Recenzja książki "Brudna robota" Christophera Moore'a
Dodane: 13-06-2008 20:34 ()
„Brudna Robota” to już trzecia wydana w Polsce powieść amerykańskiego komika. Dodam, że wydana bardzo schludnie, w twardej oprawie. Dodatkową zachętą do sięgnięcia po książkę może być informacja, że znalazła się ona na liście bestsellerów „New York Times’a” z liczbą ponad pół miliona sprzedanych egzemplarzy, a prawa do jej ekranizacji zostały wykupione jeszcze przed ukazaniem się polskiego wydania.
Już na pierwszych stronach książki poznajemy Charliego Ashera – głównego bohatera „Brudnej roboty”. Jest on typowym samcem beta (czyli przeciwieństwem samca alfa – pewnego siebie przywódcy). Charlie „chodzi po ziemi tak, jak mrówka porusza się po powierzchni wody – jakby najmniejszy krok mógł sprawić, że znajdzie się pod powierzchnią i wciągną go głębiny”, a na dodatek jest święcie przekonany, że cały świat sprzysiągł się przeciwko niemu. Prowadzi on sklep z rzeczami używanymi gdzieś w San Francisco. W chwili rozpoczęcia powieści żona Charliego, Rachel, jest bardzo blisko rozwiązania ciąży. Niestety, podczas porodu umiera, a zrozpaczony ojciec pozostaje sam z malutką córeczką, Sophie. No, może nie do końca sam – ma do pomocy dwie zakręcone niańki, siostrę lesbijkę, która podbiera mu z szafy najlepsze garnitury, a wraz z rozwojem akcji pojawiają się dwustukilowe ogary z piekła, które pożerają dosłownie wszystko, a ich ulubionym zajęciem jest… bzykanie Charliego. Wśród bohaterów znajdziemy też byłego policjanta lubującego się w podrywaniu przez Internet pań z dalekich krajów, wielkiego Murzyna, który otrzymał imię po paście do zębów, bezdomnego, który mieni się cesarzem San Francisco, a głównego bohatera ścigać będą boginie prosto z celtyckiej mitologii mieszkające w… kanałach.
Życie Charliego zmienia się diametralnie z chwilą narodzin Sophie. Wszystko przez to, że od czasu tego wydarzenia sympatyczny samiec beta staje się… śmiercią. Otrzymuje nawet specjalną księgę, zawierającą wskazówki dotyczące swojego nowego, osobliwego zajęcia. Aby nie zdradzać zbyt wiele z pokręconej, ale w gruncie rzeczy dość wciągającej fabuły, dodam tylko, że całej historii smaku dodaje przepowiednia o pojawieniu się „śmierci przez duże ”. Przez karty powieści przewija się więc pytanie, kto z bohaterów może być ową „Śmiercią” lub też kiedy i do kogo Ona przyjdzie.
Humorystyczne podejście do tak poważnego tematu może wydać się groteskowe, ale Moore’owi wychodzi nieźle. Kartki powieści pełne są czarnego, amerykańskiego humoru, choć należy zaznaczyć, że nie każdemu takie dowcipy przypadną do gustu – są one raczej absurdalne i mało wymagające intelektualnie. Można to zaliczyć na plus, ponieważ „Brudna Robota” z założenia jest książką lekką i przyjemną. Czasem odnosiłem jednak wrażenie, że komizm jest nieco wymuszony. Po prostu autor chciał zmieścić zbyt dużo humorystycznych sytuacji w małej objętości tekstu, przez co całość brzmi sztucznie. Tak właśnie stało się z jednym z początkowych fragmentów książki, gdzie motyw świecących przedmiotów został rozciągnięty ponad miarę, a kolejne próby rozwiązania ich zagadki przez Charliego po pewnym czasie bardziej irytowały, niż bawiły.
Świat przedstawiony w „Brudnej robocie” z pozoru wydaje się stosunkowo normalny, jednak w miarę lektury ukazuje się czytelnikowi jego absurdalność. Autor pogwałcił tu chyba wszystkie prawa obowiązujące w naszym świecie, co staje się przyczyną wielu niecodziennych sytuacji. Wyobraźcie sobie na przykład możliwość ożywiania ludzików zbudowanych z dowolnych materiałów, albo zupełnie nieoczekiwane pojawienie się, wspomnianych już, dwustukilowych ogarów. Co ciekawe, do świata swojej powieści Moore dorzucił sporo motywów mitologicznych i to pochodzących z różnych mitologii - mamy tu celtyckie boginie, tybetańską księgę umarłych, a także elementy mitologii rzymskiej. Bohaterowie książki zostali stworzeni w sposób interesujący, a każdy z nich ma swój sposób myślenia, hobby oraz własne wady i zalety. Żaden z nich nie jest jednak do końca normalny (co nie dziwi, jeśli przyjrzymy się światu, w którym umieścił ich Moore).
„Brudna Robota” w nie jest lekturą ambitną ani poważną, ale też nie taki stawia sobie cel. Christopher Moore jest komikiem i dobrze wywiązuje się ze swojego zadania, zapewniając czytelnikowi kilka godzin zasłużonego odpoczynku intelektualnego. Książka ma wiele zalet – ciekawe postaci, absurdalny humor i ciekawa fabuła, że wymienię tylko te najważniejsze. Mimo to nie rozumiem, czemu znalazła się ona na liście bestsellerów. Książkę czyta się przyjemnie (a przy niektórych scenach naprawdę się uśmiałem) i jest ona przykładem solidnego pisarskiego rzemiosła, ale nie oczekujcie niczego wybitnego. Jeśli przeczytaliście już wszystkie książki Pratchetta, to kupno powieści Moore’a wydaje się sensownym rozwiązaniem.
Tytuł: ”Brudna Robota”
Autor: Christopher Moore
Wydawnictwo: Mag
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Oprawa: twarda z obwolutą
Stron: 528
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...