"Nieodebrane połączenie" - recenzja
Dodane: 12-04-2008 23:08 ()
Komórka prawdę ci powie, kto dziś umrze, a kto żyć będzie… przynajmniej do kolejnego dźwięku waszego telefonu.
„Nieodebrane połączenie” wpisuje się w trend remake’ów azjatyckich horrorów. Mimo wątpliwych atrakcji na ekranie, nadal lubimy się bać i z wielką ochotą uderzamy do kina, jak tylko w repertuarze znajdzie się nowy film grozy. W tym momencie pojawia się znaczący problem. Ostatnimi laty zostaliśmy zalani tak sporą ilością horrorów, ich przeróbek oraz sequeli, że po kilku seansach nie jest nas w stanie nic zaskoczyć, a co dopiero przestraszyć. Schemat goni schemat, a użyte przez twórców środki, mające na celu przerazić widza, są bardzo podobne, a co za tym idzie, nieskuteczne. Wspomniana wada dotyka także filmu Erica Vallete’a.
Fabuła nie należy do skomplikowanych, przez większą część trwania filmu jest przewidywalna do bólu. Kiedy telefon jednej z bohaterek dzwoni w dość specyficzny sposób, biedaczka dowiaduje się, kiedy zginie, a nawet jakie słowa wypowie przed śmiercią. Później zaczyna się żmudne oczekiwanie na nieuniknione zdarzenie, podczas którego ‘wybrańcowi’ towarzyszą zwidy i halucynacje. Kiedy jedna z dziewczyn ginie, kolejna osoba otrzymuje telefon ze śmiertelnie poważną informacją. Początkowo cała historia jest brana za żart, ale z czasem, jak zaczyna przybywać młodych ludzi w miejscowej kostnicy, policja (a przynajmniej jeden glina) rozpoczyna śledztwo. Centralną postacią opowieści jest Beth, której lista przyjaciół w szybkim tempie zaczyna się kurczyć. Dziewczyna nie ma kompleksów, pragnie dowiedzieć się, kto za tym stoi, a przy okazji uratować kilka niewinnych istnień. Niestety dzwonek komórki odzywa się coraz częściej, a termin spotkania z przeznaczeniem z każdą ofiarą się skraca. Nim się obejrzy, sama znajdzie się na liście Śmierci.
Po seansie obrazu można powiedzieć, iż ktoś wpadł na pomysł zamiany zabójczej kasety video (obecnie nośnik już mało popularny, odchodzący w niepamięć), na coś bardziej praktycznego – komórkę. Dorzucił do tego demona, tragiczną historię w tle, która stała się genezą morderczej wyliczanki i uznał, że to idealny przepis na horror. Tanie chwyty, kalkujące znane pomysły, a co najważniejsze pozbawione większej dramaturgii. Raczej każdy bez trudu odnajdzie w tym dziełku elementy pochodzące z innych produkcji, jak „Ring”, „Klątwa” czy „Oszukać przeznaczenie” (ciąg ofiar bardzo przypomina ten film). Wybierając się na „Nieodebrane połączenie” należy nastawić się na wtórność i nie oczekiwać porywającego widowiska. Gdzie należy szukać atutów wspomnianej produkcji? Raczej nie ma ich zbyt wiele. Film tylko momentami buduje przyzwoity nastrój, jak ktoś ma słabe nerwy to raz czy dwa się może przestraszyć, ale dla wprawnych kinomaniaków przez większą część czasu z ekranu będzie wiało nudą.
Przez całość można przebrnąć bez większego poruszenia i zainteresowania. Na początku mamy tylko ofiary, zbyt późno pojawia się jakiś sensowny trop rozwiązania zagadki (widz już zdążył się wynudzić na kinowym fotelu). Nie pomaga również kiepskie aktorstwo. Trudno uwierzyć, ale jeszcze jakiś czas temu Edward Burns i Shannyn Sossamon mieli większe aspiracje aktorskie niż występ w słabym horrorze. Niestety nawet oni nie są w stanie uratować tego filmu. Oklepane triki ze zjawami, przeciętna muzyka dopełniają to fatalne dziełko.
„Nieodebrane połączenie” nawet dla najtwardszych wielbicieli kina grozy może się okazać obrazem nieatrakcyjnym, na który szkoda tracić czas i pieniądze. Jednak jak już się wybierzecie na film, to po seansie nie zapomnijcie sprawdzić komórek, a nuż w trakcie oglądania zadzwonił telefon z mało kuszącą propozycją.
3/10
Tytuł: "Nieodebrane połączenie"
Reżyseria: Eric Valette
Scenariusz: Andrew Klavan
Obsada:
- Shannyn Sossamon
- Edward Burns
- Ana Claudia Talancón
- Ray Wise
- Azura Skye
Zdjęcia: Glen MacPherson
Scenografia: Laurence Bennett
Czas trwania: 87 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...