Recenzja książki „Ostatni Patrol” Siergieja Łukjanienki.

Autor: Fumiko Redaktor: Elanor

Dodane: 31-10-2007 20:05 ()


Kolejny (czyżby faktycznie ostatni?) tom serii o moskiewskich Patrolach. Niby wszystko bez zmian, mamy Jasnych z Nocnego Patrolu, Ciemnych z Dziennego Patrolu i Inkwizycję. Mamy głównego bohatera, który odkrywa w sobie coraz to nowe talenty. Mamy nowe zagrożenia dla magicznego środowiska i nowe potężne artefakty, które dotąd nawet Inkwizycja uznawała za legendę. Wszystko bez zmian, wszystko jak było… i wszystko jakieś takie bez smaku. W porównaniu z poprzednimi książkami serii, „Ostatni Patrol” jest zdecydowanie najsłabszy w cyklu.

Akcja dzieje się niemal w całości poza Moskwą. Antoni Gorodecki, teraz już jako „Mag poza kategoriami” prowadząc swoje śledztwa podróżuje między stolicą Rosji, Edynburgiem i dzikimi terenami Uzbekistanu. W Szkocji bada sprawę młodego rosyjskiego turysty, który zginął prawdopodobnie po ugryzieniu przez wampira. W Uzbekistanie poszukuje starego maga, który jako jedyny może wiedzieć, czym jest stworzony przez Merlina potężny artefakt, zwany Wieńcem Wszystkiego. W Moskwie zaś zostaje uprowadzony i wywieziony do Edynburga, przez dziwną, zwącą siebie Ostatnim Patrolem grupę magów, którzy liczą na jego pomoc w zdobyciu dziedzictwa najpotężniejszego z czarodziejów.

Książka jest napisana dość sprawnie, w typowym dla Łukjanienki dowcipno-poważnym stylu, więc czyta się ją całkiem przyjemnie. Mimo to, prezentuje się ona najsłabiej z całego cyklu. Chwilami ma się wrażenie, że autorowi brakowało już pomysłów i zaczął niebezpiecznie zbliżać się do sztampowych zagrań. Oto na przykład Antoni Gorodecki, o którym w poprzednich tomach było powiedziane wyraźnie, że więcej niż trzeciego poziomu magii nie osiągnie, a na drugi wszedł czystym przypadkiem, nagle staje się magiem poza kategoriami –teoretycznie więc równym samemu Heserowi. To jeszcze daje się zaakceptować, wynika niejako z zakończenia poprzedniej części cyklu. Ale już wprowadzenie, choćby i na chwilę, postaci, które zginęły we wcześniejszych tomach, wyraźnie pachnie tanim chwytem z telewizyjnych tasiemców. Ukoronowaniem, co piszę z ironią, całości są dwie rzeczy. Jedna to stwierdzenie, że Gorodeckiemu od początku, od pierwszego tomu cyklu pomagał nie kto inny jak sam Merlin. Druga natomiast to całkowicie bezsensowna inicjacja małej Nadii przez matkę. Owszem, daje to efekt komiczny, ale jest co najmniej dziwne – ta sama Swietłana, która trzymała córkę z dala od magii, teraz bez żadnej właściwie przyczyny uczy ją wchodzenia w Zmrok. Ponieważ wysłanie przez matkę kilkuletniej dziewczynki, choćby i najpotężniejszej przyszłej czarodziejki, na odsiecz ojcu jest moim zdaniem bezsensownym narażeniem jej na niebezpieczeństwo.

Jasnymi punktami „Ostatniego Patrolu” są: humor, w tym kilka aluzji do filmów na podstawie wcześniejszych Patroli, oraz naprawdę solidna wiedza autora o specyfice Uzbekistanu. Miło się czyta o smaczkach kraju na wpół europejskiego i na wpół azjatyckiego. Te dwie rzeczy, oraz sprawny styl Łukjanienki sprawiają, że „Ostatni Patrol”, mimo jego wad warto jednak przeczytać. No, może jeszcze chęć dowiedzenia się, co właściwie jest na siódmej, ostatniej warstwie Zmroku.

 

 

Tytuł: „Ostatni Patrol”

Autor: Siergiej Łukjanienko

Tłumaczenie: Ewa Skórska

Wydawnictwo: Mag

Rok wydania: 2007

Wymiary: 125x195

Oprawa: miękka

Liczba stron: 354


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...