Wywiad z koordynatorem Imladrisu 2007
Dodane: 25-10-2007 11:29 ()
Krzysztof "Krzyś-Miś" Księski: Jak przygotowania do konwentu? Czy łatwo pogodzić organizację konwentu z innymi obowiązkami?
Marcin "Krakonman" Guzy: Nad Imladrisem pracujemy od marca, obecnie prace przyspieszyły, jak to zwykle w ostatniej chwili przed konwentem bywa. Z pogodzeniem obowiązków z roku na rok jest coraz ciężej - my się starzejemy, a młoda krew nie chce napływać. Cały czas pracujemy, żeby ten stan rzeczy się zmienił.
Co będzie ciekawego na Imladrisie w tym roku? Co polecasz. Zaskoczycie czymś uczestników?
Mając w pamięci gangsterski Imladris i piracki Krakon, chcieliśmy wybrać konwencję, w której ludzie dobrze się poczują, poprzebierają się i będą potrafili z niej wycisnąć wszystko to, co najlepsze. Jeśli chodzi o program, to bardzo ciekawie zapowiadają się Wojny Kolejowe w wykonaniu SBK-Masahuku, które mają mieć w sobie coś z konkursu, LARP-a i sam nie wiem, czego jeszcze. Ponadto, tradycyjnie u nas, zagoszczą znani i lubiani Andrzej Pilipiuk, Marek S. Huberath czy Piotr W. Cholewa. Ktoś może narzekać, że ciągle sprowadzamy tych samych gości, ale przecież oni za każdym razem zapełniają salę i dopóki to się nie zmieni, nie zamierzamy z nich rezygnować. A czym zaskoczymy? Nowym miejscem.
W trakcie Imladrisu trwają w Krakowie Krajowe Targi Książki? Współpracujecie z nimi? Jak to wygląda?
Oficjalnie w tym roku współpracy nie nawiązaliśmy. Zachęcamy jednak naszych uczestników do odwiedzenia Targów. Wiemy, że pojawi się na nich Jonathan Carroll, którego chcieliśmy mieć u siebie, niestety, ze względu na napięty grafik nie udało mu się znaleźć dla nas czasu. Zapraszamy zatem do odwiedzenia Empiku na Rynku Głównym w piątek o 18:00 (10 minut pieszo od konwentu), gdzie będzie można wziąć udział w spotkaniu z autorem.
Co odróżnia Imladris od innych konwentów? Dlaczego warto przyjechać?
Jest w Krakowie, jest w samym centrum, a do tego dochodzi wieloletnia tradycja i doświadczeni organizatorzy. Kto był, ten wie, kto nie był, niech się wreszcie przekona, że warto do nas przyjechać.
Jakie są warunki uczestnictwa w imprezie? Kiedy się zaczyna, ile trwa, gdzie można spać, itd?
Wystarczy przyjechać, opłacić akredytację i już można się bawić. Zaczynamy w piątek o 17.00, chyba że uda się ludzi wpuścić wcześniej (a będziemy się starali, aby tak było). Noclegi przewidujemy w salach zbiorowych, choć istnieje możliwość wynajęcia pokoju w pobliskim hostelu (więcej szczegółów na naszej stronie internetowej).
Co sądzisz o akcji 100% bez? Imladris przyłączył się do niej?
Byłem jednym z tych, którzy bez mrugnięcia okiem usuwali z terenu konwentu osoby, łamiące zasady akcji. Sama akcje okazała się potrzebna. Trzeba sobie uświadomić, że organizatorzy mają pod swoją opieką kilkaset osób, którym muszą zapewnić bezpieczeństwo. Wiem, że jeśli ludzie się spotykają raptem kilka razy do roku, mają ochotę napić się piwa. I, pomijając kwestie prawne, nie ma nic złego w tym, że się tego piwa napiją. Problem pojawia się wtedy, kiedy wśród kilkuset osób znajdzie się kilka, które nie potrafią pić kulturalnie i zaczynają stwarzać problemy. Pojawiają się skargi uczestników, oceny konwentu w relacjach lecą na łeb, na szyję i nowi ludzie niechętnie taki konwent odwiedzają. Trzeba było z tym walczyć, więc wprowadzono akcję. Teraz, nawet jeśli komuś uda się przemycić alkohol, robi to na tyle dyskretnie, żeby nie stwarzać problemów. Przy czym cały czas powinien mieć świadomość, że przyłapany zostanie wyproszony z konwentu. W tym roku uznaliśmy, że pora zakończyć ze specjalną akcją, dlatego logo 100% bez nie pojawi się na naszych materiałach. Nie oznacza to jednak, że będziemy przymykać oczy na łamanie zakazu spożywania i posiadania alkoholu na terenie konwentu. Tak więc akcji oficjalnie nie ma, ale wszystko będzie wyglądało dokładnie tak, jakby była.
Ilu spodziewasz się uczestników? W jakim wieku?
Spodziewam się około 400 uczestników, głównie studentów. W tym roku zaprosiliśmy do udziału w imprezie młodzież z krakowskich szkół. Pierwszych 50 uczniów otrzyma darmową wejściówkę. Liczymy, że w ten sposób uda się zachęcić nowych ludzi do aktywnego udzielania się w fandomie.
Kraków to miasto o ogromnej tradycji, pełne ludzi, w tym studentów. Jak jego mieszkańcy postrzegają dużą fantastyczną imprezę jaką jest Imladris? Czy władze i instytucje w mieście wspierają was przy Imladris?
W tym roku po raz pierwszy, dzięki pomocy Krakowskiego Ogniska Polskiej YMCA, udało nam się uzyskać wsparcie finansowe Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Miasta Krakowa. Ponadto Rada Dzielnicy zdecydowała się objąć Imladris patronatem. Niedawno rozplakatowaliśmy miasto, głównie okolice uczelni i Miasteczka Studenckiego. Zobaczymy, ile osób uda się w ten sposób ściągnąć.
Czym zajmuje się, jak żyje na co dzień koordynator Imladrisu?
Obecnie jestem o krok od ukończenia studiów na Akademii Górniczo-Hutniczej, kierunek Elektronika i Telekomunikacja. Ponadto, kiedy piszę te słowa, przebywam w Pradze (tej czeskiej), biorąc udział w szkoleniu na kontrolera ruchu lotniczego.
Jak znajdujesz czas na fantastykę, gry rpg, jaka jest twoja recepta na swoje hobby?
Przed wyjazdem prowadziłem sesje raz w tygodniu, książki czytam w środkach komunikacji miejskiej i przed zaśnięciem. Kiedyś miałem na to więcej czasu, teraz hobby musi ustępować coraz więcej miejsca obowiązkom, ale jakoś sobie z tym radzę.
Konwentów jest w Polsce coraz więcej. Które uznajesz za najlepsze, jaki jest przepis na dobry konwent?
Przyznam, że obecnie rzadko odwiedzam inne konwenty niż te, które sam organizuję (przez ostatnie dwa lata były to tylko R-kony), więc ciężko mi je oceniać. Przepis na dobry konwent to zgrana grupa organizatorów i kupa szczęścia, bo przecież ludziom musi odpowiadać termin, goście muszą nie mieć w tym czasie nic innego do roboty, twórcy programu muszą przysłać fajne prelekcje, no i nic się nie może posypać. Tak naprawdę większa część konwentu jest od organizatorów w niewielkim stopniu zależna.
Konwenty stale ewoluują. Jak sądzisz - w którą stronę zmierzają? Jak będą wyglądać za 5, 10 lat?
Większość dużych konwentów upadnie, pojawią się nowe, małe w mniejszych miejscowościach. Ludzie przestaną jeździć dalej od swego miasta (już teraz można to zaobserwować). Starsi uczestnicy zaczną żyć własnym życiem i wszystko będzie zależeć od tego, czy pojawią się młodzi następcy. W czasach, gdy do wyboru jest tyle różnych hobby, gdzie można przez długi czas utrzymywać znajomości, nie spotykając się wzajemnie, może nie być potrzeby robienia konwentów. A na naszym małym ryneczku na przekształcenie ich w targi nie ma co liczyć. Pesymistyczne? Owszem, ale może kogoś moja wizja zmobilizuje do zrobienia czegoś fajnego.
Co byś radził młodym ludziom, którzy chcieliby zorganizować imprezę fantastyczną w swoim mieście?
Przede wszystkim, zbierzcie grupę ludzi, którzy nie zawiodą (organizatorów, grafików, obsługę). Do tego powinniście mieć jakieś zaplecze finansowe - konwenty kosztują, nie ma pewności, że się zwrócą, a straty rzędu kilku tysięcy złotych bywają bardzo bolesne. No i jeszcze trzeba mieć stalowe nerwy (bo zawsze się coś posypie) i ogromną cierpliwość do ludzi (bo zawsze znajdzie się ktoś, kto zasłuży sobie na to, żeby go rozszarpać). To chyba tyle. Mi od paru lat się udaje.
Dzięki za rozmowę. Życzę udanego konwentu!
Serwis Paradoks jest patronem medialnym Imladrisu 2007.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...