Recenzja antologii "Kochali się, że strach"

Autor: Argante Redaktor: Elanor

Dodane: 24-10-2007 18:23 ()


Jednym z owoców wzrastającej ostatnio mody na tematyczne antologie opowiadań jest "Kochali się, że strach". Jak wskazuje tytuł - i niedwuznaczny rysunek na okładce - wątkiem przewodnim przewijającym się przez wszystkie opowiadania jest miłość, temat od zawsze obecny w fantastyce, a coraz częściej pojawiający się jako oś fabularna i, czego by nie mówić, mocno wyeksploatowany - autorzy nie mają więc łatwego zadania. Może z tego powodu, a może też i dlatego, że wszyscy wywodzą się z jednego środowiska, związanego z sieciowym magazynem "Fahrenheit", opowiadania mają wiele rysów wspólnych.

Pięć opowiadań w zbiorze można zaliczyć do fantasy, cztery do science-fiction, a cztery wymykają się ścisłej klasyfikacji, rozgrywając się we współczesnej rzeczywistości "zmodyfikowanej w sposób nieokreślony". Aż pięć utrzymanych jest w tonacji zdecydowanie humorystycznej, parodiując przyjęte w fantastyce konwencje. Wykorzystano wszystkie chyba charakterystyczne dla fantastyki sposoby ujęcia tematu, a przede wszystkim właściwy dla "wielorasowych" światów motyw miłości pojawiającej się mimo krańcowej odmienności zakochanych. W wielu opowiadaniach temat przewodni antologii pojawia się raczej jako pretekst dla pokazania świata, a gdzieniegdzie trudno się nawet zorientować, o kogo właściwie chodzi - niemniej utworom nie wychodzi to na złe; przeciwnie, w wielu przypadkach "dygresje" są ciekawsze od opisu losów i uczuć zakochanych. Jakkolwiek trudno nie odnieść wrażenia, że niektóre nowele nie mają wiele wspólnego z tematem antologii - to przy lekturze widzi się, że nie znalazły się w niej przypadkowo. "Kochali się, że strach" to spójna całość - przede wszystkim przez pewne wspólne dla większości autorów idee i sposoby ich ujęcia, niezależne od założeń tematycznych.

"Imponderabilia" Aleksandry Janusz utrzymane są w podobnym tonie co "Cała prawda o PPM" Martyny Raduchowskiej - obie autorki parodiują konwencję fantasy, opowiadając coraz ostatnio popularniejsze humorystyczne "baśnie na opak". Plusem "Imponderabiliów" jest nietypowy narrator - imp, którego uwagi na temat "ludzkich obyczajów godowych" stanowią główne źródło komizmu w noweli. W charakterystykach bohaterów "Całej prawdy..." - szczególnie nieszczęsnego królewicza Allana - pojawia się kilka naprawdę zabawnych fragmentów. Ale przy lekturze bardzo rzuca się w oczy, że to kolejne odsłony modnego ostatnio pomysłu z "przenicowaniem" fantasy, a wiele elementów wykorzystanych przez bohaterki pojawiło się już w podobnym kształcie, choćby u mistrza humorystycznej fantasy - Terry'ego Pratchetta. Na humorze sytuacyjnym opiera się również "Wielkie, magiczne, hm..." Konrada Romańczuka, w którym występują wspomniane na czwartej stronie okładki "zakochane kamienice" - trzeba jednak przyznać, że cała sytuacja niewiele ma wspólnego z miłością jako taką, a kamienice i ich "romans" to tylko tło dla sylwetek bohaterów - Abecedyksa i Asystenta.

Do grona humorystycznych ujęć tematu dołączają "Serce na dłoni" Pawła Grochowalskiego i "Dożywocie" Marty Kisiel. O ile "Serce na dłoni", najkrótsze z prezentowanych opowiadań, jest zabawnym shortem opartym na grze słów, "Dożywocie" przypomina komedię pełnometrażową - opartą zresztą na starym, dobrym i nieodmiennie sprawdzającym się w komediach tricku: autor splata ze sobą losy diametralnie różnych i lekko przerysowanych postaci. Z tym, że podobnie jak u Janusz i Raduchowskiej, głównym źródłem humoru jest parodia, tym razem nie tyle fantasy baśniowej, co "słowiańskiej". Zdecydowanie na plus należy zapisać Marcie Kisiel przewijające się przez tekst zabawne aluzje do romantycznej i młodopolskiej poezji - rzuca to nowe światło na motyw "nawiedzonego domu" i na fakt, że znalazł się w nim właśnie pisarz.

"Głóg" Daniela Grepsa i "Na końcu świata" Andrzeja Sawickiego mają dość podobną linię fabularną, mimo, że pierwsze z opowiadań to urban fantasy, drugie - czyste science-fiction. Oba koncentrują się na opisie uczuć bohaterów, wykorzystując elementy fantastyczne jako tło - aczkolwiek konwencja służy autorom do stworzenia nowej odsłony motywu "nieprzełamywalnej opozycji" uniemożliwiającej zakochanym połączenie. "Na końcu świata" wiele zawdzięcza sławnej "Solaris" Lema - tak wiele, że opowiadanie wydaje się stanowić odbicie powieści; o ile jednak Lem potraktował motyw miłości jako pretekst do opowiedzenia o systemie filozoficznym, o tyle u Sawickiego bohaterowie nie mają czasu na przemyślenia, co powoduje, że zakończenie nastrojem kojarzy się raczej z tym znanym z filmowego "Final Fantasy". W znacznie ciekawszy sposób wykorzystują realia fantastyczno-naukowe Karol Makawczyk w "Detoksie" i Karolina Majcher w "Fantastycznej miłości" - oba opowiadania są pomysłowe i raczej ponure, powracając do tradycji pokazywania świata przyszłości przez pryzmat niewesołego losu ewentualnych zakochanych.

"Miód z moich żył" Rafała Orkana, podobnie jak "Wielbłądy za Annę" Krzysztofa Skolima, oscylują pomiędzy stylistyką fantasy a science-fiction. Orkan pokazuje w swoim opowiadaniu ciekawy świat, rządzony przez niezrozumiałą siłę, kojarzącą się i z magią, i z inżynierią genetyczną - Skolim z kolei umieszcza zakochanych we współczesności, a nawiązując do filozofii i religii indyjskiej, prezentuje ciekawy pomysł, by przesunąć ze świata spekulacji do rzeczywistości nie magię klasyczną, a tę znaną nam jako nieodłączna towarzyszka niektórych odmian medycyny alternatywnej. Prócz "Miodu..." i "Wielbłądów..." najciekawszymi utworami zbioru są "A imię jej Grace..." Aleksandry Zielińskiej i "Tylko mnie kochaj" Wiktorii Semrau, oparte zresztą na bardzo podobnym pomyśle świata przypominającego rzeczywistość, ale rządzonego przez coś zupełnie innego niż przypadek czy siły nadprzyrodzone.

Antologia nawiązuje nie tylko tytułem do nagrodzonego Zajdlem opowiadania Anny Brzezińskiej - licznie reprezentowane są w niej motywy i rodzaj poczucia humoru znany z opowiadania o Szymku i Jagódce. Widać też, że autorzy, których utwory znalazły się w zbiorze, pochodzą z tego samego środowiska - nowele, z nielicznymi wyjątkami, są sobie bliskie fabularnie i stylistycznie, tak że literacki wielogłos przeradza się w gwar - z którego jednak można wyłowić ciekawe głosy.

 

 

Tytuł: „Kochali się, że strach”

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Rok wydania: 2007

Wymiary: 125 x 195

Liczba stron: 432

Oprawa: miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...