Recenzja książki "Zakochany duch" Jonathana Carrolla
Dodane: 28-11-2007 11:47 ()
"Zakochany duch" Jonathana Carrolla to nietypowa książka - czyta się ją lekko, a jednocześnie niełatwo jest ogarnąć losy bohaterów. Trudno się od niej oderwać, a przecież od początku do końca niepokoi. Problemy jak najbardziej realne, poruszane w literaturze od samego początku, zabarwione absurdem zyskują zupełnie nowy kształt; nie tracąc swej wagi, stają się „oswojone” - bliższe i bardziej wyraźne - a jednak powieść do końca nie traci tempa, zaś w narracji do ostatniej strony obecny jest łagodzący poważne tezy autora żartobliwy ton. Bohaterowie przerażają, a jednocześnie wydają się dziwnie bliscy czytelnikowi, niepostrzeżenie przekraczając granicę pomiędzy powieściową rzeczywistością a realnym światem.
Tytułowy bohater - czy raczej bohaterka, bo Ling to duch rodzaju żeńskiego - jak wszystkie duchy nosi chińskie imię i potrafi rozmawiać z psami. Znalazła się na ziemi wskutek nietypowego zajścia: "jej" człowiek, Ben Gould, padł ofiarą wypadku, w którym powinien był zginąć na miejscu. Nie umarł jednak, a Ling polecono obserwować go i pilnować, by z jego "drugim życiem" wszystko było w porządku. Ale losy Bena komplikują się. Głównym czynnikiem są tu problemy uczuciowe - kontakty z ukochaną German nie układają się tak, jak Ben by sobie tego życzył - ale nawet, gdy pod tym względem udaje mu się wyjść na prostą, Ben odkrywa, że ma zupełnie nowe problemy, które trudno racjonalnie wyjaśnić. Czas nie chce już płynąć w ustalony sposób, a znikąd pojawiają się niebezpieczni nieznajomi i dziwne, bezuche psy pokryte tajemniczymi znakami. Ben nie jest jedynym człowiekiem, który przeżył własną śmierć; z podobnym kłopotem boryka się Danielle Voyles, której życie po „śmierci” również diametralnie się zmieniło. Ben, Danielle i wszyscy zamieszani w ich losy muszą poradzić sobie przede wszystkim z niebezpieczeństwem kryjącym się w nich samych, w ich przeszłości i podświadomości. A walka nie jest łatwa - w sprawę zamieszany jest Anioł Śmierci i cała machineria niebios, o której jednak czytelnik wie niewiele, bo wydarzenia widzi od początku do końca oczami ludzi (i, od czasu do czasu, psa Pilota).
Książka napisana jest magnetycznym stylem, podkreślającym całkowitą odmienność wydarzeń od tego, do czego przyzwyczajeni są bohaterowie - i czytelnik. Nie ma przeciągających się opisów, ale autor potrafi uzmysłowić czytelnikowi absurdalne czy przerażające strony sytuacji jednym zwięzłym, celnym zdaniem ("Verze mówią oczami."). Sprawia to, że książkę czyta się szybko i lekko - choć nie jest łatwo pozbierać w spójną całość wszystko, co przytrafia się Benowi, Danielle i ich przyjaciołom. Sposób narracji dostosowany jest do świata, w którym rozgrywa się opowieść; jest to nasz świat, ale głębszy i dziwniejszy, nieodkryty i niezrozumiały. W samym środku tej terra incognita znajdują się ludzie - efekt ten potęgowany jest przez fakt, że widzimy ich często oczami zwierząt, pokazanych przez Carrolla bardzo ciekawie, mających swoją własną cywilizację. Carroll, nawiązując do klasyki literatury dziecięcej, każe im też posiadać swój własny, uniwersalny język, który ludzie, dorastając, zapominają.
Fantastyczna, nieco absurdalna fabuła jest dla autora pretekstem do wypowiedzenia paru refleksji i wyjaśnienia w niebanalny sposób kilku kwestii, które zdążyły już w literaturze obrosnąć banałami - od miłości po filozofię. Udaje mu się to dzięki narracji, która ma w sobie coś z dziecięcego języka, pełnego piętrowych metafor i niespodziewanych połączeń pomiędzy zjawiskami pozornie niemającymi ze sobą nic wspólnego. "Ludzka wola to prymus siedzący w pierwszej ławce i skwapliwie robiący notatki. Intelekt i emocje zwykle wciskają się pod ścianę i gapią znudzonym wzrokiem przez okno. Przyswajają sobie minimum niezbędne do przeżycia; myślą jedynie o sobie, wyłączając się na resztę lekcji." - pisze Carroll, trafnie opisując psychikę swoich postaci, ale też wypowiadając się dość stanowczo na temat świata realnego. Historia wydaje się obfitować w przypadki i zbiegi okoliczności, a jednak wydarzenia przebiegają w taki sposób, że czytelnik wie, jak powinni postąpić bohaterowie, nawet, gdy sytuacja, w której się znajdują, nie jest do końca jasna - co zdarza się bardzo często.
Mimo swej lekkości książka po brzegi pełna jest filozofii, obecnej tak w dialogach i przemyśleniach postaci, jak i w samej strukturze świata. Ben i Danielle stają oko w oko z samymi sobą z przeszłości, jak też z uosobionymi pojedynczymi elementami swoich teraźniejszych jaźni - a te spotkania, choć niespodziewanie rozbijają znajomą rzeczywistość, pomagają im uporządkować otaczający ich chaos. Carroll w "Zakochanym duchu" powiedział coś ważnego o człowieku, nie uciekając się do dydaktyki ani wytartych uwag; być może udało mu się to dzięki temu, że pozostawienie wniosków z przedstawionych w książce wydarzeń pozostawił bohaterom i czytelnikowi. W pewnym sensie ta historia jest przypowieścią, choć trudno doszukać się w niej elementów alegorycznych. Trochę zwariowany styl i fabuła pozwalają uwierzyć w przekaz powieści, a jednocześnie nie zmuszają do "odwrotu od współczesności" - mimo duchów, aniołów i mówiących psów książka Carrolla nie jest baśnią.
Warto przeczytać tę książkę choćby dlatego, że pod tak wieloma względami różni się od literatury, do której jesteśmy przyzwyczajeni - tak fantastyki, jak i powieści głównonurtowej - a jednocześnie nie ma rewolucyjnych ambicji. "Zakochany duch" to świetna komedia pomyłek, ale ma w sobie odrobinę z moralitetu, traktującego o śmierci i o upływie czasu: wydarzenia toczą się szybko, a żart goni żart - ale mimo to, i mimo wdzięcznego, optymistycznego zakończenia, pozostaje charakterystyczne dla dobrych horrorów uczucie niepewności. Po lekturze świat sprawia po prostu trochę inne wrażenie - nawet, jeśli verze nie istnieją.
Autor: Jonathan Carroll
Tytuł: "Zakochany duch"
Tłumaczenie: Jacek Wietecki
Wydawnictwo: Rebis , Październik 2007
ISBN: 978-83-7301-744-3
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...