Recenzja książki „Wojna Zombie” Maxa Brooksa

Autor: Daniel "Siurlep" Furlepa Redaktor: Elanor

Dodane: 18-03-2008 21:51 ()


Zombie, a cóż to takiego jest? Czy to tylko bezmózgie stworzenia, które wstały z grobu? Otóż nie. W „Wojnie Zombie” autor przedstawia normalnych ludzi, którzy przed śmiercią żyją swoim życiem, lecz po ugryzieniu przez innego zombie lub też zarażeniu się wirusem, ich ciało zaczyna obumierać, co prowadzi do przedwczesnej śmierci nosiciela. Najczęściej przyczyną zgonu jest zawał serca, po którym ofiary wstają i normalnie chodzą po świecie, starając się pogryźć wszystko i wszystkich wokół. Z obumarłego ciała zostaje jedynie mózg podtrzymujący całe ciało, które jest niewrażliwe na jakiekolwiek rany. Mózg staje się jedynym słabym punktem dającym możliwość pokonania nieprzyjaciela. Ale czy nadal możemy te stworzenia nazywać bezmózgimi? Mozg mają, tylko z niego nie korzystają, kierując się żądzą krwi, niwelując resztki wolnej woli pozostawionej przez Boga.

Autor ukazuje zombie jako życie po śmierci, ale czy naukowcy nie szukają odpowiedzi na pytanie co się z nami dzieje po śmierci? Czy to nie jest w jakimś sensie alternatywa? Przecież przemiana w zombie oznacza przejście kolejną ścieżką prowadzącą dalej. Religia chrześcijańska mówi o drodze po śmierci, którą każda dusza musi przejść by zostać „zbawiona”. Możemy uznać, że jest to w jakimś kontekście droga, trudna i wyboista, pozostawiająca nadzieję na dalszą część podróży. Samymi przypuszczeniami nie dojdziemy do niczego, jednak książka opisuje wplecione w realny świat wydarzenia, które przedstawiają drogę zombie.

W książce przedstawione są różnorodne kraje świata mobilizujące się w walce z groźnym przeciwnikiem, lecz bezskutecznie. Autor stara się pokazać walkę z nowym wrogiem, na którą żadne państwo nie było przygotowane. Przykładem może być USA, wystarczająco zmobilizowane militarnie, przez cały czas posiadając nowoczesną technikę oraz broń do walk z rodzajem ludzkim. Na nowych wrogów, z ich jednym słabym punktem, nie są niestety przygotowani. Amunicja kończy się, bo żołnierze strzelają nieuważnie, w odporne na ból miejsca w ciele przeciwnika. Lecz od rozpoczęcia wojny z zombie dużo się zmieniło i generałowie armii amerykańskiej zaczęli myśleć. Nie można powiedzieć, że dobrze, ponieważ chcieli stosować różnorodną broń rakietową i chemiczną, które po zrzuceniu nie wyrządzały większych szkód ciągle rosnącej armii zombie. Przykładem jest użycie bomby termobarycznej wykorzystującej wysoką temperaturę i ciśnienie. Wynikiem wybuchu takiej bomby jest pozbawienie powietrza z płuc i spalenie ciał, ale czy to było skuteczne przeciwko zombie? W rozmowie z Toddem Wainio, mowa o przykładach zombie chodzących z płucami wystającymi z ust. W jakim celu są marnowane takie środki militarne, narażające żołnierzy i uciekinierów? Ludzka głupota nie zna granic. Niektórzy dowódcy, zrozumieli w końcu swój błąd, lecz nieumiejętnie korzystali z swoich przywilejów. Czy zostawienie niewinnych ludzi na pastwę losu, bez ochrony żołnierzy, których zwołano w miejsce odwrotu, jest normalne? Oczywiście, że nie i dlatego pewni generałowie zastosowali się do prawa „możesz zachować milczenie” i strzelili sobie w łeb. Max Brooks stara się pokazać, jak nie dopuścić do takich sytuacji.

Wracając do książki chcę powiedzieć kilka słów o budowie utworu. Moim zdaniem użycie stylu redakcyjnego w książce fantastycznej to nowość. Utwór jest zbudowany na bazie artykułów, wywiadów z uczestnikami. Nie posiada zwartej akcji ciągnącej się przez całą fabułę, którą autor zamieścił w relacjach uczestników. Niekiedy możemy być świadkami heroizmu zwykłych obywateli lub żołnierzy, którzy starają się poświęcić w walce o cywilów, często bezbronnych wobec nadciągającego niebezpieczeństwa. Głównym bohaterem, jeśli tak możemy nazwać osobę przeprowadzającą wywiady, jest pracownik Komisji Raportu Powojennego ONZ, który jeździ po świecie i rozmawia z uczestnikami wojny. Stara się on wygrzebać najdrobniejsze szczegóły kryzysu pominięte w raportach wojennych. Jego praca idealnie nadaje się na czasy powojenne, gdzie każdy chce dowiedzieć się co działo się z ich krewnymi lub przyjaciółmi porozrzucanymi po całym globie. Bohater spotyka się z różnymi osobami odmienionymi wojną, często z zaburzeniami psychicznymi lub o zdartych nerwach, ciężko wspominających dawne przeżycia.

W niektórych momentach relacji, gdy rozmówcy wczuwają się w czasy wojny, autor przekształca wypowiedzi w spójną fabułę, która mogłaby stać się przedmiotem niejednego opowiadania czy też książki. Sądząc po układzie wywiadów, pewne wydarzenia mają swoje następstwa, wspominane przez kogoś innego, co wpływa na spójność całego utworu. Książka nie stara się ukazywać wydarzeń wybranych na chybił trafił, lecz przedstawia spójny obraz czasów wojny.

Moim zdaniem książka rzuca nowe światło na konflikt między zombie a ludźmi. Ciekawie przedstawione są konflikty moralne uczestników rozmawiających z bohaterem, a także i głównych przywódców. Autor ukazuje podstawy moralności pojawiające się w każdej wojnie, często pomijane przez dowódców lub też zwykłych żołnierzy. Tę książkę cechuje dużo zalet, które mogą zostać wykorzystane jako podstawy do dobrych dyskusji, lecz sam utwór staje się po pewnym czasie jak nudna książka historyczna. Wydarzenia trudno zapamiętać po przeczytaniu całego utworu, więc czytelnik nie jest w stanie wczuć się i przeżyć losy bohaterów przedstawionych w książce. Owszem, może pamiętać śmieszne, czy też straszne sytuacje, ale nie wszystko utrwali się w pamięci.

Utwór Maksa Brooksa, jako survival horror ma w sobie to coś, co przyciąga czytelników, dlatego uważam że osoby lubiące tę dziedzinę literatury, powinny się z nią zapoznać chociażby dlatego, żeby i zrozumieć konflikty moralne w książce relacjonującej wydarzenia z „Wojny Zombie”. Na koniec mogę stwierdzić: więcej zwartej akcji, mniej opisów.

 

 

Tytuł: „Wojna Zombie”

Autor: Max Brooks

Wydawnictwo: RedHorse

Rok wydania: 2008

Wymiary: 125 x 195 mm

Liczba stron: 504

Oprawa: miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...