Recenzja książki "Złodziej czasu" Terry'ego Pratchetta

Autor: Jakub "Ink" Kurek Redaktor: Elanor

Dodane: 08-11-2007 13:46 ()


„- Mistrzu, czym różni się humanistyczny, monastyczny system wierzeń, w którym mądrości szuka się metodą pozornie nonsensownego ciągu pytań i odpowiedzi, od zwykłego mistycznego bełkotu wymyślanego pod wpływem chwili?

Wen rozważał ten problem przez pewien czas. I wreszcie odpowiedział:

- Rybą!”

Choć miałem niezaprzeczalną przyjemność zapoznać się z przeszło dziesięcioma książkami z cyklu Świata Dysku, nigdy nie zaliczałem się do fanatycznych miłośników twórczości Terry’ego Pratchetta. Niektóre pozycje z jego dorobku uważam za niezwykle udane, jak te należące do wątku straży miejskiej czy wiedźm, inne z kolei zdecydowanie mniej do mnie przemawiają (na przykład opowieści o Rincewindzie). Dlatego też sięgając po nowy (na polskim rynku, w języku ojczystym autora ukazał się już w roku 2001) tom byłem pełen obaw. Według nieformalnego podziału należałoby zaliczyć go do wątku Śmierci, który to mimo niewątpliwego uroku głównego bohatera zawsze uznawałem za nieco przefilozofowany i zawierający nadmiar dziwacznych teorii zamiast oczekiwanych przeze mnie akcji i humoru. W dodatku zorientowawszy się, że tematyka będzie obejmować teorię czasu, wschodnich mnichów a na dodatek jedną z ważniejszych postaci będzie Susan (która jest dla mnie nieciekawa i irytująca) szykowałem się na produkt, delikatnie mówiąc, nienajlepszy.

Na szczęście w znacznym stopniu pomyliłem się.

Osią fabuły „Złodzieja czasu” jest, ni mniej ni więcej, ratowanie świata przed zagładą. Tym razem z rąk złowieszczych Audytorów, knujących spisek by zatrzymać czas, który jest przyczyną znienawidzonych przez nich zmian. Po przeciwnej stronie barykady mamy mnichów z zakonu Wena Wiecznie Zaskoczonego, którzy owym czasem się opiekują, przelewając go z miejsc i okresów, gdzie jest go nadmiar, w inne, gdzie występuje jego deficyt. Jednym z nich jest potężny Lu-Tze, podążający tajemniczą Drogą Pani Cosmopilite, opierającą się na tak głębokich prawdach, jak „ubieraj się ciepło, bo przeziębisz się na śmierć” albo „jedz jarzyny, będziesz silniejszy”. Już kiedyś odniósł porażkę ratując świat i, z pomocą swego niezwykle utalentowanego ucznia, nie zamierza dopuścić do tego ponownie.

Cały motyw mnichów jest, wbrew mym obawom, bardzo zgrabny i zabawny, inteligentnie kpiący ze stereotypów pochodzących głownie z filmów akcji. Scenki rodzajowe mające miejsce w ich klasztorze jak również występujące co pewien czas „przypowieści” jako żywo kojarzyły mi się z dość popularną u nas niedawno serią dowcipów o mistrzu Kim Lanie. Śmierci jest dość niewiele i występuje on głównie kontekście czterech (do pięciu) Jeźdźców Apokalipsy, nieodzownych wszak w perspektywie końca świata.

Co ciekawe i różniące „Złodzieja” od większości opowiadań ze Świata Dysku, akcja jest bardzo silnie skoncentrowana na tych kilku osobach. Niemalże nie uświadczymy tu tradycyjnych wtrąceń, epizodów i anegdotek przedstawiających na przykład różne aspekty życia w Ankh-Morpork. Nie spotkamy prawie nikogo z przewijających się w pozostałych tomach tradycyjnych już bohaterów, jak GSP Dibbler czy magowie Niewidzialnego Uniwersytetu. Cała fabuła jest w znacznym stopniu autonomiczna i w niewielkiej mierze dotyczy znanych terenów i motywów.

Jeżeli chodzi o wątki „poważniejsze”, esencją będą tu refleksje nad istotą bycia człowiekiem i mechanizmami, jakie tym życiem kierują. Obserwujemy je głownie z punktu widzenia innych istot, które starają się je ogarnąć i zrozumieć. Wreszcie okazuje się, jakie ryzyko wiąże się ze zbyt daleko posuniętymi badaniami w tej dziedzinie, a także… że czekoladki z nugatem mogą mieć wartość bojową porównywalną z pieczywem krasnoludzkim.

Najważniejsze jednak, czytelniku, abyś zawsze pamiętał o Pierwszej Zasadzie: „Nie działaj pochopnie, kiedy stajesz naprzeciw łysych, pomarszczonych i uśmiechniętych staruszków.”

 

Tytuł: „Złodziej czasu”

Tytuł oryginału: „Thief of Time”

Autor: Terry Pratchett

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Rok wydania: 2007

Wymiary: 142mm x 202mm

Liczba stron: 320


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...