (okazało się zresztą, że leżała na wierzchu nieopodal). Poza tym powiększająca się sterta papierowych ręczniczków w łazienkach nie robiła dobrego wrażenia. Zdaję sobie sprawę, że utrzymanie idealnej czystości przy takiej ilości konwentowiczów może być trudne, ale naprawdę nie musiało być tego aż tyle.

            Rosnąca renoma wrocławskiego konwentu przyciąga do niego z roku na rok coraz więcej ludzi. W tym roku imprezę odwiedziło około 950 uczestników, co jest bardzo dobrym wynikiem. Sam zamek pozostaje niestety wciąż tej samej wielkości, skutkiem czego na niektórych prelekcjach, czy warsztatach naprawdę nie było czym oddychać i kilka osób musiało wyjść. Nie jest to oczywiście wina organizatorów, ale mimo wszystko to zauważalna niedogodność.

            Niczego nie można natomiast zarzucić wystrojowi budynku wewnątrz. Większość z dekoracji można zresztą podziwiać w naszej fotorelacji. Na każdym piętrze można było się natknąć na jakiegoś fantastycznego stwora. Znakomicie budowało to klimat konwentu.

            Konwentowicze spoza Wrocławia mieli zapewniony nocleg w pobliskiej szkole. Mieszkam niedaleko, więc nie miałem okazji sprawdzić jakości tego zakwaterowania, ale nie słyszałem żadnych narzekań.

            Jak na każdym fantastycznym konwencie nie mogło zabraknąć miejsc do wydawania pieniędzy. Już przed wejściem do budynku każdy miał możliwość zjedzenia ciepłego posiłku i wypicia piwa w konwentowym barze, a kilkadziesiąt metrów od zamku była też restauracja i pizzeria dla tych, którym nie wystarczała ciepła kiełbasa z musztardą i wrocławski Piast. Na samym konwencie działały natomiast trzy sklepy: SFAN, oferujący wszelkiego rodzaju akcesoria fantastyczne od książek i podręczników po gry i figurki, Q-workshop oferujący kostki do gry oraz inne akcesoria, a także sklep Fanatyk.pl, który na konwencie sprzedawał koszulki z zabawnymi nadrukami.

            Szczęśliwie tegoroczny konwent odbył się bez jakichkolwiek ekscesów. Dobrze świadczy to o kulturze osobistej miłośników fantastyki, którzy przyjechali pod koniec czerwca do stolicy Dolnego Śląska. Oby taki trend utrzymał się, bo chociaż nie obyło się bez zgrzytów, to Dni Fantastyki we Wrocławiu to impreza, na którą naprawdę warto się wybrać.

 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...