O jeden skok za daleko - recenzja filmu „Jumper”

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 21-02-2008 00:39 ()


Twórcy fantastycznonaukowej produkcji na pewno długo zastanawiali się, jaki kształt ma przybrać ekranizacja książki Stevena Goulda. Jednakże filmowy „Jumper” to widowisko marne, podążające od schematu do schematu, niezapewniające przeciętnemu widzowi nawet przyzwoitej rozrywki. Od podobnego kina nie oczekuje się błyskotliwej fabuły, której siłą rzeczy w „Jumperze” nie znajdziecie, ale liczy się, chociaż na dobrą zabawę. Niestety podczas krótkiego seansu, film bez napisów trwa jakieś osiemdziesiąt minut, otrzymujemy chaotyczną akcję, sporo pytań, a niewiele odpowiedzi.

Piętnastoletni David odkrywa, że ma zdolności teleportacji. Jednakże, jak sam przyznaje, na początku robi to, co każdy z taką mocą by uczynił. Pragnie się wzbogacić. Taki błogi stan trwa osiem lat. David napada na banki i żyje sobie dostatnio, skacząc z kontynentu na kontynent. Popełnia jeden błąd, który przewraca jego życie do góry nogami. Wraca do swojej rodzinnej miejscowości, aby odszukać miłość życia. Na jego trop wpada organizacja paladynów, która od wieków eksterminuje skoczków, traktując ich jako wybryk natury. Głównym nemezis Davida jest Roland, czyli Samuel L. Jackson w kolejnej niezbyt trafnej fryzurze. Można rzec spotkanie po latach - Mace Windu kontra Anakin. W celu pokonania Paladynów David nawiązuje współpracę z bardziej doświadczonym skoczkiem, który bez skrupułów eliminuje swoich przeciwników.

Fabuła niezwykle banalna oraz uproszczona do minimum, jakby twórcy zakładali, że przeciętny widz nie oczekuje od pozycji science fiction czegoś więcej niż tylko zwykłej rąbanki. Za skrypt odpowiada David S. Goyer („Blade”, „Ghost Rider”, „Batman Begins”) człowiek od kilku adaptacji komiksowych. I po „Jumperze” widać taki superbohaterski charakter, jednak zupełnie niepotrzebny. Ukazanie świata skoczków w bardziej stonowany sposób, bez popisywania się na każdym kroku, odniosłoby lepszy efekt. O grze aktorskiej nie da się powiedzieć wiele dobrego, praktycznie nie istnieje. Hayden Christensen prezentuje się słabiutko, a do jego poziomu zrównali się pozostali aktorzy. Nie rozumiem, czemu Samuel L. Jackson przyjmuje role w takich filmach? Raczej nie dla prestiżu, a wyłącznie dla pieniędzy. Jedynym pewnym punktem obsady jest Jamie Bell, ma najlepiej napisane dialogi. Dużo lepiej od scenariusza wypadają w obrazie efekty specjalne. Momenty teleportacji są dopracowane, ale również stosowane oszczędnie, nie męczą widza i czasami wystarczy jedynie zaakcentowanie skoku poprzez dźwięk niż pokazywanie całego etapu. W prowadzeniu akcji widać rękę Limana, który słynie z szybkiego tempa oraz efektów przyprawiających o ból głowy. Jednakże, jak powiadają, że „z pustego i Salomon nie naleje”, on także skapitulował pod wpływem kiepskiego scenariuszowi.

Tytuły pokroju „Jumpera” powinny kształtować wschodzące gwiazdy współczesnego kina. Hayden nieźle zaprezentował się w „Pierwszej stronie” czy „Życiu jak dom” i nie dziwię się, że dostał okazję zaistnienia w obrazie science fiction jako główny bohater (pamiętajmy, aktor znajduje się w obsadzie Neuromancera). To na jego barkach położono ciężar filmu, z którym zupełnie sobie z nim nie poradził. Bardziej doświadczeni aktorzy dołączani są do obrazu w roli mentorów, ale o ich grze nie można powiedzieć wiele dobrego. Diane Lane nie istnieje, te parę zdań, które mówi to zwyczajnie za mało, a Samuel L. Jackson postanowił nie wysilać się za bardzo. Myślę, że powieść Goulda ma potencjał, który w filmie został zaprzepaszczony.

Nie czytałem książkowego pierwowzoru, ale chyba trzeba po niego sięgnąć i dokonać analizy porównawczej. Warto wspomnieć, iż autor napisał kolejne części przygód skoczków. Plany na kolejne filmowe „Jumpery” są jak najbardziej realne, ale ja na razie mówię pas. Jeden Christensen uganiający się po sfinksie i piramidach w zupełności wystarczy.

Ocena: 2/10

Tytuł: Jumper

Reżyseria: Doug Liman

Scenariusz: David S. Goyer, Jim Uhls, Simon Kinberg

Obsada:

  • Hayden Christensen
  • Samuel L. Jackson
  • Jamie Bell
  • Rachel Bilson
  • Michael Rooker
  • Diane Lane

Zdjęcia: Barry Peterson

Muzyka: John Powell

Czas trwania: 88 minut


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...