Między Bramą Słońca a Świątynią Lalek (część I)

Autor: Levir Redaktor: Thythwack

Dodane: 28-02-2008 22:43 ()


Między Bramą Słońca a Świątynią Lalek (część I)

Tekst pierwotnie ukazał się w fanzinie „Dragon's Cavern"

 

Wstęp

Scenariusz dzieje się w dość nietypowym czasie, bowiem w roku 1968, jakkolwiek można go umieścić kiedykolwiek, pamiętając oczywiście o odpowiednich modyfikacjach. Przeznaczony jest dla 3-4 graczy, z których jeden musi mieć rodzinę (brata albo siostrę). To czym Bg się zajmują nie ma znaczenia. Przedstawiona poniżej I część przygody traktuje o wyprawie odkrywczej do Dzibilchaltum w Meksyku, druga będzie traktować również o wyprawie odkrywczej lecz tym razem do Tiahuanaco w Boliwii. Część I jest tak jakby 'teoretyczna', gdyż raczej nie spotkamy tu żadnych maszkar ani Przedwiecznych we własnej osobie, natomiast druga część będzie bardziej 'praktyczna' czyli Mity wyłonią się z głębin boliwijskiej dżungli.

 

Wycieczka do rodziny

Jeden z graczy właśnie otrzymał list od swojego brata (siostry) mieszkającego w południowo-zachodniej części Anglii na farmie Hay Tree w miejscowości West Country w hrabstwie Devon. Jest to zaproszenie do odwiedzin (nieważne czy to jakaś rocznica czy też po prostu brat stęsknił się za rodzinką). Zaproszenie obejmuje również przyjaciół Bg jeśli Bg uzna za stosowne by ich wziąć ze sobą (jeśli pojedzie sam to tę część scenariusza rozegra sam jeden).

Z Londynu do Exeter, najbliższego do West Country większego miasta łatwo można dostać się koleją w kilka godzin. W Exeter na Bg będzie czekał samochód, a kluczyki i dokumenty leżą w depozycie hotelu 'Exeter' na nazwisko Bg. Droga z miasta na farmę trwa około 1.5 godziny jeśli wyjedzie się na tyle wcześnie by ominąć korki na obwodnicy.

Jest późne popołudnie gdy Bg wjeżdża między zabudowania farmy, jest jednak dość ciemno ze względu na ciężkie, ołowiane chmury i zacinający deszcz. W świetle reflektorów da się nagle zauważyć jakiś nieruchomy kształt leżący na środku drogi, który tarasuje dalszy przejazd. Leżące ciało to martwy mężczyzna nie znany żadnemu z Bg. Udany test na medycynę pozwoli stwierdzić, że miał szybką i raczej nagłą śmierć, ma twarz ściągniętą w grymasie i stracił sporo krwi. Na podwórzu nie ma nikogo. Drzwi do środka domu są otwarte. Po wejściu do środka na Bg wypadanie stary pies, który jednak rozpozna przybysza i tylko zaskomli, podkuli ogon i pójdzie do pomieszczenia obok. W drugim pomieszczeniu leży kolejne ciało. Tym razem jest to brat Bg (nazwijmy go James), żyje lecz puls ma bardzo słaby, koszula na piersiach przemokła od krwi z paskudnej rany. Poruszenie go może się skończyć tragicznie (co uzmysłowi następny udany test na medycynę), pozostaje zadzwonić po karetkę i policję.

Godzinę później Bg są przesłuchiwani przez miejscowego sierżanta (Bg pamięta go z czasów kiedy jeszcze był ledwie konstablem). Jamesa zabrano do szpitala, nie pozwolono jednak nikomu z nim pojechać, jego szanse na przeżycie są niewielkie. Nie wiadomo jeszcze kim jest martwy mężczyzna, lecz po ubiorze można twierdzić, że jest Amerykaninem. Po odtworzeniu wydarzeń sierżant twierdzi, że James użył swej strzelby do obrony własnej przed złodziejem. Wskaże też przedmiot, który miał prawdopodobnie być obiektem kradzieży. Jest to stara taca, która (z tego co pamięta Bg) była używana tylko od święta i nie przedstawiała żadnej wartości. Na zdziwione spojrzenie Bg, sierżant odpowie że ta taca nie z jest z mosiądzu, lecz ze szczerego złota. Zapewne zdziwienie Bg jeszcze bardziej się pogłębi, więc sierżant opowie mu niedawne wydarzenia :

To, że taca jest ze złota odkryto niedawno. Muzeum w Exeter organizowało wystawę staroci i poproszono Jamesa o wypożyczenie tej tacy. Jeden ze zwiedzających powiedział, że to złoto i okazało się, że to prawda! Było to kłopotliwe dla muzeum bo nie była ona ubezpieczona, a zaczęły krążyć pogłoski o próbach kradzieży, dlatego poproszono Jamesa by zabrał ją z powrotem. Na dodatek eksperci twierdzą, że jest w niej coś co jeszcze bardziej podwyższa wartość, choć nie wiem co bo nie jestem antykwariuszem. Dziwna jest również broń z której strzelano do pańskiego brata.

W tym momencie sierżant wskaże na jakiś przedmiot leżący na ziemi. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to siedemnastowieczna krócica, lecz bliższe oględziny pozwolą stwierdzić, że jest to dwururka z uciętymi lufami.

No i były dwie osoby. Co najmniej dwie. Kawałek dalej parkował samochód. Znaleźliśmy ślady kół i oleju.

W tym momencie sierżant zostanie poproszony do telefonu. Wróci za chwilę z twarzą ściągniętą w grymasie bólu. Z jego twarzy bije oczywista wiadomość : James nie żyje. Kolejne dni upłyną Bg na załatwianiu formalności związanych z pogrzebem, spadkiem itp. Na farmę powróci stary Edge z żoną, pomagające w gospodarstwie małżeństwo, które akurat było na wakacjach.

 

Gość

Parę dni później na farmę zawita gość. Jest niezwykle wysokim i chudym jegomościem, który przypomina wstęgę. Przedstawi się jako John Fallon i pragnie porozmawiać z Bg. Na pytanie o cel rozmowy Fallon od razu odpowie, że chodzi o złotą tacę będącą w posiadaniu Bg (aktualnie taca jest w depozycie w sądzie). Fallon wyjmie z kuferka jakieś zdjęcia i poda Bg. Zdjęcia są bardzo dokładne, ostre i przedstawiają właśnie tacę. Bg zapewne zdziwi się skąd Fallon ma tak dokładne zdjęcia jego tacy, na to Fallon odpowie :

Mojej tacy. Nie pańskiej. Przybyłem tutaj by dowiedzieć się czy pańska taca przypomina moją. Z tego co usłyszałem przed chwilą wnioskuję, że tak.

Fallon zaoferuje kupno tacy od Bg. Oferuje cenę 7 tysięcy funtów. Konwersacja powinna zostać tak przeprowadzona, że Bg powinien odmówić sprzedaży (poza tym jeszcze jej nie odziedziczył - sprawa spadkowa dopiero w toku). W trakcie konwersacji Bg zapewne zechce dowiedzieć się kim Fallon jest. Fallon więc przedstawi siebie jako profesora archeologii, kolekcjonera staroci.

Po rozmowie Bg może sprawdzić wiarygodność Fallona dzięki pomocy sierżanta. Otrzyma taką informację :

John Niesmith Fallon - urodzony w 1908 roku w Massachussets, wykształcenie wyższe, studiował na Uniwersytecie Harvarda oraz w Getyndze, studium podyplomowe zrobił w Mexico City. Archeolog przez duże A. W 1936 roku zmarł jego ojciec i zostawił mu ponadz 30 milionów dolarów, którą to fortunę do tej pory co najmniej podwoił. Zajmuje czołową pozycję wśród archeologów o specjalności Ameryki Środkowej i Południowej. Wiele publikuje w czasopismach naukowych. Ostatnia rzecz, którą wydał nosi tytuł 'Niektóre badania nad kalendarzem glificznym Dżibilchaltum'. W 1949 założył Trust Archeologiczny Fallona, z wkładem 10 milionów dolarów.

Sierżant przy okazji sprawdził też Halsteda jednak nie grzebał głęboko w aktach - doktor archeologii, uczeń Fallona, rzadko publikuje.

Dave (imię sierżanta) przyniesie wreszcie Bg tacę, o którą się rozchodzi. Ma kształt koła o średnicy mniej więcej 40 cm. Na obrzeżu 10 centymetrowej szerokości widnieje misternie wykuty w złocie zawiły wzór liści dzikiego wina, natomiast środek o średnicy 23 cm zrobiony jest z gładko polerowanej miedzi. Spód wykonano z litego złota.

Po powrocie do domu w jakiś czas później ponownie zajrzy Fallon. Tym razem przedstawi zupełnie inną ofertę (tym razem dla dobra scenariusza Bg lepiej żeby się zgodził).

Panie ..... (wstaw nazwisko Bg). Proszę nie myśleć, że przyszedłem ponownie przekonywać pana do sprzedania tacy. Mam zupełnie inną propozycję, która oczywiście wiąże się z tym przedmiotem. Otóż, rok temu przebywałem w Dżibilchaltum, starożytnym mieście Majów gdzie prowadziłem prace nad ich kalendarzem glificznym, odkryliśmy wtedy ledwie 1/4 całego kompleksu miejskiego. W jednym z pomieszczeń odnalazłem właśnie tacę która jest w moim posiadaniu. Kiedy dowiedziałem się o istnieniu drugiej doszedłem do wniosku, że muszą mieć one w sobie zapisane informacje, które można odczytać tylko mając obydwie tace jednocześnie. Dlatego też proponuję Panu i pańskim przyjaciołom udział w wyprawie badawczej do Dżibilchaltum, co również może pomóc w rozwikłaniu zagadki śmierci pańskiego brata. Jeśli Pan się zgodzi natychmiast rozpocznę jej organizowanie.

Na tę propozycję Bg powinni się zgodzić. Jeśli Fallon ową zgodę uzyska natychmiast zacznie wydzwaniać po różnych miejscach, by po kilkunastu minutach oświadczyć iż w Londynie czekają na Bg bilety na samolot do Mexico City gdzie udadzą się do rezydencji Fallona.

 

Mexico City. Przygotowania do wyprawy.

Po przylocie do Meksyku razem z Fallonem Bg udadzą się do jego rezydencji. Posiadłość robi wrażenie, w końcu Fallon jest milionerem. Niestety jeszcze nie dotarła paczka z tacą profesora dlatego trzeba będzie poczekać nieco. Profesor zasugeruje by jeden z BG znający się na fotografii skorzystał z ciemni i sfotografował tacę Bg. (jeśli wszyscy są laikami w tej dziedzinie to wtedy zrobi to za nich profesor). Po wywołaniu zdjęć okaże się, że kilka zupełnie nie wyszło i są do wyrzucenia. Udany test spostrzegawczości pozwoli zauważyć na jednym ze zdjęć, które raczej kwalifikują się do wyrzucenia, ciekawą rzecz. Otóż w czasie robienia zdjęcia Bg musiał nieco poruszyć aparatem gdyż zdjęcie przedstawia w większej części ścianę i tylko kawałek tacy. Co ciekawe na ścianie odbił się jakiś rysunek, który po dokładnym przyjrzeniu się przedstawia coś jakby mapę! Wniosek nasuwa się z tego taki, że owa taca nie jest tacą, a lustrem, na którym narysowano mapę, którą można zobaczyć dzięki odbijaniu światła (jeśli Bg na to nie wpadnie od razu to pozwól rzucić na spostrzegawczość).

Rewelacja ta powinna zelektryzować profesora, który natychmiast zaprosi wszystkich do sali projekcyjnej, gdzie uda się wywołać ostry i wyrazisty obraz mapy na ścianę. Dwa udane testy na fizykę (lub chemię) i historię pomogą wyjaśnić nieco fenomen tej sztuczki.

Otóż pierwszy raz zastosowali ją Chińczycy w XI wieku. Wczesne lustra chińskie były wykonywane z metali, zwykle odlewane z brązu. Jednak by dał on efekt lustra trzeba go długo polerować. Zwykle skrobano od środka ku krawędzi co dawało gotowym lustrom lekką wypukłość. Po jakimś czasie zaczęto robić bardziej wyrafinowane lustra. Jednym ze sposobów było umieszczanie ormamentów na rewersie. Lustro odbijając światło rzucało odbicie ormamentów, jednakże po uzyskaniu większej różnicy w wypukłości lustra obraz odbijany był już zupełnie inny. Chińscy rzemieślnicy doszli w tym do takiego kunsztu, że bez problemów mogli tym sposobem stworzyć dowolny obraz.

Obraz na ścianie nie jest jednak zbyt dokładny. Można wyróżnić jakieś zabudowania lecz ciężko powiedzieć co przedstawiają. Na obrzeżu mapy są również jakieś znaki, które prawdopodobnie są pismem lecz nie da się ich odcyfrować. Udany test na chemię pozwoli dojść do faktu, że zdjęcie rentgenowskie dałoby dużo lepszą ostrość obrazu. Na jego wykonanie trzeba jednak poczekać do następnego dnia. Nazajutrz lekko po południu przyjdzie paczka z drugim lustrem, które razem z pierwszym zostanie przewiezione do pracowni rentgenowskiej gdzie zostaną wykonane zdjęcia i wieczorem w rezydencji Fallona zostaną one pokazane Bg i profesorowi.

Teraz jest już wszystko widoczne. Mapa jest bardzo wyraźna. Na lustrze Bg profesor rozpozna układ budynków z Dżibilchaltum (w tej części co już została odkryta - 3/4 mapy pokazuje część jeszcze nie odkrytą) a na obrzeżu da się odcyfrować napis w języku hiszpańskim, który brzmi : 'Ścieżka do prawdziwej chwały wiedzie przez wrota śmierci'. Natomiast mapa z lustra profesora na razie zostanie zagadką gdyż nikt nie potrafi umiejscowić tego co ona przedstawia, z kolei napis na niej brzmi : 'Życie wieczne znajduje się poza grobem'.

Po obejrzeniu map profesor zapowie, że ekspedycja rusza już jutro wczesnym rankiem, więc lepiej żeby Bg wypoczęli przed wyprawą.

 

Dżibilchaltum

Samolot, którym wyprawa zostanie przetransportowana w pobliże Dżibilchaltum czeka na lotnisku. W samolocie znajduje się również wszelaki sprzęt potrzebny w tego typu ekspedycjach (listę sprzętu opracuj sam, pamiętając o tym, że Fallon jest milionerem i może sobie pozwolić na najlepszą jakość). Lot nie trwa długo. Po dwóch godzinach samolot ląduje w bazie na półwyspie Jukatan, jakieś 50 km od Dżibilchaltum. W bazie trwa ruch, ludzie uwijają się niczym mrówki. Należy teraz pozwolić wybrać Bg sprzęt jaki tylko zechcą ze sobą wziąć (należy to pilnie zanotować bo potem może się okazać, że w krytycznej sytuacji czegoś zabraknie).

Podróż do Dżibilchaltum z bazy odbędzie się łazikami i potrwa dwie godziny. Jedzie się drogą wyrąbaną w dżungli więc kłopotów z dostaniem się na miejsce nie będzie. Po drodze można podziwiać florę i faunę jukatańskich lasów. Wreszcie po ponad dwóch godzinach wyboistej drogi, ekipa dotrze na miejsce.

Mimo tego, że do tej pory odkryto ledwie niewielką część miasta to jednak już to robi niezwykłe wrażenie. Kamienne budowle, schodkowe piramidy-świątynie, rzeźbione głazy zostały odsłonięte przez pracujących tu archeologów, paleontologów, historyków, żołnierzy i robotników. Porównując mapę z dotychczas odkrytymi budowlami można stwierdzić że samo miasto jest wręcz ogromne. Już to co odkryto zajmuje powierzchnię dobrych kilku kilometrów kwadratowych.

Kiedy ekipa z Bg przyjeżdża na miejsce, praca wre. Po rozładowaniu bagażu do Fallona natychmiast podbiegnie jakiś mężczyzna i zacznie mu coś żywo tłumaczyć, po chwili profesor podejdzie do Bg :

Proszę, proszę przyjechaliśmy i od razu dopisuje nam szczęście. Kiedy opuszczałem to miejsce rok temu byliśmy na tropie najważniejszej tutejszej świątyni. Jednakże ustalenie jej położenia było praktycznie niemożliwe póki nie zostanie odnaleziona przypadkiem. Dzięki naszym mapom udało się rozszyfrować to miejsce, znajduje się całkiem niedaleko i właściwie można się do niego dostać natychmiast, choć nikt z nas by nie podejrzewał, że chodzi o tą budowlę. Tak więc macie okazję być pierwszymi, nie licząc mnie oczywiście, którzy ją zeksplorują.

Takiego zaproszenia nie wypada zmarnować. Ci jednak, którzy spodziewają się ogromnej budowli będą zawiedzeni. Świątynia owa jest niewielka, mierzy ledwie 10 metrów wysokości i jest to jedno pomieszczenie wieńczące szerokie schody. Do środka prowadzą dwa wejścia ustawione naprzeciw siebie. Po obu stronach drzwi widnieją dwa symetryczne otwory pełniące rolę okien. W środku są dwa pomieszczenia, jedno po lewej, a drugie po prawej stronie 'przedpokoju'. W pomieszczeniu po lewej nie ma zupełnie nic, nie licząc wszędobylskich robaków, pająków, pajęczyn. Na ścianach namalowane są freski, esy i floresy, nie ma nawet najmniejszych kawałków naczyń czy innych przedmiotów. Pomieszczenie po prawej stronie jest już nieco ciekawsze. Znajduje się w nim popękany, kamienny ołtarzyk, cały rzeźbiony w malowidła przedstawiające ludzi oraz coś co wygląda na pierzastego węża (udany rzut na historię pozwoli domyśleć się, że przedstawia ona Quetzalcoatla, najwyższego boga Majów). Na podłodze walają się popękane naczynia, wszystko oczywiście jest zakurzone do granic możliwości. Stanowi to oczywistą wartość historyczną lecz nie przybliża ani o krok do zagadki związanej z lustrami. Wszelkie akcje poszukiwawcze podejmowane przez Bg nie przyniosą rezultatu. Wreszcie zawiedzeni powrócą do obozu.

 

Nocne odkrycie

Nadejdzie noc. Zmożeni męczącym dniem (dzień w dżungli to nie to samo co dzień w domu i przed telewizorem) Bg udadzą się na spoczynek. W środku nocy jeden z BG obudzi się (wykonaj rzuty na MOC, obudzi się ten, któremu jako pierwszemu nie wyjdzie test - jeśli wyjdzie wszystkim to test powtórz kolejnej nocy). Bg będzie miał wrażenie że słyszy jakiś głos, który każe mu wstać i podążyć za nim (wszelkie próby obudzenia kogoś innego spełzną na niczym). Idąc jak w transie Bg dotrze do świątyni (palące się pochodnie zamocowano przy wejściu), którą obszukali w dzień. Wejdzie do pomieszczenia z ołtarzem i zobaczy jak światło księżyca wpadając przez okno niewielkim strumieniem pada na rzeźbę pierzastego węża, która nieznacznie się jarzy. Widok ten co prawda nie powoduje utraty PP lecz powoduje nieprzyjemnie uczucie. W tym momencie głos cichnie i Bg jest już zdolny do racjonalnego działania. Może udać się z powrotem (lecz udany test na spostrzegawczość może mu podpowiedzieć, że światło księżyca będzie padać w ten sposób jeszcze tylko przez kilka minut, a następna okazja zdarzy się dopiero za rok), może też zostać i dotknąć rzeźby. Ta lekko poruszy się, a Bg nagle straci grunt pod nogami...

Upadek nie będzie zbyt bolesny, bowiem raczej to będzie zsuwanie się po mocnej pochyłości. Wyląduje wreszcie na twardej posadzce. Powietrze jest tutaj stęchłe i ledwo da się oddychać. Pochodnia ledwo się tli, więc Bg musi szybko zareagować i rozpalić ogień. W jego świetle okaże się, że znalazł się w jakimś dużym pomieszczeniu (udany test na spostrzegawczość uzmysłowi, że to pomieszczenie jest wielkości szerokości schodów, tak więc znajduje się pod nimi). Ściany pomieszczenia są bogato zdobione scenami z życia Majów, na jednej z nich Bg odkryje zarysy jakiejś mapy, przedstawia ona zarys kontynentu Ameryki Południowej wraz z zaznaczonymi na niej skupiskami budowli (jedno takie skupisko jest bardzo podobne do tego, które było na mapie z lustra profesora - znajduje się na terenie Boliwii). Na środku pomieszczenia znajduje się kamienny ołtarz, zachowany niemal w idealnym stanie. Zaschnięta wiekowa krew uzmysławia do czego był on potrzebny. Po dokładniejszej jego eksploracji Bg odkryje 7 nisz, w których leżą jakieś przedmioty. Jednak nie da się ich zidentyfikować bez uprzedniego wyciągnięcia. Kiedy Bg dotknie któregoś z nich to przed oczami błyśnie mu obraz czegoś potwornego, co właśnie szybko się do niego zbliża (utrata 1/1k2 PP), jest to efekt jednorazowy, potem można bez obaw dotykać przedmiotów.

Przedmioty owe to groteskowe figurki wykonane z kamienia, przypominają nieco ludzi, dwa z nich są garbate, jedna przedstawia karła, a pozostałe cztery, humanoidów ze zdeformowanymi brzuchami. (Udany test na Mity Cthulhu uświadomi Bg, że pierwsze dwa przedstawiają Ghasty, trzecia Tsathogguę, a pozostałe cztery Piaseczniki - odkrycie to powoduje utratę 1/1k3 PP). Poza ołtarzem znajduje się jeszcze jedna ciekawa rzecz - posąg przedstawiający Pierzastego Węża - wysoki na dwa metry, wykonany z kamienia. Dokładne jego obejrzenie zaowocuje odnalezieniem wśród kamiennych piór jednego wykonanego z jakiegoś dziwnego metalu. Pióro owe wygląda na nieco odstające i zachęcające do wyrwania go. Wyrwanie tego pióra spowoduje, że Bg nagle zapadnie się w ciemność...

Ranek powita pozostałych Bg przykrą niespodzianką. Jednego z ich przyjaciół nigdzie nie ma. Poszukiwania po obozie nie przyniosą rezultatu. Wreszcie zapewne ktoś z Bg pofatyguje się do świątyni, gdzie odnajdzie przed ołtarzem pochyły tunel prowadzący w głąb. Po zejściu do środka Bg ujrzą ten sam widok co wcześniejszy nieszczęśnik ;) z małą jednak różnicą. W środku nie ma nikogo, pierzasty wąż ma odłupane jedno pióro, kamienne figurki walają się po całym pomieszczeniu, a na mapie kontynentu przy boliwijskich zabudowaniach pojawiło się coś co zjeży włosy na karku Bg - twarz ich przyjaciela, która wydaje się krzyczeć o pomoc...

C.D.N

 

 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...