Recenzja książki "Ruda sfora" Mai Lidii Kossakowskiej
Dodane: 07-11-2007 21:15 ()
Maja Lidia Kossakowska, tegoroczna laureatka Nagrody im. Janusza A. Zajdla, napisała sporo opowiadań i kilka powieści, jednak największą popularność przyniósł jej cykl o aniołach i demonach (a raczej należałoby powiedzieć: „Głębianach”). I choć autorka zarzekała się, że do cyklu nie wróci, to jednak subtelne nawiązania do siedmiokręgowego nieba są widoczne zarówno w „Zakonie Krańca Świata”, jak i w ostatniej powieści pt.: „Ruda sfora”.
Fascynację Mai Lidii Kossakowskiej światem ludów syberyjskich i wierzeń szamańskich można znaleźć już pod koniec drugiego tomu „Zakonu...”, zaś kiedy autorka zapowiedziała, że akcja jej kolejnej powieści będzie osadzona właśnie w takich realiach, byłam bardzo ciekawa rezultatu. Oto co można o nim powiedzieć:
„Ruda sfora” to dość typowa powieść drogi z przysłowiowym ratowaniem świata. Otóż mamy głównego bohatera, trzynastoletniego Ergisa, ciotecznego wnuka potężnego szamana Kiteja. Po śmierci dziadka chłopiec powinien zostać nowym szamanem, by uzdrawiać, chronić swe plemię i kontaktować się z duchami zamieszkującymi zaświaty, na co oczywiście jest zupełnie nieprzygotowany. Nie chce pogodzić się z czekającym go przeznaczeniem, wątpi w swoje umiejętności i boi się przyjąć nowe obowiązki. W efekcie wszystko mocno się komplikuje – władzę przejmuje żądny władzy sąsiad, który udaje duchowego przywódcę, zaś chłopiec traci rodzinę, popada w chorobę i zostaje oddany pod „opiekę” nowemu szamanowi, dzięki której przenosi się do Drugiego Nieba. Tam spotyka kilkoro przyjaciół, którzy będą mu pomagać w poszukiwaniach dziadka i wędrówce po zaświatach. Mamy więc ciekawą drużynę – Ergis, szamański kulawy konik Bębenek (gadający!), tupilak Iwaszka, Ellej Syn Wilka – słynny wojownik i pieśniarz, Tujaryma Kuo – wojownicza córka boga ognia oraz niepozorny kikituk, służący zawsze nieocenioną pomocą. Nie brakuje też wrogów, czyhających na życie lub dusze naszych bohaterów – mamy groźne abaasy, czyli demony z Dolnych Krain, Erilika Tojona - ducha jeziora, czy chociażby tytułową rudą sforę, która zostawia po sobie jedynie śmierć, spopielony świat i rdzę zakrzepłej krwi. Sfora jest bezlitosna i tajemnicza – tak naprawdę nikt nie wie czym jest, skąd się wzięła, do czego dąży ani kto nią kieruje. I co się okazuje? Że nie mogą sobie z nią poradzić ani wielcy bohaterowie, ani demony, ani najznakomitsi szamani, ani nawet potężne bóstwa. W takim razie zgadnijcie, komu przypadnie w udziale rozwiązanie owego „problemu”.
Konstrukcja świata, jak to u Kossakowskiej, jest dość spójna – mamy Dolny, Środkowy i Górny Świat, które spięte są świętym modrzewiem Ar Łuk Mas. Dolny Świat jest zamieszkały przez demony abaasy i dzieli się na dziewięć Podziemi, Górny składa się z dziewięciu Niebios, zaś Środkowy – to świat realny. Wszędzie napotykamy różnorakie bóstwa, duchy i inne stworzenia o dość skomplikowanej hierarchii i wzajemnych relacjach. Zagorzali fani twórczości Kossakowskiej na pewno odnajdą podobieństwa do cyklu anielskiego (np. różne Nieba i Podziemia) oraz do „Zakonu...” (motyw Axis Mundi).
Zorientować się we wszelakich nowych i zupełnie obcych nazwach pomagają wyjaśnienia na końcu książki – dokładny opis dramatis personae oraz słownik. Warto tam zajrzeć, bowiem mogą nas czekać zagadkowe niespodzianki w trakcie lektury, np. „Na łagodnym, lesistym stoku wzgórza stał obszerny, zbudowany z modrzewiowych bierwion bałagan”. Oczywiście to wyrażenie pojawiło się już wcześniej w kontekście, że ktoś wrócił do swojego bałaganu, ale że bałagan zbudowany z drewna? Zgodnie z wyjaśnieniem słownikowym (które przeczytałam dopiero na końcu) jest to tradycyjny zimowy dom jakucki, a nie (jak sądziłam uprzednio) – nieporządek. Charakterystyka postaci występujących w powieści oraz dodatkowe informacje o życiu, wierzeniach, bóstwach i regionie geograficznym, na tle których rozgrywają się wydarzenia dobrze uzupełniają nasze wyobrażenia o świecie przedstawionym w powieści.
Książka napisana jest bardzo sprawnie – wciągająca już od pierwszych stron intryga, sympatyczni bohaterowie, ciekawe realia rozgrywających się wydarzeń oraz niezbyt wiele szczegółowych i męczących opisów (bo te zdetalizowane opisy w prozie Kossakowskiej bardzo mi przeszkadzają), co sprawia, że powieść można przeczytać jednym tchem. Samo zakończenie nieco rozczarowuje, zwłaszcza kiedy wyjaśnia się wreszcie, czym jest owa tajemnicza ruda sfora, jednakże jest to niemałe zaskoczenie dla czytelnika. Bohaterowie bardzo łatwo dają się polubić i z zapałem trzeba śledzić ich dalsze losy na kolejnych kartach książki. Zarówno konik jak i tupilak często sypią lekko ironicznymi i wesołymi komentarzami, zaś sporo zamieszania wprowadza Tujaryma, choć niestety pojawia się dość późno i ma niewielkie znaczenie dla akcji. Nawet tak oklepane motywy jak „erpegowa” drużynka, quest i typowe ratowanie świata nie przeszkadzają w delektowaniu się lekturą, która na pewno będzie znakomitą rozrywką na nadciągające długie jesienne wieczory.
Tytuł: „Ruda Sfora”
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 475
Wymiary: 125 x 195
Oprawa: miękka
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...