'8 części prawdy' - recenzja
Dodane: 27-04-2008 14:07 ()
Prawo Murphiego mówi: „Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, to z kolei zależy od tego, jakie kto ma plecy”. Jest to cytat idealnie pasujący do filmu „8części prawdy”. Historia, opowiedziana jest z kilku perspektyw. Nabiera zupełnie innego znaczenia, gdy poznajemy kontekst postrzegany przez obserwatorów. Ostatnimi czasy brakowało mi dobrej i szybkiej sensacji. Pod tym pojęciem rozumiem film, który wciągnąłby mnie w wir zagadek, akcji i dynamicznie zmieniającego się obrazu. Takie jest właśnie „8 części prawdy”. Przyznam się szczerze, że podchodziłam do produkcji z lekką rezerwą – pomysł pokazania danego zdarzenia 8 razy jakoś nie do końca mnie przekonywał, jednakże zwiastun zapowiadał się nie najgorzej, więc postanowiłam obejrzeć całość.
Film zaczyna się w sposób widowiskowy i dramatyczny. Już na wstępie prezydent Stanów Zjednoczonych zostaje trafiony przez strzelca wyborowego i z rozwartymi ramionami majestatycznie pada w objęcia armii zaskoczonych ochroniarzy. Gdy zdumiony widz łapie oddech, następuje efektowny wybuch, który na chwilę tłumi wszechobecną panikę. Po tych zdarzeniach akcja jeszcze bardziej się rozkręca. A wszystko dzięki nagłym zwrotom akcji i tytułowym 8 punktom widzenia. Każdy z poszczególnych epizodów, choć pozornie opowiada tę samą historię, to jednak jest inny. Ludzkie dramaty, nieodwracalne decyzje mieszają się z widowiskowymi pościgami i spektakularną wymianą ognia. Gdy widz sądzi, że ma już wyrobione zdanie w danej kwestii wówczas akcja zostaje przerwana i poznajemy nową historię, która całkowicie zmienia znaczenie wcześniejszych epizodów. Oczywiście reżyser był na tyle „uprzejmy” by zatrzymywać wspomnianą akcję w wyjątkowo ciekawych momentach trzymając widza w niepewności. To samo zdarzenie wygląda, bowiem zupełnie inaczej okiem kamery, a zupełnie różnie dla agenta ochrony, zamachowca czy przypadkowego turysty. Jednocześnie, choć pobieżnie, poznajemy każdego z bohaterów na tyle, by w pełni zrozumieć jego punkt widzenia.
Świetny montaż, dobra muzyka, wysoki poziom efektów specjalnych i pościgów samochodowych, jak również doskonała gra aktorska to niewątpliwe atuty „8 części prawdy”.
W jedną z głównych ról wcielił się Dennis Quaid. Gra on agenta, który po tym jak swego czasu osłonił prezydenta własną piersią nie do końca doszedł do siebie. Dzięki wstawiennictwu kolegi otrzymał drugą szansę i to on właśnie stoi przy podium gdy pada strzał. Agent Barnes jako jeden z nielicznych zachowa zimną krew i postanowi dopaść zamachowca. Na uwagę zasługuje także kreacja Matthew Fox (znanego z „Zagubionych”), który wciela się w przyjaciela Barnesa – agenta Kenta Taylora.
Genialnie zagrał Forest Whitaker („Telefon”, „Azyl”), który wcielił się w nieco nieporadnego i ciapowatego amerykańskiego turystę Howarda Lewisa.
Film jest szybki i pełen efektów specjalnych. Wspomniany wybuch obserwujemy także z kilku punktów widzenia. Wartka, pełna zwrotów akcji treść doskonale wciąga i absorbuje uwagę. Jeżeli zaś oprzemy się owemu efektowi, film może nie zrobić na nas aż tak dobrego wrażenia. Zdecydowanie dobrze się go ogląda, jednak można łatwo dojść do wniosku, że to niezwykle prosta, wręcz banalna historia. Nie zmienia to jednak przyjemnego odbioru i poczucia dobrze wydanych pieniędzy. Doskonałym pomysłem było wyjście od zamachu, bez podania jego przyczyny, a ukazania przygotowań. Dzięki temu historia zyskała powiew świeżości.
Obsada:
Dennis Quaid ... Thomas Barnes Matthew Fox ... Kent Taylor Forest Whitaker ... Howard Lewis Bruce McGill ... Phil McCullough Edgar Ramirez ... Javier Saïd Taghmaoui ... Suarez Ayelet Zurer ... Veronica Zoe Saldana ... Angie Jones Sigourney Weaver ... Rex Brooks William Hurt ... President Ashton
Reżyseria: Pete Travis
Scenariusz Barry Levy
Czas: 90 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...