Portal - recenzja

Autor: Paweł "Ivan" Iwanowicz Redaktor: Ivan aka Immortal

Dodane: 24-03-2008 18:19 ()


Pierwsza myśl...

 

            „Portal" to gra, z którą powinien zapoznać się każdy, kto nie ma większych problemów ze sterowaniem typowym dla FPS'ów. Czemu? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.

 

Aperture Science

 

            Większość z Was zapewne widziała film „Cube". Ci, którzy nie mieli okazji powinni jak najszybciej nadrobić zaległości i dopiero potem przeczytać ten tekst.  Dzięki temu, lepiej zrozumiecie o co w tym wszystkim chodzi, a podczas gry łatwiej Wam się będzie wczuć w klimat. Gotowi? No to zaczynamy.

           

            Najważniejszą rzeczą, która zaskakuje w „Portalu", jest fabuła. Nie ma żadnych początkowych filmów ani żadnego innego wprowadzenia. Gracz od razu budzi się w laboratorium, bez większego pojęcia o tym, co się dzieje. Jak się później okazuje, jesteśmy obiektem badań ośrodka Aperture Science. I tutaj zostaje zburzone nasze pierwsze wyobrażenie o placówce naukowej.  Normalny człowiek spodziewałby się niezliczonej rzeszy naukowców i innych panów w białych fartuchach, tymczasem nikogo takiego nie ma. Jedyną oznaką „życia" jest komputerowy głos GlaDOS, który poprowadzi nas przez kolejne etapy.

 

            A czym będziemy się zajmować na tych etapach? Tym, na co wskazuje nazwa gry - portalami. A konkretniej, będziemy się uczyć obsługi Aperture Science Handheld Portal Device (ASHPD). Urządzenia, które tworzy dwa portale, połączone ze sobą. Pomysł jest prosty - to co wpada do jednego portalu, wypada drugim. Cała gra to następujące po sobie plansze skonstruowane tak, aby tworzyć kolejne logiczne łamigłówki. W tej grze nie chodzi o żadne strzelanie, ale o przeżycie - i to za pomocą głowy. Podczas całej gry, wykorzystujemy portale na różne sposoby, często wymagające od nas niemałego wysiłku umysłowego oraz inwencji twórczej.

 

The cake is great

 

            Na początku tego tekstu użyłem porównania do „Cube" - i to nie bez powodu. Pierwszych dziewiętnaście etapów służy temu, aby zapoznać się z działaniem tworzonych przez nas portali, oraz aby nauczyć się konkretnych technik ich wykorzystywania (na przykład tzw. „momentum" - zasada mówiąca o tym, że co wpada z dużą szybkością przez jeden portal, wypada z taką samą przez drugi).  Przez cały ten czas towarzyszy nam głos GlaDOS, która doradza przy kolejnych etapach, cały czas wspominając o czekającym nas torcie na końcu testów. Niestety, jak się okazuje, żadnego tortu nie ma, za to są bardzo gorące płomienie, które mają zakończyć nasz marny żywot szczura laboratoryjnego. Ale gracz uzbrojony w ASHPD nie da sobie w kaszę dmuchać, toteż celne oko i szybki refleks ratują go przed niechybną śmiercią. Dalsza część gry to ucieczka z kompleksu Aperture Science i, co trzeba przyznać, to w tym momencie zaczyna się prawdziwy „Cube".

 

            Tak jak w filmie kolejne pokoje były najeżone pułapkami, które bohaterowie „rozbrajali" na różne sposoby, tak i tutaj każdy etap to nowa, często śmiertelna łamigłówka. Od czasu do czasu widać na ścianach czy w specjalnie ukrytych pomieszczeniach (warto je zwiedzać - zresztą popatrzcie na niektóre zdjęcia z galerii) ślady czyjejś obecności (często są to wskazówki jak pokonać kolejne poziomy), co może oznaczać, że nie jesteśmy pierwszymi obiektami badań w tym ośrodku. Uczucie samotności i nieuchronnego niebezpieczeństwa jest tak duże, że ciężko odkleić się od komputera. Chciałoby się ukończyć grę jak najszybciej aby poznać wszystkie tajemnice. Niestety, szybki koniec jest dość realny. Rozgrywka bowiem wystarcza na niespełna 2-3 godziny.  Oczywiście wiadomo było, że „Portal" miał być tylko jako dodatkowa zabawka dołączona do „The Orange Box", mimo wszystko, chciałoby się tego więcej. Na szczęście nie ma się co martwić - po przejściu całej gry, odblokowuje się tryb z komentarzami twórców. W tym trybie musimy przejść grę na nowo, ale tym razem pojawiają się specjalne ikony, które uruchamiają kolejne ścieżki dźwiękowe z komentarzem. Z nich możemy się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy - zarówno o procesie tworzenia gry jak i samej fabule, a także dowiemy się, że „Portal 2" już się robi.

 

            A co takiego wyjątkowego jest w tej produkcji, że zasługuje na kontynuację? Łatwiej chyba byłoby napisać, co nie jest. Pierwszy raz dostajemy możliwość bawienia się przejściami międzywymiarowymi (dobra, coś podobnego było w „Prey'u", ale nie na taką skalę), dzięki czemu teraz każdy etap możemy przejść naprawdę tak jak chcemy. W dodatku wszystko to jest okraszone wspaniałą fabułą, zawierającą sporą nutkę tajemniczości i grozy (a także komedii). Ostatni etap na pewno zadowoli wszystkich, którzy grę ukończyli, a jeżeli dotrwają do końcowych napisów, to również piosenka powinna ich miło zaskoczyć.

 

Powiew świeżości

 

            „Portal" jest jak świeży powiew na rynku gier komputerowych. Po raz kolejny udowadnia, że gry wcale nie muszą być brutalne. Niektóre stawiają na pomysłowość oraz kreatywność gracza, co w dzisiejszych czasach jest bardzo pożądane. W dodatku jest to rewolucja dla rozgrywki typowej dla FPS'ów. Już teraz powstała specjalna modyfikacja, która pozwala korzystać z ASHPD'a w takich grach jak Half-Life 2 czy Team Fortress 2. Skoro portale dają takie możliwości w zamkniętych pomieszczeniach, to jak się sprawdzą na otwartej przestrzeni?

           

            Pomimo zbyt krótkiego czasu, jaki oferuje „Portal", zasługuje on na wysoką ocenę - nie co dzień zdarza się innowacyjny tytuł, dający tyle frajdy z grania.

 

Moja ocena: 9/10

 

Galeria z gry


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...