Recenzja książki "Toy Wars" Andrzeja Ziemiańskiego
Dodane: 04-06-2008 20:08 ()
Najnowsza książka Andrzeja Ziemiańskiego nosi wdzięczną nazwę „Toy Wars”. Tytułowa „Zabaweczka” to nieprzeciętna dziewczyna z przeszłością. Adoptowana przez byłego policjanta, pomagała mu w prowadzeniu agencji detektywistycznej. Niestety opiekun umiera, pozostawiając ją samą sobie, z agencją oraz pokaźną sumą pieniędzy. Jak to zwykle bywa, pojawia się haczyk i to niemały – aby otrzymać 6 milionów dziewczyna musi przez 10 lat utrzymywać się z pracy detektywa. Zasadniczo nie byłoby problemu, gdyby nie fakt iż ta 21-latka wygląda na lat 17, waży 41 kilo i bez okularów jest raczej ślepa jak kret. Cóż, szkoła życia nie będzie prosta, jednakże Toy nie należy do osób, które łatwo się poddają. Gdyby tak było, nie wytrzymała by dwóch lat jako prostytutka „Triad”, faszerowana od świtu do zmierzchu kokainą. Niespodziewanie na jej drodze pojawi się Dante – światowej sławy najemnik. Intratna propozycja wydawać się będzie aż zbyt kusząca i przyjmując ją, Toy dojdzie do wniosku, że wdepnęła w bardzo duży „wynik przemiany materii”, jednakże lepsze to niż kocie konserwy i bezczynność.
„Toy Wars” to trzy luźno powiązane ze sobą opowieści, które zaskakują, przerażają i bawią czytelnika. Mocną stroną książki są dialogi i nieprzeciętne poczucie humoru autora.
Jeżeli lubicie powieści tudzież kino sensacyjne, to „Toy Wars” jest idealną dla was powieścią akcji. Są w niej różnego rodzaju operacje zwiadowcze, karkołomne misje, mniej lub bardziej spodziewane wymiany ognia, tony łusek i pocisków przemykających ze świstem; bitewny kurz, brud, krew i pot. Od razu widać, że autor fascynuje się wszelkiej maści bronią palną. Książka wciąga, czyta się ją szybko, lekko i przyjemnie.
Spotkałam się z takim opisem Zabaweczki: „Pies wojny o zabójczym uroku Lolitki, wytrzymałości G.I. Jane, skuteczności Ripley i obcego ósmego pasażera Nostromo razem wziętych” - i szczerze powiedziawszy nie do końca w to wierzyłam. To był błąd, myliłam się. Zdecydowanie jest to wyjątkowo celne porównanie, choć początkowo ciężko to sobie wyobrazić, jednak gdy tylko zaczniecie czytać, natychmiast wyda się ona wam oczywiste – mi się przynajmniej wydało. Choć Toy nie odebrała klasycznie pojętego wykształcenia, to jednak jej adopcyjny ojciec nauczył jej tego i owego, a braki w edukacji „kotek” nadrabia sprytem i zdolnościami logicznego myślenia.
Zapewne nie da się uniknąć porównania Toy do Achai, tytułowej bohaterki trylogii. Choć dziewczyny są skrajnie różne i żyją w zupełnie innym świecie, uważny czytelnik dopatrzy się kilku podobieństw. Obie panie cechuje niespotykana siła woli, wynikająca z chęci przeżycia mimo wszystko, jak również spowodowana niezbyt przyjemnymi przeżyciami. Bohaterki charakteryzują się także ciętym językiem i niekiedy stylem kamikaze, a pod koniec książki można zauważyć jeszcze jedną wspólną cechę, ale jest to smaczek jaki pozostawię wam do samodzielnego odkrycia. Poza tymi cechami nic ich nie łączy. Przeżycia i wychowanie bohaterek jest skrajnie różne, choć żadna z nich nie miała lekko.
Podsumowując, książka trzyma w napięciu, fascynuje, uwodzi opisami, rozbawia dialogami, by ostatecznie rozłożyć czytelnika na łopatki. Kolejny raz Andrzej Ziemiański udowodnił, że w pełni zasłużył na wszystkie zebrane nagrody m.in. nagrodę Zajdla i Sfinksa. Osobiście uważam, że „Toy Wars” również należą się takie wyróżnienia.
Tytuł: „Toy Wars”
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Wymiary: 125 x 195
Liczba stron: 576
Oprawa: miękka
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...