"Historia wielkich pomyłek" - recenzja

Autor: Michał 'Sienio' Sieńko Redaktor: GONZO

Dodane: 04-06-2008 18:22 ()


Historia wielkich pomyłek zdecydowanie sama stanowi pomyłkę. Wydawnictwo Bellona znana jest ze zróżnicowanych pozycji, zarówno takich, które zyskują ogromną rzeszę sympatyków, jak i tych, na których po gradobiciu uwag nie pozostaje sucha nitka. Dzieło Rogera Rossinga z pewnością zalicza się do tej drugiej grupy.

Autor w swej publikacji prezentuje wybrane przez siebie „wpadki” różnych osobistości. Z tego też względu możemy poznać „antybohaterów” z różnych okresów – od polityków, przez finansistów i wojskowych, po papieży. Tytuł lektury brzmi zachęcająco, podobnie jak postacie, o których można poczytać, ale po zagłębieniu się w treść książki „ręce opadają, a tchu braknie”. Bynajmniej nie z zachwytu i podziwu.

Sięgając po tę lekturę liczyłem na przypadki niewłaściwych decyzji, które doprowadziły do śmierci tysięcy ludzi, i/lub wywołały ogromną ilość powikłań, oczekiwałem poważnych pomyłek wielkich generałów na ogromnych polach bitew, czekałem na historie o ludziach, przez których błędy świat wskoczył na inny tor. Co zaś dostałem? Nic z tych rzeczy!

Spośród prezentowanych 216 anegdot zaciekawiło mnie zaledwie kilka. Lwia część z przytoczonych przykładów okazała się być niesamowicie bzdetna, zaś tytułu książki nie można nazwać odpowiednim do jej treści. Nie chciałbym pozostać gołosłownym, dlatego wspomnę o jednej „z wielkich pomyłek”: Patent na chorobę morską – bohater tej anegdoty chciał udoskonalić podróż statkiem, dlatego rozpoczął prace nad zlikwidowaniem przyczyn choroby morskiej, czyli bujania. Niestety wysiłek tego człowieka poszedł na marne, bo nie udało mu się rozwiązać nurtującego go problemu, a wynalazki Brytyjczyka trafiły po czasie do muzeum, zaś podczas II Wojny Światowej zostały zniszczone. Czy to była wielka pomyłka?

Innym przykładem rozminięcia się tytułu z treścią jest potraktowanie woła na równi z koniem – w jednym z praw w niemieckim landzie odnośnie korzystania przez chłopów z możliwości uzyskiwania dopłaty na wywóz drewna końmi dokładnie jest sprecyzowane, że wół w świetle dyrektywy o wywozie jest koniem. Czy to można nazwać wielką pomyłką?

Innym opisem, który wywarł na mnie bardzo negatywne wrażenie, była rzekoma „cicha aprobata” Głowy Kościoła na używanie atomowej broni w pewnych okolicznościach, przy jednoczesnym podkreślaniu, że aborcja, antykoncepcja, homoseksualizm i eutanazja są przeciw naturze. Niestety, w takich przypadkach jak ten, wymagałbym przypisu, aby móc odnieść się do tekstu homilii, którą papież wygłosił. Na domiar złego autor użył zwrotu: „Miał wówczas podobno usprawiedliwić…”. Po przeczytaniu tej „wielkiej pomyłki” szczęka opadła mi z wielkim hukiem na ziemie.

Podobnych przykładów jest jeszcze wiele, ale całe szczęście oprócz tych niefortunnie dobranych faktów zdarzają się także takie, które rzeczywiście można nazwać ważnymi dla historii, m.in. zatopienie Titanica w 1912 roku. Autor, opisując katastrofę największej chluby przedsiębiorstwa White-Star-Line, podaje kilka tragicznych w skutkach faktów, ale aby pozostawić czytelnikom choć odrobinę satysfakcji z dzieła, pozwolę sobie na tym zakończyć.

Ogólny obraz książki ratuje tylko kilka anegdot, wśród nich „Antysłowa”, czyli zbiór niefortunnych wypowiedzi polityków, niektóre nawet śmieszne, choć znowu, ich wpływ na współczesny świat jest zaledwie znikomy.

Lektura napisana jest przystępnym i dość prostym językiem, zrozumiałym dla każdego. „Historia wielkich pomyłek” Rogera Rossinga to typowa popularna książka, w której ze święcą szukać przypisów czy bibliografii, a także rzetelnie przedstawionych faktów. Odnoszę wrażenie, że lektura ta skierowana jest raczej do młodszego grona, bo osoby posiadające większą wiedzę i doświadczenie nie znajdą zbyt wielu interesujących historii. Zdecydowaniem odradzam ten tytuł i polecam skupić się na lekturach bardziej wartościowych.

 

Korekta: Druzila


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...