Recenzja książki "Kartomancja" Michaela A. Stackpole'a
Dodane: 21-10-2007 08:30 ()
„Kartomacja” jako środkowa część cyklu prezentuje się nie najgorzej. Kontynuuje i rozbudowuje wątki rozpoczęte w części pierwszej. Nowych bohaterów nie pojawia się zbyt wielu, ale przy mnogości postaci, których wątki nie zostały dokończone w „Tajnej Mapie”, nie było takiej potrzeby. O ile jednak wcześniej akcja rozwijała się w świecie ludzi, wraz z „Kartomancją” czytelnik wkracza w zupełnie inne realia – w świat bogów oraz świat umarłych.
Okazuje się bowiem, że jeden z głównych bohaterów zostaje uznany za boga, a później faktycznie się nim staje. Nie zdradzę, o którą postać chodzi, aby nie psuć zabawy czytelnikom. Perspektywa nabiera jednak zupełnie innej głębi, zaś rozgrywające się wydarzenia polityczne okazują się mieć zupełnie inną wagę niż można by początkowo sądzić.
Dodatkowo spora część akcji rozgrywa się w krainie zawieszonej pomiędzy życiem a śmiercią, fantastycznej, wykreowanej w dzieciństwie przez Nirati Anturasi z pomocą jej dziadka. Nie jest to jednak sen dziewczyny, jak można by się spodziewać, gdyż kraina ta została naniesiona na mapę świata, a sam Quiro Aturasi uciekł ze swego więzienia – rezydencji i najwyraźniej postanowił wziąć udział w coraz szybciej zbliżającej się wojnie o dominację nad światem.
Akcja, wartko tocząca się już w pierwsze części, tu przyspiesza jeszcze bardziej, wymagając od czytelnika uwagi w śledzeniu skomplikowanych losów bohaterów, gdyż inaczej łatwo się zgubić. Fabuła prowadzona jest fragmentarycznie – jednocześnie rozgrywają się wydarzenia w kilkunastu różnych miejscach, a autor umiejętnie zawiesza akcję na końcu każdego rozdziału, przenosząc ją zupełnie gdzie indziej, wciągając czytelnika bez reszty w toczące się wydarzenia.
W miarę rozwoju wydarzeń obserwujemy zmieniające się motywacje i zachowania postaci, z których niektóre przechodzą zmiany wyjątkowo spektakularne, inne zaś powoli dorastają. To, że jeden z bohaterów wkracza na zupełnie inny poziom egzystencji nie pociąga za sobą automatycznie zmian u innych, przez co psychologia postaci pozostaje wierna realizmowi, a bohaterowie stają się nam bliżsi.
Jedynym, i niestety dość istotnym problemem, może być rozpoczynanie lektury cyklu od tej właśnie powieści. Choć jest to możliwe, potencjalny czytelnik może łatwo zniechęcić się potokiem terminów i nazw, których znaczenie nigdzie nie jest wyjaśnione, zupełnie inaczej niż choćby w cyklu o Harrym Potterze. I choć niektórych można się domyślić, inne pozostaną zagadką, dopóki nie sięgnie się po poprzedni tom. Przykładem może być określenie „shimik”- z kontekstu łatwo wywnioskować, że jest to nazwa rasy, ale po dokładny opis wyglądu tej istoty należy sięgnąć po „Tajną Mapę”. Nie polecam więc rozpoczynania lektury „Epoki Wielkich Odkryć” od tej właśnie części, lecz jeśli ktoś dokona tej sztuki, z pewnością zechce sięgnąć po pozostałe tomy – pierwszy, by w pełni zrozumieć odniesienia w rozmowach postaci oraz lepiej poznać fantastycznie wykreowany świat, oraz trzeci – gdyż zakończenie „Kartomancji” jest jednym z najbardziej zaskakujących, z jakim zetknęłam się w powieściach fantasy i zmusza wręcz do lektury ostatniego tomu cyklu, w którym wszystkie zagadki zostaną wreszcie rozwiązane.
Autor: Michael A. Stackpole
Tytuł: Kartomancja
Tłumaczenie: Jan Pyka
Wydawca: Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 548
ISBN-978-83-7301-955-3
Oprawa: miękka
Wymiary: 130 x 200 mm
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...