Recenzja książki "Siewca burzy" Toma Lloyda

Autor: Elanor Redaktor: druzila

Dodane: 08-06-2008 11:29 ()


  Jednym z najbardziej oklepanych motywów w fantasy jest postawienie jako głównego bohatera książki młodego człowieka, na którego niespodziewanie spada skomplikowana i wielka przygoda - czy to wyjątkowe zdolności, czy przysłowiowy już „quest". Ten jakże tradycyjny sposób konstruowania fantastycznej książki pozwala na dodatek łatwo i w miarę wiarygodnie ukazać czytelnikom, przez oczy owego (najczęściej) niedoświadczonego młodzieńca, świat przedstawiony ze wszystkimi jego fantastycznymi, odmiennymi od naszej rzeczywistości detalami.

„Siewca burzy" Toma Lloyda, debiut i pierwszy tom cyklu, na pozór oparty jest na tym samym zarysie, jednak nie jest to kolejny klon powieści o schemacie „prosty wieśniak rusza ratować świat". Owszem, mamy tu do czynienia z młodym głównym bohaterem obdarzonym szczególnymi zdolnościami - Isak jest białookim, to znaczy należy do rzadkiej odmiany ludzi charakteryzującej się doskonałymi warunkami fizycznymi, ale też nader wybuchowym i brutalnym temperamentem. Niespodziewanie dla niego samego i dla całego otoczenia zostaje wybrany na następcę lorda Bahla - potężnego, tajemniczego i długowiecznego władcy ludu Farlan. To nie wszystkie związane z Isakiem tajemnice - jeden z bogów najwyraźniej obdarza go szczególnymi względami, a w tle przewijają się (obowiązkowe wszak w tym rodzaju fantasy) dotyczące go przepowiednie.

To właśnie koncepcja i rola bogów jest w wykreowanym przez Lloyda świecie motywem charakterystycznym, mającym go odróżniać od innych uniwersów fantasy. I jednocześnie jest to największy brak powieści. Wizja bóstw aktywnie, chociaż nie bezpośrednio ingerujących w działania ludzi, a szczególnie związanych z nimi narodów, obierających wśród nich swoich wybrańców i obdarowujących ich szczególnymi względami jest obiecująca, ale zbyt słabo zarysowana, by tworzyć spójny obraz. Być może jest to zamierzony chwyt, a autor pozostawia sobie odsłonięcie najsmaczniejszych mechanizmów świata na dalsze tomy - ale w takim razie nie jest to najlepszy zabieg, gdyż zamiast intrygującej tajemniczości czytelnik otrzymuje coś, co zdaje się być nie końca dopracowanym konceptem na świat.

Warto zresztą zwrócić uwagę na sam sposób opisywania w „Siewcy burzy" przedstawionego uniwersum. Wbrew temu, czego czytelnik mógłby się spodziewać po postaci głównego bohatera, nie mamy tu wcale wyłożenia wszystkich nieznanych nam detali przez jego oczy. Owszem, Isak poznaje w czasie akcji książki wiele elementów z historii swojego świata, mechanizmy polityczne i rozmaite zależności, których nauka przydaje się też czytelnikowi. Ale z drugiej strony nie ma tu uproszczonego wykładania kawy na ławę i wiele pojawiających się fantastycznych elementów czytelnik musi zaakceptować jako naturalną część świata przedstawionego.

Nie należy jednak traktować tego jako zasadniczej wady książki - chociaż czytelnik przyzwyczajony do bardziej klasycznego fantasy może poczuć się w powieści Lloyda nieco zagubiony. Ale „Siewca burzy" nie jest wbrew pozorom powieścią aż tak schematyczną. Nastojem bliżej jej zdecydowanie do mrocznego hard fantasy, niż do heroicznych opowieści o wybrańcu zbawiającym świat. I chociaż nie zgodzę się z notką na okładce określającą książkę jako „gorący debiut", nazwałabym go raczej chłodnym, ale zachęcającym początkiem intrygującej historii.

 

Tytuł: „Siewca burzy"

Tytuł oryginału: „The Stormcaller"

Autor: Tom Lloyd

Przekład: Anna Kraszewska

Wydawnictwo: Rebis

Rok wydania: 2008

Liczba stron: 496

Wymiary: 132 x 202

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...