"Czyngis-Chan. Zdobywca świata" - recenzja

Autor: Michał "Sienio" Sieńko Redaktor: GONZO

Dodane: 17-05-2008 21:05 ()


Nakładem Wydawnictwa Bellona ukazała się kolejna lektura z serii „Biografie”. Tym razem pióra Leo de Hartoga, traktująca o jednym z największych wojowników w historii świata. Już po pierwszych stronach dzieła widać apoteozę tytułowej postaci i zafascynowanie jej dziejami. Pan Hartog skrupulatnie prezentuje czyny, zarówno te chlubne, jak i bestialskie z dzisiejszej perspektywy, które nieraz dowodzą genialności Wielkiego Chana, a nieraz przypominają, że ta nietuzinkowa postać więcej zniszczyła niż zbudowała.

Z pracy autora można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Na początku książki przedstawione są obyczaje i życie codzienne Mongołów, a także ich system wierzeń. Szarą codzienność przodków Czyngis-chana ukazują stosunki rodzinne i podejście do wielu bardzo istotnych spraw, które często były przyczynami wojny, m.in. kobiet, zemsty, hierarchii i religii.

W tym miejscu zabrakło wg mnie odniesień do „Tajemnej historii Mongołów”, która stanowi bardzo ciekawe źródło historyczne. Na wpół legendarny rodowód oraz liryczne opisanie epickich przygód Wielkiego Chana urozmaiciłoby lekturę. Do tego „Tajemna…” pochodzi z XIII w. i była spisana dla arystokracji mongolskiej po śmierci Temudżyna – a jak autor podkreślał w swym dziele, Wybraniec boga Tengri, nie zjednoczył ludu mongolskiego, a jedynie jego arystokrację. To niemal tak, jakby nie uwzględnić „Vita minor" Wincentego z Kielc przy opisywaniu żywotu św. Stanisława.

Z lektury możemy się dowiedzieć, że Temudżyn, podobnie jak jego współziomkowie, nie uznawali kompromisów. Swoich wrogów niszczyli wybijając całe plemiona, a nawet ludy. Plądrowane miasta po rabunkach równano z ziemią, a zamieszkujących je ludzi wybijano jednego po drugim. Robili to z pełną premedytacją – czasami segregowali ciała zabitych oddzielając mężczyzn od kobiet i dzieci.

Oprócz tych okrutnych czynów, które należy tłumaczyć odmienną kulturą i różnymi od naszych postawami moralnymi, Mongołowie na czele ze swoim największym wodzem zasłynęli także innymi rzeczami. Autor przedstawia rozwój wojskowości koczowników, a także kolejne zmiany spowodowane podbojami. Mimo stosunkowo niskiego stanu wiedzy Czyngis Chana, który przez całe życie był analfabetą, doceniał on rolę nauki i wykształconej kadry urzędniczej, dlatego czerpał pełnymi garściami z cywilizacji, które zrównał z ziemią lub podbił.

Jedną z najważniejszych rzeczy wśród koczowniczych mongolskich plemion była walka i bogactwo. Ścierano się o kobiety, złoto, bydło i konie, bo one stanowiły o wartości człowieka, dlatego już od małego szkolono dzieci w jeździe konno i strzelaniu z łuku. Bez najmniejszych wątpliwości można stwierdzić, że wojownicy ci byli wyśmienitymi strzelcami – pokazali to nie raz podczas kampanii wojennych.

Wojen Czyngis Chan prowadził bez liku. Jego całe bujne życie było wielkim polem bitwy, a on sam stawał w szranki z największymi potęgami ówczesnej Azji. Niezaprzeczalnie Wielki Chan był geniuszem militarnym i administracyjnym. Pozostawił także po sobie wyśmienitych generałów, którzy służyli radą i ramieniem następcom Temudżyna.

Tego oraz wielu innych bardzo interesujących rzeczy można dowiedzieć się po przeczytaniu książki Leo de Hartoga „Czyngis-Chan. Zdobywca świata”. Lektura ta stanowi świetne uzupełnienie domowej biblioteczki dla osób interesujących się historią powszechną, a także historią wojskowości. Napisana jest przystępnym językiem i mimo zachowania sztywnych zasad odnośnie aparatu naukowego, co na pierwszy rzut oka może odrzucić od publikacji tego typu, lekturę czyta się z łatwością i przyjemnością.

Korekta: Elanor 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...